PiS „walczyło” o reparacje wojenne z zerowym skutkiem. Gdy Donald Tusk zaczyna odnosić sukcesy na tym polu – PiS toczy pianę
Sprawa tak zwanych reparacji od Niemiec za straty, jakie poniosła Polska i Polacy podczas II wojny światowej, wróciła do debaty publicznej i znowu na jaw wyszły kłamstwa i manipulacje ludzi z ferajny PiS. Ludzie Kaczyńskiego od momentu, kiedy PiS przejęło władzę grzmieli, że wywalczą od Niemiec to, co nam się należy za wojenne cierpienia. Grzmieli tak przez osiem lat i nic z tego nie wynikło – nie doszło nawet do rozmów z Niemcami na ten temat. Gdy premier Donald Tusk rozmawiał z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem o zadośćuczynieniu, na tak zwanej prawicy podniósł się wrzask, że rezultat tej rozmowy to obraza dla Polaków.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz przebywał z wizytą w Polsce, w której rozmawiał z premierem Donaldem Tuskiem między innymi o bezpieczeństwie Europy, ale i o reparacjach, czy raczej zadośćuczynieniu za straty, jakie Polska i Polacy ponieśli podczas II wojny światowej. Po rozmowach obydwaj przywódcy wystąpili na wspólnej konferencji prasowej, po której podniósł się wrzask w obozie tak zwanej prawicy.
Sprawa reparacji wojennych jest
zamknięta – potwierdziła
to nawet ministerka PiS
Na wspólnej konferencji prasowej Donalda Tuska i Olafa Scholza, przywódca Niemiec jeszcze raz podkreślił, że w kwestii reparacji wojennych stanowisko rządu niemieckiego jest niezmienne. Oznacza to, że kwestia ta jest dla Niemiec zamknięta. Dodał jednak, że Niemcy nie uchylają się od zadośćuczynienia za krzywdy, jakich doznali Polacy Podczas II wojny światowej. W związku z tym rząd Niemiec postara się zorganizować wsparcie dla żyjących osób, które przeżyły okupację niemiecką. Ponadto rząd niemiecki zamierza sfinansować utworzenie Domu Polsko-Niemieckiego w Berlinie, który ma upamiętniać polskie ofiary wojny.
Dlaczego Olaf Sholz uważa, że kwestia reparacji wojennych jest zamknięta? Otóż w 1953 roku rząd PRL zrzekł się wypłacania przez Niemcy reparacji, wydając oświadczenie o następującej treści:
Biorąc pod uwagę, że Niemcy zadośćuczyniły już w znacznym stopniu swoim zobowiązaniom z tytułu odszkodowań i że poprawa sytuacji gospodarczej Niemiec leży w interesie ich pokojowego rozwoju, Rząd Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej – pragnąc wnieść swój dalszy wkład w dzieło uregulowania problemu niemieckiego w duchu pokojowym i demokratycznym oraz zgodnie z interesami narodu polskiego i wszystkich pokój miłujących narodów – powziął decyzję o zrzeczeniu się z dniem 1 stycznia 1954 roku spłaty odszkodowań na rzecz Polski.
Treść tego oświadczenia sugeruje, że jakieś reparacje były wcześniej wypłacane. Zresztą w 2006 roku, ówczesna ministerka spraw zagranicznych w rządzie PiS Anna Fotyga podpisała pismo, które stwierdzało, że sprawa reparacji wojennych od Niemiec została zamknięta. Trudno zatem dziwić się, że dziś stanowisko rządu niemieckiego jest takie, a nie inne.
Gdy Donald Tusk coś załatwia dla Polski, PiS podnosi wrzask
Do tej kwestii odniósł się również Donald Tusk, który mówił nie o reparacjach a raczej o zadośćuczynieniu.
– Nie ma takiej sumy pieniędzy, która by zrównoważyła wszystko, co się stało w czasie II wojny światowej. Ja bym chciał, żeby rozmowa o naprawie krzywd, upamiętnieniu i współpracy militarnej budowała dobre relacje między Polską i Niemcami. Żeby to już nigdy nie stało się przedmiotem wojny dyplomatycznej. Będziemy szukać rozwiązań, które usatysfakcjonują Polskę, ale nie w duchu konfrontacji politycznej, ale wzajemnego zrozumienia. Jestem przekonany, że te rozmowy będą przynosiły efekty – powiedział między innymi premier Donald Tusk.
Po konferencji prasowej obydwu przywódców na prawej stronie podniósł się wrzask, co zresztą było do przewidzenia. Niektórzy wręcz zarzucali kanclerzowi Niemiec, że jego propozycja to kpina z narodu polskiego, ale przede wszystkim atakowano Donalda Tuska, podnosząc – jak zwykle – jego uległość wobec Niemiec. Głos zabrał między innymi Arkadiusz Mularczyk, twarz PiS w tak zwanej walce o reparacje wojenne, jaką toczyli Kaczyński i jego ferajna tuż przed i podczas kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi. Mularczyk był szefem komisji, która opracowywała raport o stratach wojennych Polski.
Środowisko polityczne Donalda Tuska w imieniu Rzeczypospolitej zamierza dziś nie tylko podważyć prawo Polski do pełnoprawnych reparacji i zadośćuczynienia za II wojnę światową, ale również z ambicji lidera Europy. To nowy hołd lenny – napisał na platformie X Arkadiusz Mularczyk.
W podobnym tonie wypowiadał się Szymon Szynkowski vel Sęk, który za rządów PiS tak walczył o pieniądze unijne na Polski KPO, że nic nie wywalczył, Beta Szydło oraz inni ludzie PiS. Dziś odpowiedział im premier.
Pisowska minister Fotyga podpisała dokument o zrzeczeniu się przez Polskę reparacji, nasz rząd załatwia z Niemcami zadośćuczynienie. Morawiecki wpisał do KPO podatek od diesli, my załatwiliśmy z Komisją jego usunięcie. Zielony Ład, migranci, ukraińskie zboże – zawsze to samo. Oni psują, zrzucają na innych odpowiedzialność, tupią nóżkami i stroją patriotyczne miny, my naprawiamy, co się da. A niektórzy wciąż dają się na to nabierać – napisał na X premier Donald Tusk.
Jarosław Kaczyński na Zamku
Królewskim z pompą ogłasza,
że PiS będzie się domagać
reparacji wojennych od Niemiec
Przypomnijmy zatem, jak to PiS walczył przez dwie kadencje o reparacje wojenne od Niemiec i co wywalczył. Kaczyński i jego ferajna grzmieli o nich od momentu przejęcia władzy, czyli od 2015 roku. Zaś w 83. rocznicę wybuchu II wojny światowej Jarosław Kaczyński ogłosił, że rząd Prawa i Sprawiedliwości będzie domagał się reparacji wojennych od Niemiec. Wydarzenie miało miejsce 1 września 2022 roku na Zamku Królewskim w Warszawie, gdzie przedstawiono raport, przygotowany przez Parlamentarny Zespól do spraw Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II Wojny Światowej. Zespól ten po kierownictwem posła PiS Arkadiusza Mularczyka działał od 2017 roku.
Z trzytomowego raportu wynika, że podczas II wojny Światowej nazistowskie Niemcy zadały narodowi polskiemu straty, których wartość wynosi prawie 6 bilionów 201 miliardów złotych. Jak podkreślił Jarosław Kaczyński, niemałą część tej kwoty stanowi strata ponad 5 mln obywateli ówczesnej Polski. Prezes PiS zapewnił, że rząd RP wystosuje do rządu niemieckiego wniosek o wypłacenie Polsce odszkodowania w w kwocie wymienionej wyżej.
PiS wystosowało jakąś notę do Niemiec, ale nie wiadomo, co w niej było
W pierwszej dekadzie października 2022 roku rząd PiS triumfalnie ogłosił, że wystosował do rządu niemieckiego notę dyplomatyczną z żądaniem wypłaty reparacji. A 11 października trzej politycy Koalicji Obywatelskiej – Dariusz Rosati, Bartłomiej Sienkiewicz i Paweł Kowal – udali się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby w ramach kontroli poselskiej zapoznać się z treścią noty dyplomatycznej, jaką miano przedstawić rządowi Niemiec, podpisanej podobno przez szefa dyplomacji Zbigniewa Raua.
Pisma, czyli noty, oczywiście posłom opozycji nie pokazano – wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk zażądał od kontrolujących podpisania oświadczenia o zachowaniu tajemnicy państwowej. Oznacza to, że nota, przedstawiona Niemcom, zyskała status tajemnicy państwowej. Tajemnicy państwowej, która została ujawniona Niemcom.
Po kontroli Paweł Kowal napisał na Twitterze, że nie było żadnej noty o reparacje, natomiast poszła jakaś nota, ale bez raportu o stratach w czasie II wojny światowej, który powinien być załącznikiem do niej. Zdaniem polityka KO nie było też żadnego wystąpienia do Rosji o odszkodowania, chociaż podjęto stosowną uchwałę sejmu w tej sprawie.
Coś tam rzeczywiście napisano do rządu Niemiec, który odpowiedział lakonicznie, że sprawa ta jest dla Niemiec zamknięta i rząd niemiecki nie podejmie negocjacji. Oczywiście ludzie PiS zaczęli znowu grzmieć, oskarżając rząd Niemiec o arogancję i butę. Najprawdopodobniej jednak rządowi PiS o taką sytuację chodziło, bo wcale nie zamierzał skutecznie działać na rzecz uzyskania reparacji. Dość celnie na ten temat wypowiedział się Adrian Zandberg, szef partii Razem.
– Nie widzę, że Prawo i Sprawiedliwość chce naprawdę załatwić tę sprawę. Gdyby tak było, to politycy zjednoczonej prawicy usiedliby do rozmów z opozycją, ale w ciszy, bez udziału mediów. Byłoby dobrze, aby nie było to pijarowe show na rzecz rynku wewnętrznego.
PiS walczyło bardzo głośno, ale bez
śladu sukcesu.
Teraz ludzie Kaczyńskiego kłamią i oskarżają
Donalda Tuska
Oznacza to, że PiS rozbujało sprawę reparacji po to, aby zmobilizować swój elektorat, zagrać na emocjach Polaków przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Zresztą PiS nie odpuszczał – ówczesny wiceminister kultury Jarosław Sellin sugerował, że polscy dyplomaci przy każdym spotkaniu ze stroną niemiecką podnosić kwestię reparacji. Krzysztof Sobolewski natomiast snuje plany słania not do kolejnych państw oraz nawet do Organizacji Narodów Zjednoczonych. A co – nie wyklucza nawet wykorzystania NATO dla swojej sprawy.
Tak to PiS walczył o reparacje wojenne. I co wyszło z tej niby walki? A nic – zero. Było tupanie nóżkami, pohukiwania na wiecach, wygrażanie pięścią, a efektów żadnych. Teraz, gdy Donald Tusk zajął się sprawą i widać przynajmniej jakieś rezultaty, ludzie PiS z wściekłości zaczęli toczyć pianę z ust.
Za mało Tusk załatwił? Ale przynajmniej coś załatwił, jest jakiś konkret, są rozmowy, które trwają. A ludzie ferajny Kaczyńskiego jak zwykle kłamią i manipulują, swój własny elektorat mając za idiotów. Może w tej właśnie kwestii mają rację?
Komentarze
Prześlij komentarz