Premier Donald Tusk nie doszacował szefa PiS. Jarosław Kaczyński dowiódł nie raz i nadal dowodzi, że można upadać wielokrotnie i jeszcze niżej

            Premier Donald Tusk skomentował aferę związaną z okradaniem Funduszu Sprawiedliwości przez ludzi Zbigniewa Ziobry i najprawdopodobniej rzez samego Ziobrę. Ponieważ proceder przez lata był uprawiany pod przyzwalającym okiem Jarosława Kaczyńskiego, komentarz Tuska bezpośrednio odnosił się do niego. Premier – zwracając się do szefa PiS – stwierdził między innymi, że trudno niżej upaść. Kaczyński jednak wciąż udowadnia, że można upadać wielokrotnie i to jeszcze niżej. Na przykład, zeznając przed sejmową komisją śledczą do spraw wyborów kopertowych, próbował przekonywać, że wcale nie wszedł na bezprawnie na zamknięty podczas pandemii Covid-19 cmentarz, bo ten cmentarz był otwarty przecież.

            Ten tydzień mija pod znakiem rewelacji na temat okradania Funduszu Sprawiedliwości przez ludzi Zbigniewa Ziobry z Ministerstwa Sprawiedliwości, kierowanego właśnie przez szefa Suwerennej Polski. Pełniący za czasów Ziobry funkcję dyrektora departamentu Funduszu Sprawiedliwości w MS Tomasz Mraz zeznał przed parlamentarnym zespołu do spraw rozliczeń PiS, że konkursy na dotacje z FS były ustawiane przez ludzi Ziobry. Zaś decyzje o tym, do kogo trafią pieniądze z funduszu zapadały już przed ogłoszeniem konkursu. A podejmował je sam Ziobro. W ten sposób z Funduszu Solidarności ziobryści wyprowadzili setki milionów złotych.

Jarosław Kaczyński jako ojciec chrzestny ziobrowego Funduszu Sprawiedliwości

            Do rewelacji ujawnionych przez Tomasza Mraza odniósł się Donald Tusk. W słowach, opublikowanych na platformie X, premier zwrócił się bezpośrednio do Jarosława Kaczyńskiego, co zrozumiałe – przecież to pod okiem szefa PiS Ziobro i jego ludzie przez wiele lat uprawiali wręcz kryminalny proceder. Być może Kaczyński przyzwalał na okradanie Funduszu Sprawiedliwości, bo dzięki temu nie musiał dzielić się z partią Ziobry subwencją, jaką PiS otrzymywało z budżetu państwa. Ale nieważne są motywy, ważne jest to, że pozwalał na haniebny proceder.

Upadek stulecia? 35 lat temu zostać wybranym przez naród senatorem „Solidarności”, skończyć jako ojciec chrzestny ziobrowego Funduszu Sprawiedliwości. Trudno upaść niżej, Jarosławie – napisał premier Donald Tusk.

            Myślę, że Donald Tusk nie doszacował Kaczyńskiego, gdyż ten wciąż i wciąż udowadnia, że upadać można wielokrotnie i jeszcze niżej. Wystarczy przytoczyć jego cyniczne, obraźliwe dla Polaków i ziejące pogardą wobec rodaków wypowiedzi. Chociażby tę, w której przekonywał, że Polki nie rodzą dzieci, ponieważ „dają w szyję”. Albo tę, gdy przekonywał, że Polki przesadzają z tym brakiem dostępu do legalnej aborcji, bo przecież ciążę można abortować prawie na każdym rogu ulicy w Warszawie.

Szef PiS postawił się ponad prawem i pokazał, że jego ból był większy niż twój

            Przypomnę też, że w 2020 roku Kaczyński napluł Polakom w twarz, gdy bezprawnie wjechał sobie 10 kwietnia na zamknięty przez rząd PiS z powodu pandemii Cmentarz Powązkowski. Drugi raz napluł Polakom w twarz wczoraj, gdy zeznawał przed sejmową komisją śledczą do spraw wyborów kopertowych, bo w pewnym momencie do tej sprawy nawiązał przewodniczący komisji Dariusz Joński. Poprosił świadka Kaczyńskiego o wyjaśnienie jego wizyty na wspomnianym cmentarzu podkreślając, że wówczas szef PiS stawiał siebie ponad prawem.

– Tego dnia odwiedziłem otwarty cmentarz wojskowy, czyli komunalny, w Warszawie, Cmentarz Bródnowski w Warszawie, też był otwarty, funkcjonował normalnie – bezczelnie kłamał Jarosław Kaczyński.

            Warto wspomnieć, że to właśnie po tej łamiącej ustanowione przez PiS prawo wizycie Kaczyńskiego na Cmentarzu Powązkowskim powstał przebój Kazika Staszewskiego „Twój ból jest większy niż mój”. Ale Kaczyńskiemu to nie przeszkadza kłamać, patrząc prosto w oczy i kamery stacji telewizyjnych. Ten kompletnie zdemoralizowany człowiek jest gotów powiedzieć, że nie było przecież pandemii Covid-19, więc o co się go czepiają.

            A przy okazji afery polegającej na okradaniu Funduszu Sprawiedliwości Kaczyński – jestem o tym przekonany – jest gotów powiedzieć z właściwym sobie cynizmem, że on nie wie, kto to jest Zbigniew Ziobro, Michał Woś, Marcin Romanowski, czy Patryk Jaki. Tak, jak nie miał pojęcia, co to takiego Pegasus i w ogóle nie znał Tomasza Szmydta – ziobrowego sędziego, który uciekł za granicę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne