Niskie bezrobocie to to spóźniony efekt rządów Donalda Tuska – wbrew temu, co twierdzili funkcjonariusze PiS
Dziś unijna agencja statystyczna Eurostat podała dane o stopie bezrobocia w państwach UE, jakie odnotowano w marcu. Okazuje się, że Polska – razem z Czechami – jest krajem o najlepszej sytuacji pod tym względem spośród wszystkich członków Wspólnoty. Stopa bezrobocia, liczona według unijnej metody, wyniosła u nas 2,9 procent. Warto odnotować ten fakt w kontekście tego, co mówili funkcjonariusze PiS strasząc, że powrót Donalda Tuska do władzy oznacza powrót wysokiego poziomu bezrobocia. I proszę – Donald Tusk został premierem i po trzech miesiącach jego rządów Polska przoduje w UE pod względem wysokości bezrobocia. To oczywiście żart, ale obrazuje bezmiar hipokryzji ludzi PiS, chociaż – z drugiej strony – niskie bezrobocie za czasów tak zwanej zjednoczonej prawicy i dziś, to efekt tego, co działo się w polskiej gospodarce za rządu PO-PSL, co łatwo udowodnić.
Warto zauważyć, że Eurostat mierzy stopę bezrobocia nieco inną metodą niż nas GUS. Eurostat w swoim wskaźniku nie uwzględnia osób biernych zawodowo, czyli tych, którzy pracy nie mają, ale i nie szukają jej. Według GUS natomiast stopa bezrobocia oznacza udział liczby osób zarejestrowanych w urzędach pracy w ogólnej liczbie aktywnych zawodowo. Stąd różnica w wyliczeniach GUS i Eurostatu – w marcu stopa bezrobocia w Polsce według GUS wyniosła 5,3 procent. To ogromna różnica, która może oznaczać, że w Polsce mieszka ogromna liczba osób w wieku produkcyjnym nigdzie nie pracujących i nie starających się o pracę.
Niska stopa bezrobocia cieszy, ale nie wśród młodych
Podczas gdy my dziś świętujemy rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja, cała UE pracuje – nic dziwnego zatem, że dziś Eurostat podał do wiadomości publicznej stopę bezrobocia, jaka w marcu kształtowała się w poszczególnych krajach Wspólnoty. Z danych tych wynika, że w Polsce i w Czechach odnotowano najniższy poziom bezrobocia w całej UE – jego stopa wyniosła zaledwie 2,9 procent. Tymczasem stopa bezrobocia w całej Unii wyniosłą 6 procent, zaś w strefie euro, 6,5 procent.
Tuż za Polską i Czechami mamy Słowenię ze stopą bezrobocia 3,1 procent oraz Maltę i Niemcy ze stopą wynoszącą 3,2 procent. Najgorsze wyniki odnotowano w Hiszpanii (11,7 procent), Grecji (10,7), Szwecji (8,3) i Finlandii (7,8).
Nieco gorzej dla Polski przedstawia się stan bezrobocia, gdy przyjrzymy się osobom młodym, w wieku poniżej 25. roku życia. Tu już nie brylujemy, chociaż nie znajdujemy się też na szarym końcu. Dla całej UE stopa bezrobocia w tej grupie wynosi 14,6 procent, zaś w strefie euro – 14,1 procent. W Polsce bezrobocie wśród młodych kształtuje się na poziomie 11,7 procent. Pod tym względem najlepiej wypadają Niemcy ze stopą na poziomie 5,8 procent oraz Czechy – 6,8 procent. Szkoda, że nie dotrzymaliśmy kroku Czechom i pod tym względem.
Dodajmy, że dramatyczna sytuacja w grupie osób poniżej 25. roku życia panuje w Hiszpanii (27,2), w Portugalii (22,3), Grecji (21,1). Stopa bezrobocia wśród młodych przekracza 20 procent także we Włoszech i Cyprze.
Funkcjonariusze PiS kłamali i zasługi przypisywali sobie
W gruncie rzeczy mamy jednak z czego się cieszyć, wbrew temu, czym straszyli funkcjonariusze PiS, zanim jeszcze stracili władzę. Ówczesny premier Mateusz Morawiecki, a także inni członkowie ferajny Kaczyńskiego przekonywali gorąco, że powrót Donalda Tuska do władzy oznacza powrót wysokiego bezrobocia i – co się z tym miało wiązać – życie w nędzy.
Swoje argumenty opierali na danych statystycznych, z których wynikało, że za rządów koalicji PO-PSL stopa bezrobocia wynosiła 15 procent, zaś za rządów PiS spadła do poziomu nieco powyżej 5 proc. Było to oczywiste kłamstwo, bo za rządów PO-PSL najwyższa wartość, jaką osiągnęła stopa bezrobocia, wyniosła 14,4 procent, zaś w 2015 roku roku, gdy PiS przejmowało władzę, spadła do 9,8 procent.
Funkcjonariusze PiS nie tylko kłamali. Głosili również wszem i wobec, że niskie bezrobocie, jakie przypadło na czas rządów tak zwanej zjednoczonej prawicy, to ich zasługa. Robili to zupełnie bezpodstawnie, bo nie zrobili nic, co mogło się przyczynić do niskiego bezrobocia, a nawet braku rąk do pracy. Był to rezultat dwóch głównych czynników.
Niska stopa bezrobocia to efekt pracy
rządu Donalda Tuska
i procesów demograficznych
Pierwszy z nich, to działalność rządu Donalda Tuska w latach 2007-2015, kiedy to powstało najwięcej miejsc pracy. W roku 2007, a więc w roku kiedy Tusk i koalicja PO-PSL przejmowała władzę liczba zatrudnionych w gospodarce narodowej wynosiła 13,77 mln osób. W 2015 roku, kiedy władze w kraju przejmował Kaczyński i jego ferajna, w gospodarce narodowej zatrudnionych było już 14,83 mln osób, czyli w okresie ośmiu lat liczba ta wzrosła o ponad 1 milion.
Liczba zatrudnionych mogła rosnąć, bo rosła liczba miejsc pracy, oferowanych przez gospodarkę narodową. Można zatem przyjąć, że dynamika wzrostu liczby miejsc pracy w gospodarce była podobna, do dynamiki wzrostu liczby zatrudnionych. Nie ma bowiem wzrostu liczby zatrudnionych bez wzrostu liczby miejsc pracy.
A teraz – wisienka na torcie. Wiemy już, ile osób było zatrudnionych w gospodarce narodowej w 2015 roku – 14,83 mln. A osiem lat później, czyli w 2023 roku ta liczba wynosi... 15,1 mln. Łatwo zauważyć, że przez osiem lat rządów PiS liczba ta urosła zaledwie o 300 tys. osób. Mniej więcej o tyle zatem urosła liczba miejsc pracy za rządów Kaczyńskiego i jego ferajny – ponad trzykrotnie mniej niż za czasów koalicji PO-PSL. Można zatem stwierdzić, że tak zwana zjednoczona prawica konsumowała efekty pracy rządu Donalda Tuska.
Drugim czynnikiem, który miał ogromy wpływ na znaczące obniżenie się stopy bezrobocia w Polsce, była demografia, a konkretnie demograficzna katastrofa, z jaką borykamy się od lat. Ograniczę się tutaj do jednego wymiaru tej katastrofy. Jej rezultatem jest to, że rynek pracy drastycznie się skurczył po stronie podaży – znacznie mniej ludzi do niego wchodzi, niż go opuszcza.
Mateusz Morawiecki kłamał, kłamie i
kłamał będzie.
Zawsze wciskał ludziom kit
I jeszcze jeden kamyczek do ogródka PiS. Pewnego razu premier Mateusz Morawiecki wystąpił w audycji „Strefa starcia” w TVP Info. Jak to jest w jego zwyczaju, wciskał słuchaczom kit, że jego rząd nie walczy z inflacją, bo obawia nagłego wzrostu bezrobocia, co uderzyłoby w najsłabszych obywateli. Nie omieszkał napomknąć, że tak właśnie było za rządów Donalda Tuska, kiedy to martwiono się o inflację, zaś nikogo nie interesował los bezrobotnych i ich rodzin. Ale tak zwana zjednoczona prawica dba o Polaków i nie dopuści do nagłego wzrostu bezrobocia, ale ceną za to ma być wysoka inflacja.
Morawiecki kłamał, kłamie nadal i będzie kłamał, bo oto mamy niską inflację, pozostającą w granicach celu inflacyjnego, a stopa bezrobocia wciąż pozostaje na niskim poziomie. Przypomnę – to efekt rządów Donalda Tuska oraz procesów demograficznych.
Komentarze
Prześlij komentarz