Proces odzyskiwania władzy przez siły demokratyczne i marginalizacji populistów, czyli PiS, twa i biegnie we właściwym kierunku

            Przyznam, że czytam komentarze ekspertów, polityków oraz publicystów i przecieram oczy ze zdumienia, jak bardzo można się oderwać od rzeczywistości i faktów. Oceny, że Donald Tusk otrzymał kubeł zimnej wody, że KO musi wyciągnąć wnioski z wczorajszych wyborów samorządowych, że zbyt przedwcześnie ogłoszono upadek i śmierć PiS, a przede wszystkim, że PiS po raz kolejny jest zwycięzcą kolejnych wyborów nie mają nic wspólnego z tym, co obserwujemy gołym okiem. Mam wrażenie, że poważnym ekspertom, politykom i publicystom zupełnie pomieszały się pełne emocji i ciętego dowcipu wpisy w mediach społecznościowych z realiami. Jeszcze się nie przyzwyczaili, że to dwie różne rzeczywistości.

            Mamy za sobą kolejne wybory samorządowe. Miały się one odbyć jesienią ubiegłego roku, ale PiS – obawiając się porażki, która mogłaby wpłynąć znacząco na wyniki wyborów parlamentarnych – przełożyło te wybory na wiosnę bieżącego roku. W tej chwili dysponujemy jedynie sondażowymi wynikami wyborów w skali całego kraju, wykonanymi metodą exit poll. Zgadzamy się chyba co do tego, że wyniki exit poll w bardzo niewielkim stopniu różnią się od oficjalnych wyników, ogłoszonych przez PKW. Dlatego w tej chwili oprę się na wynikach sondażowych.

Co tak naprawdę PiS wygrało? Jest raczej odwrotnie

            Według sondażu metodą exit poll, wykonanego przez IPSOS, frekwencja wyborcza wyniosła wczoraj 51,5 proc. Według sondażu najlepszy wynik w wyborach do wojewódzkich sejmików samorządowych uzyskało PiS – formację Jarosława Kaczyńskiego poparło 33,7 proc. głosujących. Na drugim miejscu znalazła się KO z 31,9 proc. poparcia. Następna jest Trzecia Droga z wynikiem 13,5 proc., a na kolejnym miejscu Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy z poparciem 7,5 proc. Lewica uzyskała 6,8 proc. głosów.

            Z pierwszych komentarzy członków ścisłego kierownictwa PiS wynika, że formacja ta jest w stanie euforii, bo – jak się podkreśla – wygrała dziesiąte już z kolei wybory. I tak się zastanawiam, co konkretnie wygrała... Wystarczy przytoczyć słowa Jana Ardanowskiego, byłego ministra rolnictwa, który przed wyborami stwierdził, że PiS przegra wybory samorządowe.

– Prawo i Sprawiedliwość przegra te wybory i my to wiemy. Wynika to między innymi z tego, że straciliśmy zdolności koalicyjne, przez co ciężko będzie PiS rządzić w sejmikach – stwierdził Jan Ardanowski.

            A więc wiemy, co Ardanowski miał na myśli mówiąc, że PiS przegra wybory. Ano to, że nie będzie rządziło, bo nie zdoła tworzyć koalicji. Z wyników exit poll wynika, że KO miała najlepszy wynik w 10 województwach, a PiS w sześciu. Ale to nie oznacza, że ludzie Kaczyńskiego będą rządzić w tych sześciu województwach, bo będą rządzić ci, którym uda się stworzyć koalicję większościową. Powtarzam więc pytanie – co tak naprawdę PiS wygrało?

Trend jest wyraźny – KO zyskuje, a PiS traci

            Wprawdzie ludzie PiS przebąkują, że będą próbować stworzyć koalicję z Konfederacją i PSL. Tylko że PSL ma już swoją koalicję, a politycy Konfederacji zapewniali niedawno, że nie zamierzają współpracować ani z KO, ani z PiS. Ale zobaczymy, chociaż marnie to wygląda.

            Słyszę też głosy, że wczorajsze wybory, to wiadro zimnej wody na głowę Tuska i że za wcześnie przeciwnicy PiS ogłosili koniec tej formacji. Problem w tym, że autorzy tych komentarzy opierają się na krótkich wpisach w mediach społecznościowych – pełnych emocji i skrzących się bardziej lub mniej udanym dowcipem, nastawionych głównie na to, kto lepiej wypadnie w tych słownych utarczkach.

            A trudno traktować posty w social mediach jako odbicie rzeczywistości. Rzeczywistość bowiem kryje się w obiektywnych faktach. A fakty są takie, że w wyborach parlamentarnych w 2019 roku według danych z PKW PiS poparło 43,59 proc. głosujących, zaś KO – tylko 27,40 proc. Różnica między PiS a KO wyniosła zatem 16,19 punktów procentowych. Przepaść, prawda? Natomiast w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych na PiS poparło 35,38 proc. głosujących, a KO – 30,70 proc. Różnica wyniosła już tylko 4,68 punktów procentowych, a więc zmniejszyła się o 11,5 punktów. PiS niby wygrało, a jednak nie rządzi, bo nie dało rady skonstruować większości parlamentarnej.

            Porównajmy teraz wyniki ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych z wynikami exit poll wczorajszych wyborów. PiS uzyskało 33,7 proc. poparcia, zaś KO – 31,9 proc.. Różnica wyniosła już tylko 1,8 punktów procentowych.

            I jeszcze przytoczmy wyniki wyborów samorządowych z 2018 roku. PiS uzyskało wówczas 34,13 proc. poparcia, a KO – 26,97 proc. Różnica wyniosła wówczas 7,16 punktów procentowych. Co to wszystko oznacza? Ano to, że mamy wyraźny trend wzrostowy w przypadku KO i wyraźny trend spadkowy w przypadku PiS. Trzeba naprawdę nie mieć dobrej woli, aby nie dostrzec, że PiS jest formacją schyłkową i zmierza do marginesu politycznego.

        A nikt na poważnie nie twierdził przecież – na podstawie jednych wyborów 2023 roku – że PiS już nie istnieje. Odzyskiwanie władzy przez siły demokratyczne i marginalizacja nacjonalistycznych populistów to proces długi i mozolny. Ale proces ten trwa i biegnie we właściwym kierunku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne