PiS zamierza atakować UE oraz Donalda Tuska. Taki ma pomysł na kampanię przed wyborami do Parlamentu Europejskiego
Zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego i PiS szykuje się do kampanii, w której zamierza zaatakować nie tylko Donalda Tuska i demokratyczną Koalicję 15 Października, ale i Unię Europejską i jej politykę migracyjną. Przypomnijmy, że dopiero co Parlament Europejski przyjął pakt migracyjny, który od zawsze był atakowany przez PiS. Bo PiS wie, że Polacy nie chcą uchodźców u siebie, a zwłaszcza odmiennych kulturowo. Przygotowania PiS świadczą o hipokryzji tej formacji, ponieważ wiadomo, że pakt migracyjny nie będzie obowiązywał w Polsce. A poza tym, podczas rządów PiS w tajemnicy przed opinią publiczną polskie MSZ wydało kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset tysięcy wiz wjazdowych do UE. Także dla obywateli państw muzułmańskich.
Pakt migracyjny, przyjęty niedawno przez Parlament Europejski, nakłada na państwa członkowskie UE tak zwany obowiązkową solidarność, zakładającą obowiązek współpracy podczas rozwiązywania problemów z migrantami napływającymi do Europy. Współpraca ta ma polegać na przyjęciu do swojego kraju odpowiedniej liczby migrantów, zależnej od wysokości PKB, albo wpłaty do unijnej kasy 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego migranta. Zamiast wpłacać pieniądze można też służyć logistycznym wsparciem działań związanych z obsługą napływających migrantów.
PiS chce budować poparcie dla swoich
kandydatów
na kłamstwie i manipulacjach
PiS zamierza uderzyć w założenia tego paktu, jednocześnie oskarżając Donalda Tuska i całą demokratyczną Koalicję 15 Października o to, że wspierają tenże pakt, i w ten sposób zdobywać poparcie dla swoich kandydatów do PE. Nie zważając na to, że podczas głosowania w Europarlamencie nad przyjęciem paktu eurodeputowani z partii tworzących obecną koalicję rządzącą w Polsce głosowali przeciwko przyjęciu paktu migracyjnego.
Wiemy jednak, że dla PiS fakty nie mają żadnego znaczenia. A jeśli przeczą tezom stawianym przez Kaczyńskiego i jego ferajnę, tym gorzej dla faktów. Nie przeszkadza im również, że i Donald Tusk zdecydowanie opowiedział się przeciwko paktowi. Mimo to PiS będzie uderzać w Tuska i kłamać, że on i jego ludzie będą przyjmować migrantów, aby się podlizać UE a zwłaszcza Niemcom. Bo PiS nie dostrzega różnicy między UE a Niemcami.
Warto podkreślić, że zgodnie z przyjętym przez PE paktem migracyjnym, Polska miałaby przyjąć rocznie 2.000 migrantów lub wpłacić do UE 40 mln euro. Jeśli PiS poprzez atakowanie paktu, UE oraz Donalda Tuska i jego ludzi chce budować poparcie dla swoich kandydatów do Europarlamentu, świadczy to o ogromnej hipokryzji tej formacji.
Donald Tusk zapewnia, że pakt migracyjny ominie Polskę
Cóż bowiem liczba 2.000 osób znaczy wobec wydanych przez MSZ za rządów PiS dziesiątków jeśli nie setek tysięcy wiz dla obywateli nie tylko Białorusi i Rosji, ale i krajów Dalekiego Wschodu, niejednokrotnie muzułmańskich. Ale za te 2.000 relokowanych do Polski migrantów ludzie PiS nie otrzymają po kilka tysięcy dolarów od osoby. A przecież tyle brano pod stołem za wydanie wizy każdemu, kto zapłacił, bez sprawdzania kim dana osoba jest i czy nie stanowi zagrożenia, na przykład terrorystycznego. W tej chwili aferę tę rozpracowuje sejmowa komisja śledcza.
Przypomnieć też należy, że rządowi PiS nie przeszkadzało, gdy za brak praworządności płaciliśmy do kasy unijnej karę w wysokości 1 mln euro dziennie. I tak przez dwa lata. Przeszkadza teraz ewentualna kwota 40 mln euro, jaką należałoby wpłacić za nieprzyjęcie tych 2.000 migrantów. I to druga rzecz, która świadczy o hipokryzji i zakłamaniu Kaczyńskiego i jego ferajny.
Ale wiadomo, że Polacy nie chcą, aby ich kraj przyjmował jakichkolwiek migrantów. Nie chcą też płacić 40 mln euro rocznie za ich nieprzyjęcie. I to jest zrozumiałe. Nie chce tego również Donald Tusk i politycy z demokratycznej koalicji, której przewodzi. Tusk zapowiedział zresztą, że pakt migracyjny nie będzie obowiązywał w Polsce.
– Polska nie zgodzi się na mechanizm relokacji. Chcę wszystkich uspokoić. Nawet jeśli pakt wejdzie w życie w takim kształcie, to my Polskę obronimy przed mechanizmem relokacji – zapewnił premier Donald Tusk.
PiS o tym nie mówi, bo straciłby paliwo polityczne
Od samego początku prac nad paktem migracyjnym było wiadomo, że Polski nie musi on obowiązywać – będzie to zależało od polskich władz. Wystarczy wystąpić z wnioskiem o wyłączenie z mechanizmu relokacji, powołując się na fakt, że Polska przyjęła kilka milionów ukraińskich uchodźców – do tej pory z tej grupy pozostało w naszym kraju około 1 mln osób. Ale Nikt z PiS do tej pory nawet nie zająknął się na ten temat. Z prostego powodu – ani Kaczyński, ani ktokolwiek inny z jego ferajny nie chciał tracić pretekstu do atakowania UE i polskich demokratycznych polityków. PiS nie chciało się pozbywać politycznego paliwa.
Ale pamiętać trzeba również, że przyjęcie paktu migracyjnego przez Parlament Europejski nie oznacza, że pakt ten stał się faktem. Zacznie obowiązywać, gdy wykonane zostaną wszystkie uzgodnienia w tej sprawie. Najwcześniej zatem może wejść w całości w życie w 2026 roku. Ale też nie musi.
PiS będzie przekonywać, że jego ludzie w Europarlamencie będą pracować nad tym, aby nie dopuścić do wejścia paktu w życie. Dlatego chce mieć jak najwięcej swoich eurodeputowanych. Pamiętać jednak trzeba, że PiS w PE oraz innych strukturach UE nie liczy się, co oznacza, że niewiele może – co najwyżej wygłaszać płomienne przemówienia. A to nic nie daje.
Komentarze
Prześlij komentarz