Prezydent PiS Andrzej Duda nie istnieje, Polska nie ma prezydenta. Taki wniosek można wysnuć z rozumowania, jakie uzewnętrznił Jarosław Kaczyński
Wiadomo powszechnie, nawet w środowisku PiS, że wypowiedzi, jakie mediom udziela Jarosław Kaczyński, są co najmniej kontrowersyjne. Gdy Kaczyński otwiera usta, pryska mit o genialnym strategu, mężu stanu, zbawcy narodu i jak go tam jeszcze niektórzy zwą. Pojawia się natomiast zagubiony człowieczek w podeszłym wieku, nie bardzo rozumiejący, jak działa otaczająca go rzeczywistość i potykający się o własne nogi.
Wpadły mi w oko akurat dwie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, niby absurdalne, a nawet wręcz głupie, a jednak intrygujące, bo są jakby odbiciem toku myślenia szefa PiS o otaczającym go świecie, a zwłaszcza o państwie. Jeśli się do tego doda to, co Kaczyński wygadywał i wyczyniał ostatnimi czasy, jawi nam się dość ponury obraz rzeczywistości, jaką nam szykował ten człowiek.
Jarosław Kaczyński: sejm nie
istnieje. Co więc robi on sam w miejscu,
które nie istnieje?
Jarosław Kaczyński dość chętnie wypowiada się do mikrofonów dziennikarzy, którzy co i rusz dopadają go na terenie sejmu. Przyznać trzeba, że są to wypowiedzi dość kontrowersyjne, często absurdalne, a nawet pozbawione sensu. Dzisiaj na przykład mówił o tym, że w tej chwili coś takiego, jak sejm, nie istnieje.
– W moim przekonaniu sejm, jeśli nie uznaje Izby Kontroli Nadzwyczajnej, to po prostu nie istnieje. Jeżeli sejm twierdzi, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie jest sądem, to wybory nie zostały potwierdzone, czyli sejmu nie ma, a pan Hołownia nie jest marszałkiem sejmu – dowodził szef PiS Jarosław Kaczyński.
Trzeba przyznać, że w tej wypowiedzi, Kaczyński karnie trzyma się zasad logiki. Ale tej samej logiki mu zabrakło, aby nie pojawiać się w miejscu, które nie istnieje. Bo i po co miałby się w takim miejscu pojawiać?
Logika jest bezwzględna, zatem nie
istnieje coś takiego,
jak prezydent Andrzej Duda
Pomińmy jednak ten drobiazg i przypomnijmy, o co chodzi z tą Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Została ona utworzona w 2017 roku przez rządzącą wówczas koalicję, na czele której stało PiS i stała się elementem Sądu Najwyższego. Podstawą jej utworzenia byłą ustawa z grudnia 2017 roku o SN. Do jej kompetencji przypisano sprawy, które dotychczas leżały w gestii pozostałych izb SN, między innymi stwierdzanie ważności wyborów, czy rozpatrywanie protestów wyborczych.
I teraz najciekawsze – 23 stycznia 2020 roku Sąd Najwyższa wydał uchwałę trzech połączonych izb: Izby Karnej, Cywilnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Uchwała ta stwierdzała, że z uwagi na wadliwie powołanych sędziów Izba Kontroli Nadzwyczajnych i Spraw Publicznych nie jest sądem i każde orzeczenie przez nią wydane jest nieważne.
Trzeba przypomnieć, że wspomniana izba SN, utworzona przez PiS w 2017 roku, stwierdzała również ważność wyborów prezydenckich, jakie odbyły się w 2020 roku. Idąc zatem tokiem rozumowania Kaczyńskiego nie istnieje coś takiego, jak prezydent Andrzej Duda. Po prostu – Polska nie ma prezydenta od 2020 roku, w związku z czym każda jego decyzja jest nieważna i nieważna będzie każda decyzja, jaką tak zwany prezydent Andrzej Duda podejmie.
Komentarze
Prześlij komentarz