Prezydent Andrzej Duda musi brnąć w sprawę Kamińskiego i Wąsika licząc, że zachowa twarz. Nie zachowa, bo dawno ją utracił, dorabiając sobie gombrowiczowską gębę
Dzisiaj sejm przyjął ustawę budżetową z budżetem na rok 2024. Co dalej z budżetem? Ustawa trafi do senatu, a później zostanie skierowana do prezydenta Andrzeja Dudy. Prezydent nie może wprawdzie budżetu zawetować, ale może skierować go do Trybunału Konstytucyjnego, a trybunał stwierdzić, że został uchwalony niezgodnie z konstytucją. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak się właśnie stanie. Tylko po co, skoro nie wynikają z takich działań żadne konsekwencje?
Budżet na 2024 rok do 29 stycznia musi pojawić się na biurku prezydenta Andrzeja Dudy. Jeśli koalicja rządząca nie zdołałaby go uchwalić prezydent otrzymałby do ręki powód, aby rozwiązać parlament i zarządzić wcześniejsze wybory. Wszystko wskazuje na to, że tak się nie stanie, ale przecież prezydent Duda nie byłby sobą, gdyby nie starał się poprzeszkadzać nieco. Prawdopodobnie wykorzysta do tego celu sprawę skazanych i osadzonych Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Prezydent Duda nie może zawetować
ustawy budżetowej.
Ale spróbuje szkodzić
Uchwalony dzisiaj budżet państwa na 2024 rok przewiduje, że dochody wyniosą około 682,4 mld złotych, zaś wydatki około 866,4 mld złotych. Deficyt zatem wyniesie 184 mld złotych. Przyjętą przez sejm uchwałą budżetową zajmie się teraz senat, a później zostanie skierowana do prezydenta Andrzeja Dudy. Wszystko wskazuje na to, że dokument trafi do pałacu prezydenckiego przed ostatecznym terminem, który mija 29 stycznia.
Co zrobi prezydent Duda z ustawą? Nie może jej zawetować, ale może skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, aby ten stwierdził, czy budżet został uchwalony zgodnie z konstytucją. I wszystko wskazuje na to, że tak właśnie się stanie, bo prezydent Duda wykorzysta każdą sytuację, aby utrudnić życie rządowi Koalicji 15 Października.
Najprawdopodobniej Duda wykorzysta sprawę skazanych i osadzonych w więzieniach Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, którzy z mocy prawa utracili mandaty poselskie, co – według prezydenta Dudy – stało się z pogwałceniem prawa. Dlatego też nie uzupełniono składu sejmu z listy PiS o osoby, które znalazły się na tych listach tuż za Kamińskim i Wąsikiem pod względem uzyskanych głosów.
TK Przyłębskiej najpewniej ogłosi,
że budżet został uchwalony
niezgodnie z konstytucją. Tylko po co?
Prezydent zatem skieruje budżet do TK z sugestią, że został on uchwalony niezgodnie z konstytucją, ponieważ nie było pełnego składu sejmu. Nie mam żadnych wątpliwości, że jeśli budżet trafi do TK Przyłębskiej, zapadnie wyrok stwierdzający, że budżet został uchwalony niezgodnie z konstytucją. Pomimo tego nawet, że eksperci wskazują, że brak pełnego składu sejmu nie powoduje utraty możliwości jego działania i uchwalania ustaw.
Warto nadmienić, że to, co zrobi prezydent, a także orzeczenie TK Przyłębskiej nie mają żadnego wpływu na funkcjonowanie rządu Donalda Tuska. Nie jest nawet w stanie w jakikolwiek sposób utrudnić jego prac. Po co zatem cała ta szopka? Pewnie prezydent Duda liczy na to, że coś ugra politycznie tą demonstracją. Poza tym z narracją, że Kamiński i Wąsik zostali niewinnie skazani, a ich mandaty wygaszono niezgodnie z prawem wygłupił się nawet na arenie międzynarodowej. Kilka dni temu podczas Światowego Forum Ekonomicznego poskarżył się bowiem wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej, więc nie wypada mu nic innego, jak brnąć dalej, z nadzieją, że zachowa twarz. Ale nie zachowa, bo twarz utracił dawno, dorabiając sobie w jej miejsce gombrowiczowską gębę.
Komentarze
Prześlij komentarz