Odsuniętemu od władzy PiS nie w smak, że pieniądze na KPO popłyną do nas. Przeszkadzają zatem, ile tylko mogą – wbrew oczywistym interesom Polski
Dziś przedstawiciele rządu spotkali się z unijnym komisarzem sprawiedliwości Didierem Reyndersem. Celem spotkania było ustalenie sposobu odblokowania pieniędzy na realizację polskiego KPO, czyli chodzi o wykonanie tak zwanych kamieni milowych, których wykonanie umożliwi wypłatę tych środków. Jednocześnie „Financial Times” poinformował, że dzięki temu spotkaniu najprawdopodobniej już w kwietniu możemy otrzymać z unijnego funduszu odbudowy 7 mld euro. Tymczasem PiS usiłuje przeszkadzać i stara się dowieść, że Polska po przejęciu władzy przez Koalicję 15 Października przestałą być państwem prawa. Dzielnie w tym przedsięwzięciu ferajnę Kaczyńskiego wspiera prezydent Andrzej Duda. Nie mogło być inaczej – przecież PiS, łącznie z prezydentem, zawsze starało się odciąć Polsce dostęp do środków na KPO.
Przypomnę, że podstawowa pula pieniędzy na polski KPO wynosi ponad 35 mld euro. W skład tej kwoty wchodzi 23,8 mld euro bezzwrotnych grantów oraz 11,5 mld euro tanich pożyczek. W tej chwili jednak kwota podstawowa jest znacznie większa, bo wynosi 57 mld euro. Urosła, bo rząd PiS dobrał 23 mld euro pożyczek. Po przeliczeniu na złotówki wychodzi, że czeka na Polskę 255 mld zł. KE zablokowała wypłatę tych pieniędzy, ponieważ Polska nie spełniła warunków, na które zgodził się premier Mateusz Morawiecki.
Pieniądze na KPO mogą pojawić się już w kwietniu. Trwają rozmowy
Dziś Warszawę odwiedza unijny komisarz sprawiedliwości Didier Reynders. Ma on spotkać się z przedstawicielami polskiego rządu aby omówić szczegóły realizacji tak zwanych kamieni milowych, co ma umożliwić odblokowanie należnych Polsce unijnych pieniędzy na realizację KPO.
Unijny komisarz zaplanował spotkanie z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim, rozmowa z którym dotyczy przestrzegania przez nasz kraj orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Z Adamem Szłapką – ministrem do spraw UE – Reynders miał rozmawiać na temat postępu w realizacji kamieni milowych dotyczących niezależności sądownictwa. Z ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem komisarz UE miał się spotkać i porozmawiać o stanie polskiego sądownictwa oraz o działaniach, jakie podjęto w związku z przystąpieniem Polski do Prokuratury Europejskiej.
Rozmowy te mają ogromną wagę, ponieważ najprawdopodobniej dzięki nim już w kwietniu do Polski Popłynęłaby pierwsza transza pieniędzy z puli KPO w kwocie 7 mld euro. Po przeliczeniu będzie to ponad 30 mld złotych. Wniosek o wypłatę tej transzy złożyła w Brukseli ministerka funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w grudniu ubiegłego roku.
Taki bieg wypadków nie podoba się byłej ekipie rządzącej, związanej z PiS, która stara się przeszkadzać w odblokowaniu pieniędzy na KPO, jak tylko może. Ostatnio służą temu na przykład skargi ludzi PiS na to, że wraz z nastaniem rządu Koalicji 15 Października łamane jest prawo w Polsce, deptana jest konstytucja i w ogóle nasz kraj przestał być państwem praworządnym. Skargi te kierowane są do Brukseli oczywiście.
PiS robi wszystko, aby KPO było nadal
blokowane. Robiło to również wtedy,
gdy rządziło
Ostatnio poseł PiS Przemysław Czarnek próbował w te manipulacje wmanewrować nawet Elona Muska, zapraszając go do odwiedzenia zakładów karnych, w których osadzeni zostali Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, aby na własne oczy przekonał się o istnieniu w Polsce „więźniów politycznych”. Bo przecież skazani prawomocnym wyrokiem za przestępstwa, których się dopuścili Kamiński i Wąsik są według organizacji PiS więźniami politycznymi.
W tychże działaniach wspiera dzielnie PiS prezydent Andrzej Duda. Podczas forum ekonomicznego w Davos poskarżył się na brak praworządności w Polsce Verze Jourovej, wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej. Jourova jednak w dyplomatycznych słowach odstawiła Dudę do kąta.
PiS podczas swoich rządów od momentu powstania KPO nie potrafili sprawić, aby potrzebne Polsce pieniądze popłynęły z UE do nas. Wprawdzie coś tam próbowali robić w tym kierunku, ale wszystko wskazuje na to, że były to działania pozorowane. Bo naprawdę niewiele było trzeba. Do tych działań pozorowanych należała chociażby nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która miała odblokować polski KPO. Wprawdzie ostatnia wersja tej noweli została uchwalona pod koniec 2022 roku, ale prezydent Andrzej Duda skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego, aby ten orzekł, czy jest ona zgodna z konstytucją.
Zrobił to, chociaż wiedział, że TK Przyłębskiej jest sparaliżowany wewnętrznym konfliktem i nie jest w stanie zebrać się i rozpatrzyć jego wniosek. Zresztą nie zdołał zająć się nowelą ustawy o SN najwyższym do dziś. Chociaż pozostający wciąż pod wpływem PiS TK potrafił zebrać się w pełnym składzie, aby stwierdzić na przykład, że postawienie przez ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza mediów publicznych w stan likwidacji jest niezgodne z konstytucją. Ale to akurat leżało w interesie PiS, zaś odblokowanie KPO już nie.
Po co PiS polexit? Żeby UE mu nie przeszkadzała
I teraz pojawia się pytanie dość zasadnicze – dlaczego PiS miałoby zależeć na blokowaniu Polsce dostępu do pieniędzy unijnych nie tylko na KPO, ale – jak się później okazało – także pieniędzy z unijnego Funduszu Spójności? Przecież to było działanie na szkodę Polski. Na to pytanie już kiedyś odpowiadałem. PiS rzeczywiście jest ugrupowaniem działającym na szkodę Polski, ale we własnym interesie.
Nieustannie przecież ludzie związani z PiS krzyczeli, że to UE blokuje nam pieniądze, że za pomocą marchewki w postaci KPO i bata w postaci blokowania dostępu to tejże marchewki wspólnota europejska robi zamach na naszą suwerenność i wolność, bo solą jej w oku jest nasz ogromny sukces i fakt, że wyrastamy na potęgę. PiS po prostu jak tylko mógł próbował obrzydzić Polakom wspólnotę europejską i w odpowiednim czasie doprowadzić do polexitu.
Polexit jest oczywiście wbrew interesom Polski, ale w interesie Kaczyńskiego i jego ferajny, którzy planowali całkowicie zawłaszczyć nasz kraj i rządzić nim na swoją chwałę i według swoich zasad – zasad nie mających nic wspólnego z praworządnością, wolnością obywateli i demokracją. UE wyraźnie przeszkadzała w realizacji tych planów.
Na szczęście Polacy obudzili się, przejrzeli na oczy i po ośmiu latach dewastowania państwa przez PiS, odsunęli Kaczyńskiego i jego ferajnę od władzy. Fakt, że pieniądze na KPO popłyną do nas wreszcie świadczy o tym, że wracamy do normalności.
Komentarze
Prześlij komentarz