Obelżywe słowa szefa PiS spływają po nas, jak po kaczce, a spot KE doprowadza nas do białej gorączki. Czy potrzebujemy zbiorowej terapii?
Wydarzenia z minionego weekendu uważnemu obserwatorowi wiele powiedzą o rzeczywistej naturze Polaków, a zwłaszcza polskiej klasy politycznej. I wcale nie chodzi mi o finał WOŚP, który był i jest jednym z najważniejszych wydarzeń każdego roku, przy okazji wydobywając na powierzchnię najlepsze cechy mieszkańców kraju nad Wisłą. Mam na myśli spot Komisji Europejskiej z udziałem jej szefowej Ursuli von der Leyen, wyemitowany z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Holocauście oraz o słowa szefa PiS, wypowiedzianego podczas sobotniego wiecu w Lublinie.
W sobotę obchodzono Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu i z tej okazji na profilu platformy X szefowej KE Ursuli von der Leyen ukazał się spot, który miał uczcić pamięć Żydów zamordowanych przez niemieckich nazistów. Tego samego dnia w Lublinie szef PiS Jarosław Kaczyński spotkał się ze swoimi wyznawcami w Lublinie i tam wypowiedział słowa, których – moim zdaniem – nie powinien wypowiedzieć. Powód, dla którego łączę te dwa wydarzenia, wypłynie w dalszej części tekstu.
Spot KE wywołuje wściekłość – reaguje tak zwłaszcza polska prawica
Spot Komisji Europejskiej wyemitowany na profilu szefowej KE Ursuli von der Leyen wywołał histeryczną reakcję zwłaszcza na polskiej prawicy, ale jako kontrowersyjny ocenili go wszyscy wypowiadający się na jego temat – od prawa do lewa. Również media internetowe określały go jako skandaliczny. Spot składał się z wypowiedzi unijnych liderów, w tym Ursuli non der Leyen, w których wymieniali oni nazwiska ofiar, zgładzonych w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau
Co wywołało takie wzmożenie emocjonalne wśród polskich polityków oraz publicystów? W sumie drobny element wyemitowanego spotu, mianowicie pojawiający się kilkakrotnie napis „obóz Auschwitz, Polska”. Trochę mnie to zdziwiło, bo przecież w napisie tym nie było nic kłamliwego. Przecież obóz Auschwitz znajdował się w Polsce. To jaki napis mieli umieścić – „obóz Auschwitz, Chiny”, „obóz Auschwitz, Czechosłowacja”, a może „obóz Auschwitz, Niemcy”?
Nie znam odpowiedzi na to pytanie, w każdym razie napis ten wywołał histerię i masę komentarzy w mediach społecznościowych domagających się prostowania, a konkretnie zamieszczenia szczegółowej informacji, że obóz koncentracyjny Auschwitz był obozem założonym przez Niemców na terytorium Polski, okupowanym przez tychże Niemców. Po interwencjach, między innymi szefa MSZ Radka Sikorskiego, spot został usunięty i pojawiła się informacja szczegółowo opisująca fakty, związane z obozem w Auschwitz.
Myślę, że nie bez znaczenia w całej tej awanturze jest uwzględnienie specyfiki spotu, który jest środkiem wyrazu posługującym się skrótowym opisem rzeczywistości. Trudno zatem wymagać, aby zawierały szczegółowe, zaburzające rytm przekazu opisy. Myślę też, że słowa Holocaust, czy Auschwitz natychmiast wywołują odpowiednie skojarzenia, jednak my, Polacy, jesteśmy szczególnie drażliwi na tym punkcie.
Skandaliczne słowa szefa PiS i spokój. Co jest z nami nie tak?
Ale doskonale radzimy sobie z innymi, kontrowersyjnymi – delikatnie rzecz ujmując – komunikatami, które spływają po nas jak po kaczce. A nie powinny. I w tym momencie przejdźmy do wydarzeń w Lublinie. Tam w sobotę szef PiS Jarosław Kaczyński odsłonił pomnik swojego brata Lecha Kaczyńskiego, a po tej uroczystości lider tak zwanej zjednoczonej prawicy spotkał się ze swoimi wyznawcami. Tam z ust Kaczyńskiego padły słowa, które – moim zdaniem – nie powinny być wypowiedziane, zwłaszcza przez Kaczyńskiego.
– Wolą Tuska jest, by jego wola była prawem. Wola Tuska jest prawem. No, byli już tacy, których wola byłą prawem. Wola Führera była prawem – stwierdził między innymi Jarosław Kaczyński.
Szef PiS bez żadnej żenady oznajmił również, że Platforma Obywatelska jest partią niemiecką. A w dniu, w którym Donald Tusk został premierem Polski, Kaczyński wtargnął w sejmie „bez żadnego trybu” na mównicę i wykrzyczał w stronę nowego premiera:
Pan jest niemieckim agentem, po prostu niemieckim agentem.
Wprawdzie za ten wybryk w sejmie Kaczyński został ukarany przez komisję etyki, jednak jego słowa, jakie wypowiedział w Lublinie nie wywołały specjalnych reakcji – chociaż premier polskiego rządu został porównany do Adolfa Hitlera nikt – zwłaszcza na polskiej tak zwanej prawicy – nie interweniował, nie domagał się przeprosin, nie potępił lidera PiS. Mam wrażenie, że te obelgi spłynęły po nas, jak po kaczce. Wpadamy w histerię, gdy w spocie ktoś umieści napis „obóz Auschwitz, Polska”, a wydajemy się obojętni, gdy szef PiS porównuje polskiego premiera Donalda Tuska do Hitlera i nazywa go niemieckim agentem.
Czy tylko mnie się wydaje, że jest to przejaw rozchwiania i słabości zbiorowej osobowości Polaków – jeżeli coś takiego istnieje? A jeśli tak, to czy – jako naród – nie wymagamy porządnej terapii, która mogłaby wyeliminować z nas fobie i lęki, uporządkować nasz system wartości i sprawić, że rzeczywistość zaczniemy traktować tak, jak na to zasługuje.
Komentarze
Prześlij komentarz