Nie łudźmy się – PiS, choć nieco bezzębny, jak szkodził przez osiem lat i szkodzi teraz, tak będzie szkodził nadal państwu i obywatelom
PiS we właściwy sobie sposób uczciło 32. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, wiążąc z tym wydarzeniem swoich przeciwników politycznych. Jak zwykle ferajna Kaczyńskiego posłużyła się kłamstwem, co jest oczywistym dowodem na to, że przedkłada interesy partyjne nad interesy Polski. Wczoraj posłowie PiS próbowali przeszkodzić w przejęciu władzy przez zwycięską koalicję, co jest niewątpliwym działaniem na szkodę państwa. Takie przykłady można mnożyć, tymczasem w czasopiśmie sprzyjającym i podlizującym się PiS opublikowano artykuł, który ma dowieść, że Donald Tusk nie będzie dobrym premierem, ponieważ dobry premier jest człowiekiem, który „na pierwszym miejscu postawi sprawy kraju, w którym urzęduje”. Czyli kto? Mateusz Morawiecki? To chyba jakiś ponury żart.
Przez cały okres sprawowania władzy PiS i tak zwana zjednoczona prawica na każdym kroku udowadniali, że liczą się tylko interesy partyjne oraz interesy określonej grupy ludzi. Oczywiście chodzi o ludzi należących do ferajny Jarosława Kaczyńskiego. Dobro Polski i wszystkich Polaków nie miało dla tych ludzi żadnego znaczenia. To samo widać wyraźnie, gdy PiS straciło władzę, ale robi co może, aby jej nie oddać, a przynajmniej jej oddanie opóźnić, ile się tylko da.
PiS uczepił się władzy i robi wszystko, aby jej nie oddać
Podczas wczorajszego posiedzenia sejmu wybrano najpierw kandydata większości parlamentarnej na premiera, którym – co było wiadome od dawna – został Donald Tusk. Pozostało tylko, aby Tusk wygłosił expose i przedstawił swoich ministrów, a następnie odbyło się głosowanie nad udzieleniem votum zaufania nowemu premierowi.
W międzyczasie jednak doszło do incydentu z posłem Grzegorzem Braunem z Konfederacji w roli głównej. W skrócie wydarzenie to polegało na tym, że braun, używając gaśnicy proszkowej, zgasił świece chanukowe podczas uroczystości odbywającej się w holu sejmu. Incydent oczywiście oburzył wszystkich uczestników obrad, ale największego wzmożenia doznali posłowie PiS, którzy zaczęli grzmieć, że w takich warunkach należy natychmiast przerwać obrady, a expose Tuska i głosowanie nad votum zaufania dla nowego rządu przełożyć na dzień następny.
Oczywiście posłami PiS nie kierowały żadne względy moralne czy etyczne, bo wiemy, że coś takiego dla nich nie istnieje. Posłowie PiS zwietrzyli bowiem okazję, aby przeszkodzić nowej demokratycznej koalicji w przejęciu władzy i nie dopuścić do planowanego na 13 grudnia zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska.
A bez zaprzysiężenia Donald Tusk nie miałby pełnych uprawnień do reprezentowania Polski na szczycie Rady Europejskiej. To by bardzo ucieszyło ludzi z ferajny Jarosława Kaczyńskiego, którzy w tej chwili za punkt honoru postawili sobie rzucanie kłód pod nogi nowej koalicji rządzącej. Jest to oczywiste działanie na szkodę państwa polskiego i jego obywateli, o czym chyba nie trzeba przekonywać.
Dla PiS nowa koalicja rządząca, to koalicja stanu wojennego
Nie udało się i dzisiaj rano doszło do zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska. PiS nie zasypiało jednak gruszek w popiele i opublikowało na platformie X post, w którym nową koalicję rządzącą nazwali koalicją 13 grudnia. Wykorzystali fakt, że nowy rząd został zaprzysiężony 13 grudnia, co dla ludzi PiS – jak się okazuje – jest aktem symbolicznym, wyraźnie wiążącym ludzi nowej koalicji z silami, które doprowadziły do wprowadzenia stanu wojennego.
Jest to kłamstwo i oczywista manipulacja, a przede wszystkim przejaw ogromnej hipokryzji. Wszyscy bowiem wiedzą, jaką przeszłość mają niektórzy – znajdujący się w bliskim otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego – działacze PiS. Chociażby nazywany prokuratorem stanu wojennego Stanisław Piotrowicz, czy ujawniony jako współpracownik SB Kazimierz Kujda. Nawet jeśli pominiemy te osoby i ich niechlubną przeszłość, to i tak bezpodstawne obrzucanie błotem już organy władzy państwowej jest działalnością na szkodę państwa.
Jakby na ironię w sprzyjającym PiS tygodniku „Sieci” opublikowano artykuł, którego autor stara się dowieść, że Donald Tusk nie będzie dobrym premierem, ponieważ dobry premier powinien być człowiekiem, który „na pierwszym miejscu postawi sprawy kraju”. Ciekawe kto – według autora – byłby dobrym premierem. Może Mateusz Morawiecki? Chyba tak, bo przecież ludzie PiS pod niebiosa wychwalali tego nieudacznika, a niektórzy wręcz twierdzili, że to najlepszy premier po 1989 roku.
PiS i tak zwana zjednoczona prawica będą szkodzić, bo zawsze przedkładali interes partii nad interesy państwa i obywateli
No więc teraz kilka zdań na temat rządu Mateusza Morawieckiego i jego stawiania spraw kraju na pierwszym miejscu. Mateusz Morawiecki od samego początku swoich rządów wprowadzał Polaków w błąd, obiecując milion samochodów elektrycznych wyprodukowanych w Polsce, czy milion nowych mieszkań. Nie mówiąc już o uruchomieniu produkcji promów – do pierwszego z nich zespawano nawet stępkę, co było okazją do hucznej fety i buńczucznych przemów notabli PiS. Promu nie zbudowano nawet jednego, zaś stępka wylądowała na złomowisku.
Przykłady nieudanych inwestycji, jakie planowano, a nawet realizowano – chociażby rozebraną później elektrownię w Ostrołęce – można mnożyć, tylko po co. Przejdźmy może do stosunków z Unią Europejską. Trybunał Stanu Unii Europejskiej wyrokiem ukarał Polskę za brak praworządności karami finansowymi w kwocie 100 mln euro dziennie. Polski rząd nic sobie z tego nie robił, zaś Komisja Europejska potrącała nam te kary z należnych Polsce dotacji. Straciliśmy w ten sposób mnóstwo pieniędzy. Również za brak praworządności KE nie wypłaciła nam do tej pory pieniędzy na realizację KPO w kwocie ponad 35 mld euro, co po przeliczeniu daje prawie 170 mld zł. Ani polski rząd, ani prezydent Andrzej Duda nic sobie z tego nie robili, bo interes Polski i Polaków mieli w głębokim poważaniu.
Oceniam, że PiS i rządy tak zwanej zjednoczonej prawicy to najbardziej mroczny okres w historii post peerelowskiej Polski. Jarosława Kaczyńskiego i jego ludzi uważam za większych jeszcze szkodników dla polskiej rzeczywistości po II wojnie światowej. I należy się cieszyć, że stracili władzę, którą przejęła nowa, demokratyczna opozycja. Szkoda tylko, że pozostał jeszcze jeden szkodnik na wysokim urzędzie – mam na myśli prezydenta Andrzeja Dudę.
I nie zapominajmy o silnym klubie parlamentarnym PiS. Spodziewajmy się zatem, że ferajna Kaczyńskiego tak, jak szkodziła przez osiem lat i szkodzi teraz, tak będzie szkodzić Polsce i Polakom nadal. Bo ludzie ci zawsze przedkładali interes partii ponad interesy państwa i jego obywateli.
Komentarze
Prześlij komentarz