PiS to partia przemocowa, licząca się tylko z siłą. Każdy kurtuazyjny gest jest przez nią traktowany jako oznaka słabości

            Zaskoczyła mnie opinia politologa profesora Antoniego Dudka, który stwierdził, że Elżbieta Witek powinna zasiąść w prezydium sejmu jako wicemarszałkini. Jego zdaniem bowiem, dopóki nie postawiono jej zarzutów, powinna być traktowana jak każda inna posłanka. I dodał, że jest to kwestia kultury politycznej. Nie rozumiem. Po co zatem procedura głosowania nad każdą kandydaturą do prezydium sejmu? Przecież głosowanie jest po to, aby każdy mógł wyrazić swoje zdanie. I to zdanie zostało wyrażone. Kulturą polityczną jest właśnie przestrzeganie procedur i regulaminu. Nie wyobrażam sobie natomiast, aby wobec partii zdecydowanie przemocowej, jaką jest PiS, zachowywać się z kurtuazją. Jak to przemocowcy bowiem, Kaczyński i jego ferajna potraktują uprzejmość i kurtuazję jako oznakę słabości.

            Kandydatura Elżbiety Witek na stanowisko wicemarszałka sejmu została wczoraj odrzucona głosami parlamentarnej większości. PiS nie wysunęło innej kandydatury i zaczęło krzyczeć, że największemu klubowi parlamentarnemu zablokowano możliwość posiadania swojego przedstawiciela w prezydium sejmu. Zarówno Kaczyński, jak i cała jego ferajna kłamią oczywiście, bo miejsce w prezydium czeka na ich przedstawiciela, tyle że nie może nim być Elżbieta Witek. Oczywiście rozgorzała na ten temat dyskusja.

Profesor Antoni Dudek: jest to kwestia kultury politycznej

            Głos zabrał między innymi ceniony politolog profesor Antoni Dudek, który uznał, że odrzucenie kandydatury Elżbiety Witek na stanowisko wicemarszałka sejmu było błędem. Jego zdaniem, jej kandydatura powinna być przyjęta.

– Dopóki Elżbiecie Witek nie zostaną postawione zarzuty, ma ona być traktowana jako normalna posłanka – stwierdził profesor Antoni Dudek. – Jest to kwestia kultury politycznej. PiS nauczył nas takiego zachowania, że kto ma większość, ten zawsze ma rację. Im bardziej dojdzie do wykluczania z udziału we władzy, tym bardziej będzie to powtórka z PiS. To będzie arogancja oparta na minimalnej większości głosów.

            Trudno mi się zgodzić z taką opinią. Wszak kultura polityczna to również przestrzeganie procedur i regulaminu sejmowego. A regulamin przewiduje, że każda kandydatura do prezydium sejmu podlega głosowaniu. W ten sposób posłowie wyrażają swoją opinię na temat kandydata, wypowiadają się, czy – ich zdaniem – dany kandydat nadaje się na to stanowisko. No i wypowiedzieli się... Uznali, że Witek – sprawując w poprzedniej kadencji funkcję marszałka sejmu – dała się poznać, jako uosobienie wspomnianej przez Dudka zasady, że kto ma większość, ten zawsze ma rację. A oni chcą zmiany, nie chcą osoby, która hołduje wspomnianej zasadzie.

PiS pokrzykuje i skarży się – tworzy legendę partii uciskanej

            Wnoszę zatem, że kultura polityczna według profesora Dudka mogłaby polegać na tym, że wszyscy parlamentarzyści umawiają się, że każdą kandydaturę akceptują, czemu wyraz dają w głosowaniu. Nic bardziej absurdalnego. Myślę, że przejawem kultury politycznej byłyby konsultacje międzyklubowe na temat każdej kandydatury, aby każdy klub miał orientację, jaką szansę ma wystawiony przez niego kandydat czy kandydatka. Tak też się stało – PiS doskonale wiedziało, że kandydatura Witek jest nie do przyjęcia dla większości parlamentarnej, ale trwało przy niej mimo wszystko. To jeszcze jeden dowód na to, że jest to przemocowa partia, która uznaje jedynie siłę, zaś każdy kurtuazyjny ukłon wobec niej uznaje jako oznakę słabości. Więc otrzymała sygnał, że jest w parlamencie siłą, z którą musi się liczyć.

            Dalej profesor argumentuje, że każdy klub powinien mieć reprezentację w prezydium sejmu. W tym się zgadzam z profesorem, ale muszę zastrzec, że nikt przecież nie zablokował w prezydium miejsca dla kandydata PiS. Większość parlamentarna jedynie nie chce na tym stanowisku Elżbiety Witek. W kuluarowych rozmowach posłowie zwycięskiej opozycji wysyłali jednoznaczny sygnał, że stanowisko wicemarszałka mogłaby na przykład uzyskać Małgorzata Wasermann. Ale Kaczyński uparł się, że albo zajmie je Witek, albo nikt. Mamy zatem do czynienia z szantażem politycznym.

            Rodzi się pytanie, o co chodzi z tym szantażem. Wyjaśnił to wicemarszałek z klubu Konfederacji Krzysztof Bosak w rozmowie z Wirtualną Polską.

– PiS wystawiło kandydatkę po prostu niewybieralną. W mojej ocenie PiS miał świadomość, że wystawia kandydatkę, która nie zostanie wybrana i o to chodziło – ocenił Krzysztof Bosak.

            I teraz Kaczyński i jego ferajna mogą krzyczeć i skarżyć się na wszystkie strony, że PiS jest partią prześladowaną przez większość parlamentarną. No i co, że taka narracja nie ma sensu... Kaczyński nauczył się od Jacka Kurskiego, że głupi lud wszystko kupi.

Kultura polityczna PiS jest jak kultura polityczna PRL

            Nie bez znaczenia jest też fakt, że zanim doszło do głosowania nad kandydaturą Elżbiety Witek, posłowie PiS głosowali przeciwko kandydatom i kandydatkom na stanowiska wicemarszałków, jakich wystawiły wszystkie inne kluby parlamentarne. Czego zatem się spodziewali Kaczyński i jego ludzie? Przecież jeśli słabszy decyduje się na wymierzenie kopniaka silniejszemu, musi się liczyć z tym, że też otrzyma kopniaka, ale znacznie silniejszego. Człowiek z honorem uzna, że przeholował i otrzymał to, co mu się należało, zaś człowiek bez honoru będzie krzyczał, że został skrzywdzony. Taki właśnie jest PiS.

            I jeszcze kilka zdań o wspomnianej przez profesora Dudka kulturze politycznej. A wspomniał o niej nie tylko Dudek, ale i sam Jarosław Kaczyński.

– Ona jest z innego świata, z innej kultury. Tej wyższej. Oni są z tej niższej – powiedział Jarosław Kaczyński o Elżbiecie Witek, gdy jej kandydatura na wicemarszałka sejmu została odrzucona.

            Ciekawe, jaką kulturę miał na myśli Kaczyński, ale tego nigdy się nie dowiemy, bo szef PiS nie podał żadnego przykładu. Może miał na myśli akceptowany przez tak zwaną zjednoczoną prawicę styl prowadzenia obrad sejmu w poprzedniej kadencji, a może słynny gest Joanny Lichockiej, wykonany z użyciem środkowego palca w kierunku opozycji...

            A może do tej wyższej kultury, w obszarach której funkcjonuje PiS, należy zaliczyć niszczenie dokumentów – między innymi w Ministerstwie Spraw Zagranicznych – gdy już był znany wynik październikowych wyborów. Jak ustaliła Wirtualna Polska, MSZ zutylizowało ponad 400 kilogramów twardych dysków, zaś zatrudniona firma zewnętrzna wywiozła z gmachu ministerstwa ogromne ilości dokumentacji niejawnej.

            Takie przejawy kultury politycznej pamiętam tylko z czasów PRL, gdy po 1989 roku masowo palono dokumenty. Ale przecież PiS z tamtego okresu czerpie pełnymi garściami.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne