Kaczyński i jego PiS nie nadają się do rządzenia krajem. To widać coraz wyraźniej
No i wali się mit o bezpiecznej Polsce pod rządami PiS, mit, który miał ponieść kampanię wyborczą Kaczyńskiego i jego ferajny. No bo nie przecież być bezpieczny kraj, którego armię opuszcza dwóch jednych z najważniejszych dowódców? Do tego wicepremier do spraw bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński przy schodach smoleńskich zachowuje się, jak szalejący w pijackim amoku menel, który niszczy jeden z wieńców złożonych pod pomnikiem. A policja patrzy na to i nie reaguje. Mało tego – wściekły Kaczyński domaga się nazwisk osób, które telefonami filmują jego zachowanie. Czy Polacy mogą czuć się bezpiecznie, gdy funkcję wicepremiera do spraw bezpieczeństwa sprawuje człowiek nieprzewidywalny i niezrównoważony, który nie potrafi zapanować nad swoimi emocjami? No i który wykorzystuje swoje stanowisko, aby ewentualnie dokonać aktu prywatnej zemsty...
Od dawna już było wiadomo, że Kaczyński i jego partia PiS nie nadają się do rządzenia krajem. Ale im bliżej wyborów, widać to coraz wyraźniej, zaś wydarzenia, które tego dowodzą, pojawiają się gęściej. Za sprawą samych rządzących, którzy wykonują coraz bardziej nerwowe ruchy, przez co ważne sprawy wymykają im się spod kontroli.
Wojsko Polskie bez dowództwa. Generałowie podają się do dymisji
We wtorek, 10 lipca, wszystkich zelektryzowała wiadomość, że dwóch, jednych z najważniejszych dowódców Wojska Polskiego – szef Sztabu Generalnego WP gen. Rajmund Andrzejczak i dowódca operacyjny sił zbrojnych gen. Tomasz Piotrowski podali się do dymisji. Lider PO Donald Tusk podzielił się nawet informację, że ze swoich stanowisk zrezygnowało w sumie 10 oficerów WP, ale informacja ta została zdementowana, więc nie wiadomo, czy była prawdziwa.
O przyczynach tych dymisji szczegółowo informują media, więc ograniczę się do ogólników. Po pierwsze poszło o akcję Neon, polegającą na ewakuacji obywateli polskich z Izraela. Szef MON Mariusz Błaszczak zarządził ewakuację w procesie decyzyjnym pomijając szefa sztabu generalnego, zaś dowództwo akcji powierzył komuś innemu niż dowódcy operacyjnemu, do którego kompetencji należy dowodzenie taką akcją.
Zresztą, jak wskazują osoby znający się na rzeczy, jedna niewłaściwa decyzja Błaszczaka nie mogła wywołać takich reakcji generałów. Ona tylko przelała czarę goryczy, bo problem patologicznych relacji między szefostwem MON a dowództwem WP musiał narastać od dawna. Wystarczy tylko przywołać sławną swego czasu sprawę rosyjskiej rakiety, znalezionej koło Bydgoszczy. Całą winę za ten incydent Błaszczak zrzucił na generała Piotrowskiego – jak się później okazało, niesłusznie.
W sytuacji, gdy za naszą wschodnią granicą toczy się wojna, zaś w Izraelu wybuchł konflikt, który może przerodzić się w wielką tragedię, polska armia jest sparaliżowana, bo pozbawiona dowództwa. Wali się zatem mit o bezpiecznej Polsce pod rządami PiS. Bo pod rządami PiS właśnie wszystko się rozłazi i pogrąża się w chaosie, co z bezpieczeństwem nie ma nic wspólnego, a wręcz przeciwnie – temu bezpieczeństwu zagraża.
Kaczyński łamie prawo podczas kolejnej miesięcznicy smoleńskiej
Inna sprawa, też dotykająca kwestii bezpieczeństwa wydarzyła się tego samego dnia, w kolejną tak zwaną miesięcznicę tragedii smoleńskiej. Jarosław Kaczyński, jak co miesiąc, pojechał złożyć hołd ofiarom katastrofy, składając wieniec przy schodach smoleńskich. Ale pod pomnikiem trafił na wieniec złożony wcześniej, który go bardzo rozwścieczył. Wieniec bowiem miał przytwierdzoną tabliczkę z napisem (podaję ZA Gazeta. pl): „Pamięci ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW”.
Jak się okazuje wieniec ten składa regularnie jeden z warszawskich przedsiębiorców, co regularnie wyprowadza z równowagi Kaczyńskiego. Sprawa trafiła nawet do sądu, a sąd zawyrokował, że przedsiębiorca ma prawo składać wieniec pod pomnikiem.
10 października, jak już wspomniałem, wieniec przedsiębiorcy rozwścieczył Kaczyńskiego. Chwycił go i zaczął zmagać się z tabliczką, usiłując ją oderwać. W końcu udało mu się. Policjanci przyglądający się zajściu nie reagowali. Mężczyzna z grupki osób obserwujących zajście zwrócił uwagę, że działanie Kaczyńskiego to przestępstwo, za które powinien być zatrzymany.
Kaczyński i PiS ponad prawem i wszelkimi regułami. Ale mamy do dyspozycji wybory parlamentarne
Kilka osób filmowało Kaczyńskiego zmagającego się z wieńcem. Szef PiS domagał się od policjantów nazwisk tych osób, powołując się na swoje stanowisko wicepremiera do spraw bezpieczeństwa. Policjanci, którzy wcześniej nie reagowali na niezgodne z prawem zachowanie Kaczyńskiego, podjęli interwencję wobec obywateli obserwujących zajście i je filmujących.
I teraz pytanie – czy Polacy mogą się czuć bezpiecznie, gdy wicepremier do spraw bezpieczeństwa okazuje się osobą niezrównoważoną, łamiącą prawo, rozchwianą psychicznie, słowem – zachowującą się jak menel w pijackim amoku. A przede wszystkim jest osobą wykorzystującą swoje stanowisko dla ewentualnej prywatnej zemsty na osobach, które mu się nie spodobały? To pytania, na które – moim zdaniem – nie muszę odpowiadać.
Przypomnę tylko, że to nie pierwszy przypadek, gdy Kaczyński łamie prawo i zasady współżycia społecznego, stawiając się ponad nimi. Przywołam dwa spośród wielu. Pierwszy miał miejsce podczas pandemii, gdy wprowadzono zakaz przebywania na cmentarzach. Kaczyński bezczelnie, w świetle kamer i obiektywów złamał ten zakaz. Nie spotkała go za to kara. Drugi przypadek miał miejsce podczas obrad Sejmu, kiedy to Kaczyński wstał i rzucając w kierunku marszałka pamiętne słowa „ja bez żadnego trybu” bez pozwolenia wszedł na mównicę. Nikt nie zareagował.
I teraz mam zasadnicze pytanie – czy chcemy żyć w kraju, w którym władza stawia się ponad prawem, zachowuje się arogancko i nieodpowiedzialnie oraz z pogardą traktuje obywateli? Jeśli nie chcemy żyć w takich warunkach, to wiadomo, co powinniśmy zrobić w lokalach wyborczych 15 października.
Komentarze
Prześlij komentarz