PiS niszczy także edukację – wkrótce nie będzie miał kto pracować w szkołach. ZNP chce strajkować, a MEN się dziwi

            Do końca tego roku w szkołach zwolni się około 4,5 tys. nauczycielskich etatów. Takie informacje podało samo Ministerstwo Edukacji i Nauki. Jest to o tyle zła wiadomość, że już w tej chwili nie ma chętnych do zawodu nauczyciela i polskie szkoły borykają się z trudnościami związanymi z uzupełnieniem braków w kadrach nauczycielskich. A te – pomimo niżu, czy może wręcz katastrofy demograficznej – coraz trudniej pozyskać. Już w 2022 roku szkoły miały trudności z zapewnieniem wystarczającej liczby nauczycieli, resort o tym wiedział, ale nie podjął żadnych kroków, aby absolwentów studiów zachęcić w jakikolwiek do wykonywania tego zawodu. A minister Przemysław Czarnek – jak pamiętam – bagatelizował problem twierdząc, że ze względu na coraz mniejszą liczbę uczniów, nauczycieli trzeba będzie zwalniać. Jak zawsze, tak i teraz pomylił się w ocenie.

            Polscy nauczyciele od lat walczą o poprawę warunków pracy i uposażenia, organizują strajki, protesty i pikiety, ale to nie daje żadnych rezultatów. Dla ministra edukacji Przemysława Czarnka oraz PiS nie jest to grupa, która jest warta uwagi, bo raczej nie głosuje na tak zwaną zjednoczoną prawicę. Nic dziwnego, że oświata w Polsce ledwo dyszy.

ZNP chce strajkować, a MEN się dziwi, bo przecież stworzył raj dla nauczycieli

            Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiedział strajk nauczycieli, który ma się rozpocząć wraz z początkiem roku szkolnego, czyli 1 września. Tego właśnie dnia o godz. 12 przed budynkiem MEN rozpocznie się pikieta. Nauczyciele chcą walczyć o wyższe pensje, narzekają także na braki kadrowe i absurdalne reformy, za które odpowiedzialny jest minister Czarnek.

            Ale minister zdaje się nie rozumieć, o co tak naprawdę chodzi nauczycielom, przecież on tyle dla nich robi.

– To żadna nowość, że związany z lewicą ZNP nie zwraca uwagi na rzeczywistość, ale chcę zasmucić przewodniczącego związku pana Sławomira Broniarza, że to wcale nie zmienia faktu, iż w rzeczywistości mamy ogromny wzrost nakładów na oświatę za rządów PiS – perorował Przemysław Czarnek. – O 60 procent wzrosła subwencja oświatowa, wynagrodzenia wzrosły o 47 do 76 procent, a nakłady inwestycyjne na oświatę wzrosły o 321 procent – wyliczał Czarnek.

            Nauczyciele jednak podkreślają, że tych pieniędzy, o których mówi minister, w systemie oświaty po prostu nie widać. Być może bowiem Czarnek w swojej wyliczance uwzględnia także dotacje, które otrzymuje uczelnia Tadeusza Rydzyka, Katolicki Uniwersytet Lubelski oraz miliony złotych, które wspierają działalność szkół katolickich, prowadzonych nie tylko przez parafie, ale i diecezje. A przecież są to szkoły prywatne.

Nauczyciele odchodzą ze szkół, a MEN bagatelizuje problem

            Nasuwa się zatem pytanie – skoro jest tak dobrze, to dlaczego nauczyciele uciekają ze szkół, bo nie chcą pracować w tym „raju” stworzonym przez MEN w czasach PiS? Jak podaje bowiem resort, do końca tego roku z pracy odejdzie około 4,5 tys. nauczycieli. A jak szacują związkowcy, już brakuje w Polsce ponad 24 tys. nauczycieli. Najwięcej w dużych ośrodkach miejskich, co zrozumiałe, jako że tam istnieje wiele innych możliwości rozwijania kariery zawodowej. A i tak w małych miejscowościach brakuje nauczycieli przedmiotów ścisłych.

            Wygląda na to, że ministerstwo bagatelizuje problem.

– Na zwiększoną liczbę ofert pracy dla nauczycieli ma obecnie wpływ tak zwany ruch służbowy nauczycieli, związany z nadchodzącym rokiem szkolnym – próbuje tłumaczyć wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski. – W tym czasie nauczyciele podejmują decyzję na przykład o zmianie miejsca zatrudnienia, czy też przejściu na emeryturę.

            Resort podaje, że do końca roku z uwagi na emeryturę zwolni się 1.961 etatów. Ale z tytułu rozwiązania umowy o pracę system straci ponad 2.200 etatów. Pozostałe straty wynikną z korzystania przez nauczycieli z rocznych urlopów dla poratowania zdrowia. A nowych chętnych do pracy brak.

Czarnka nie interesują nauczyciele, bo i tak nie zagłosują na PiS

            Problem nabrzmiewał już co najmniej rok temu, ale Czarnek i podległy mu resort nie zrobili nic, aby go rozwiązać. Nie podjęto żadnych działań, aby zachęcić absolwentów studiów zachęcić w szkolnictwie.

            Wręcz przeciwnie – na strajki i protesty nauczycieli resort nie reagował. Dlaczego? Po prostu nauczyciele nie są grupą, która leży w polu zainteresowania PiS, bo tam partia Kaczyńskiego nie widzi odpowiedniego poparcia. Więc po o w nią inwestować? Konkluzja jest jedna – PiS potrafi zniszczyć wszystko w państwie, którym próbuje rządzić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne