Eurodeputowani PiS przygotowują nas na polexit. Jeśli Kaczyński i jego ferajna wygrają wybory, mamy to jak w banku
Wszystko wskazuje na to, że każdy, kto sądzi, że PiS dąży do wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej, ma rację. Wciąż bowiem ludzie ferajny Kaczyńskiego atakują wspólnotę europejską, wskazując na to, że zmierza w kierunku ograniczenia suwerenności poszczególnych krajów członkowskich. Eurodeputowany prof. Ryszard Legutko wręcz grzmi, że w 30 lat po odzyskaniu niepodległości znowu ją utracimy. Kolejny eurodeputowany z formacji Kaczyńskiego Jacek Saryusz-Wolski snuje groteskowe wręcz rozważania na temat przyszłości UE i podkreśla szczególną podobno rolę Polski, na którą skierowane są oczy wielu państw członkowskich. Polska bowiem – w chorej wyobraźni Saryusza-Wolskiego – znajduje się w awangardzie „europejskiego eurorealizmu”. Obaj panowie wydają się znajdować w szczególnym stanie świadomości, charakteryzującą tak zwaną zjednoczoną prawicę.
To dwa szczególne przypadki eurodeputowanych z namaszczenia PiS. Zarówno Legutko, jak i Saryusz Wolski wypierają ze swoich umysłów fakt, że razem ze swoimi ultrakonserwatywnymi i skrajnie prawicowymi sojusznikami z Hiszpanii, Francji, Włoch czy Węgier znaleźli się na peryferiach UE, sprowadzili się do roli politycznych chuliganów, z którymi trudno dojść do porozumienia, więc się po prostu ich ignoruje.
Legutko bajdurzy o tym, że UE
nienawidzi konserwatystów. Filozof nie dostrzega,
że PiS depcze
wartości europejskie
W wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Sieci” prof. Ryszard Legutko przekonuje, że nasz kraj jest z rozmysłem stygmatyzowany przez unijnych urzędników. Dlaczego? Z prostego powodu – ponieważ w UE dominuje lewicowa ideologia, a wrogiem są ugrupowania prawicowe i państwa rządzone przez konserwatystów.
– Konserwatyzm na zachodzie Europy praktycznie przestał istnieć. Dominuje lewicowa ideologia – superpaństwo europejskie, zielony ład, aborcja, homomałżeństwa itd. Każdy, kto tej sytuacji nie akceptuje jest traktowany jak śmiertelny wróg, którego należy usunąć – żalił się Ryszard Legutko.
Profesor ani słowem natomiast nie zająknął się o tym, że Komisja Europejska – jeśli już ma pretensje do tego lub innego członka wspólnoty – to dotyczą one nieposzanowania wartości europejskich, do których należą między innymi: demokratyczna władza, praworządność i trójpodział władzy, przestrzeganie praw człowieka i obywatela oraz dbałość o klimat i środowisko naturalne.
Legutko ani słowem nie zająknął się o tym, że od początku swoich rządów Kaczyński i jego ferajna powoli zawłaszcza państwo, niszczy niezależność sądów, niszczy demokratyczne zasady funkcjonowania państwa polskiego oraz z pogardą traktuje prawa człowieka. A przecież nietrudno wyobrazić sobie konserwatywny rząd, który rządzi, ale i przestrzega tych wszystkich wartości będących podstawą demokratycznego systemu.
Metoda ludzi PiS: zarzucić komuś to samo, czym sami sobie ubabrali ręce
Tygodnik „Sieci” opublikował również artykuł wspomnianego już eurodeputowanego PiS Jacka Saryusza-Wolskiego, który krytyce poddaje ustrój UE, jaki – jego zdaniem – jest kształtowany przez wielkich unijnych dominatorów. Eurodeputowany uważa, że budowane jest oligarchiczne superpaństwo europejskie. Czyżby człowiek Kaczyńskiego zarzucał UE to, co PiS od ośmiu lat robi z polskim państwem? Dalej bowiem czytamy między innymi:
Dzisiaj w ramach UE obserwujemy wiele niebezpiecznych działań i tendencji centralizacyjnych, jasno wskazujących, że to właśnie ta koncepcja jest promowana przez tzw. unijny mainstream (główny nurt sił politycznych i krajów), który nazwę grupą trzymającą władzę.(...)przede wszystkim brak jest w systemie unijnym odpowiednich środków kontroli i równowagi, tzw. checks and balances. Nie funkcjonują mechanizmy, które mogłyby skutecznie bronić interesów mniejszych i średnich państw.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Saryusz-Wolski ze szczegółami opisuje właściwości państwa polskiego, a właściwie tego, co z niego uczynił PiS z Kaczyńskim na czele oraz cała tak zwana zjednoczona prawica. I aż dziw człowieka bierze, że eurodeputowanemu nie przeszkadza brak tak zwanych checks and balances w ustroju państwa polskiego. Nie przeszkadzają mu także centralistyczne zapędy, powoli wprowadzane w życie przez Kaczyńskiego i jego ferajnę. To już szczyty hipokryzji.
Saryusz-Wolski na jawie śni o potędze, a polexit tupie nogami za progiem
Saryusz-Wolski nie omieszkał podkreślić, że te tendencje, jakich dopatruje się w procesach zachodzących w UE są mocno i coraz częściej krytykowane.
Szczególna jest w tym rola Polski – marzy na jawie Saryusz-Wolski – która broniąc zasad zawartych w obecnych traktatach oraz samej Unii przed jej uprowadzeniem przez ideologiczne i centralizacyjne siły polityczne, znajduje się obecnie w awangardzie europejskiego eurorealizmu.(...)a oczy wielu są skierowane właśnie ku Polsce.
Wydaje się, że w tym momencie eurodeputowany Saryusz-Wolski odleciał bardzo wysoko, niesiony siłą chorej wyobraźni mocno skorelowanej z manią wielkości. Powszechnie bowiem wiadomo, że działania Kaczyńskiego i jego ferajny, Kaczyńskiego nazwanego przez Donalda Tuska kieszonkowym dyktatorkiem, wyprowadziły nasz kraj na obrzeża Europy i spowodowały, że nasz głos – brzmiący, jak porykiwania pospolitego chuligana – jest po prostu ignorowany.
A z obrzeży Europy już tylko krok do tego, aby znaleźć się poza nią, o co najprawdopodobniej chodzi Kaczyńskiemu i jego ferajnie, a najpewniej ku temu prze Zbigniew Ziobro wraz ze swoimi niewydarzonymi kumplami. Zaś Legutko i Saryusz-Wolski swoimi wypocinami przygotowują grunt pod polexit.
Komentarze
Prześlij komentarz