Rząd PiS nie robi żadnej łaski nikomu, podwyższając minimalne wynagrodzenie. Morawiecki oczywiście kłamie
Rząd ogłosił wczoraj, o ile w najbliższym czasie wzrośnie płaca minimalna. Oczywiście nie jest to żaden news, ale bardzo interesująca jest forma, w jakiej premier Mateusz Morawiecki przekazał te informacje mediom. Już trudno nazwać tego człowieka propagandystą, chociaż niewątpliwie nim jest – trzeba go nazwać po imieniu, czyli kłamcą. Chwalił się bowiem, że podwyżka płacy minimalnej to przejaw troski rządu – tego rządu – o godną płacę dla Polaków. Tymczasem rząd nikomu łaski w tej kwestii nie robi, tak samo jak nie robi łaski emerytom, rewaloryzując ich emerytury. Wszystko zależy od poziomu inflacji, którą rozpętał właśnie rząd. W przypadku podwyżki płacy minimalnej, wszystko jest szczegółowo określone w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu, uchwalonej w 2002 roku. Gdyby rząd nie zarządził tych podwyżek, złamałby prawo.
Od 1 lipca minimalne wynagrodzenie w Polsce wzrośnie do 3.600 złotych. Wyliczono natomiast, że od 1 stycznia 2024 roku płaca minimalna powinna wynosić 4.242 złote, zaś od 1 lipca 2024 – 4.300 złotych. Odpowiednio minimalne stawki godzinowe za pracę wyniosą 27,70 złotych oraz 28,10 zł. Oczywiście są to kwoty brutto.
Morawiecki chwali się tym, co wynika z
nieudolności rządu PiS.
Ale co mu szkodzi kłamać?
Na wczorajszej konferencji prasowej Mateusz Morawiecki pochwalił się oczywiście tymi podwyżkami. Oczywiście kłamiąc bez żenady, jak to ma w swojej naturze. Kłamał już, gdy tytułem wstępu, mówił, że przez ostatnie lata tak zwana zjednoczona prawica zrobiła dużo, aby przywrócić godne warunki pracy i godną płacę.
Jeśli mówił o przywróceniu godnych warunków pracy, to powinien precyzyjnie określić jakie przeszłe warunki pracy ma na myśli. Czy przywraca je do tych z czasów Peerelu, a może Polski międzywojennej? Ale, niestety, nie powiedział, kiedy te godne warunki pracy miały miejsce. Szkoda. Podobnie nie określił, kiedy w przeszłości Polacy mieli godną płacę.
Z tą godną płacą, to też nie jest sprawa zupełnie jasna. Bo inną miarą Morawiecki a także cała ferajna Kaczyńskiego mierzą pisowskich nominatów upchniętych w spółkach skarbu państwa oraz inną miarą całą resztę. Ci pierwsi bowiem otrzymują wynagrodzenia, które wynoszą do grona milionerów, a dla pozostałych godna płaca – według Morawieckiego – to 3.600 złotych brutto miesięcznie od 1 lipca, a od 1 stycznia 2024 roku – 4.242 złote miesięcznie brutto. Wręcz dech zapiera...
Ale to takie drobne kłamstewka, które wprawdzie powinny swoją perfidią i cynizmem każdego doprowadzić do wściekłości, ale są nieco zakamuflowane. Główne kłamstwo, powtarzane przez Morawieckiego i innych jego ludzi już po raz kolejny, to twierdzenie, że podwyżki minimalnego wynagrodzenia zależą od woli rządu i są przejawem jego empatii oraz podarunkiem dla ludzi pobierających najniższe pensje. Tak, to ogromne kłamstwo, które Morawiecki powtarza licząc, że lud się nie połapie. Do tej pory przechodziło mu to płazem, ale kolejny raz czołowy kłamca Rzeczpospolitej może się naciąć. Oby.
Tej prawdy PiS unika. Bo świadczy o jego nieudolności
Prawda bowiem jest taka, że podwyżki płacy minimalnej wynikają z inflacji, rozpętanej przez nieudolne rządy Kaczyńskiego i jego ferajny. Pewien wkład ma oczywiście i Morawiecki, ale głównym sprawcą jest Kaczyński, bo to on rządzi faktycznie, zaś Morawiecki jest jego marionetką, pacynką. Zaś metody naliczania, a więc i podwyższania płacy minimalnej wynikają z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, uchwalonej w 2002 roku. Morawiecki po prostu realizuje postanowienia tejże ustawy, bo inaczej złamałby prawo. Łaski zatem nikomu nie robi.
Tak więc głównym sprawcą podwyżki jest inflacja, która zwiększonym dopływem pieniądza na rynek, znowu zostanie podkręcona. PiS tym się jednak nie przejmuje, bo przecież inflacja mu sprzyja. Jest bowiem swego rodzaju dodatkowym podatkiem, który płacimy do kasy państwa. To przede wszystkim dzięki inflacji Morawiecki może się chwalić spektakularnymi wpływami do budżetu. Kłamstwem jest, że to dzięki likwidacji mafii vatowskiej.
Podobnie działa podwyżka minimalnego wynagrodzenia, której kosztami zostaną obciążeni głównie prywatni przedsiębiorcy. To oni zapłacą przecież wyższe składki ZUS, odprowadzą wyższy PiT itp. A ludzie wydadzą więcej pieniędzy w sklepach, które w postaci podatku VAT też w części trafią do budżetu państwa.
Oto i cała prawda o empatii i trosce PiS i całej ferajny Kaczyńskiego.
Komentarze
Prześlij komentarz