Kaczyński chce totalnie spolaryzować wyborców, a Tusk mu w tym pomaga. Tak brzmi niedorzeczna ocena znanego symetrysty
Znany symetrysta Grzegorz Sroczyński na łamach Gazeta.pl dokonał niedorzecznej analizy dziejącej się już na naszych oczach kampanii wyborczej. Jego zdaniem Kaczyński postawił na skrajną polaryzację elektoratu, zaś Tusk podjął tę grę i niszczy pozostałych graczy na opozycji, co wzmacnia Konfederację. Sroczyński bardzo się myli, zaś w trafnej ocenie rzeczywistości przeszkadzają mu prawdopodobnie osobiste animozje. Ale w jednym ma rację.
Gdy Donald Tusk wrócił do polskiej polityki polityczna pozycja Koalicji Obywatelskiej i samej PO była w opłakanym stanie. Zdarzało się, że w sondażach PO przegrywała z Polską 2050 Szymona Hołowni. Pierwsze ruchy Tuska wydawały się adekwatne do sytuacji politycznej.
Tusk chciał aby opozycja razem ruszyła
na PiS. Hołownia
i Kosiniak-Kamysz odmówili
Pierwszą propozycją Tuska, skierowaną do całej opozycji, było utworzenie wspólnego frontu antypisowskiego i start z jednej listy. Propozycja była wsparta sondażami, które wyraźnie wskazywały, że wspólny start w wyborach ugrupowań opozycyjnych (za wyjątkiem Konfederacji, która – chociaż stawiała się na opozycji wobec PiS – zachowywała się podejrzanie). Z niektórych sondaży wynikało, że zjednoczona opozycja może zyskać nawet ponad 40-procentowe poparcie.
Wielokrotnie powtarzana propozycja Tuska wspólnego startu opozycji w wyborach nie zyskała jednak pozytywnego odzewu – pomysł kwestionował Szymon Hołownia. Lider Polski 2050 oraz szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Według nich był to zły pomysł i jako dowód wskazywali wyniki węgierskich wyborów, w których zjednoczona opozycja jednak przegrała z Fideszem Victora Orbana. Ostatecznie Hołownia i Kosiniak-Kamysz postanowili, że ich partie pójdą razem w wyborach, a jednocześnie odcięli się od ugrupowania Tuska.
Grzegorz Sroczyński publikując swoją analizę na łamach Gazeta.pl wyraźnie nie zauważa, że Tusk proponował innym ugrupowaniom opozycyjnym wspólny start w wyborach. Zaczął więc lansować tezę, że Tusk – tak samo, jak Kaczyński – stawia na skrajną polaryzację elektoratu i jednocześnie zniszczenie pozostałych partii opozycyjnych. Podpiera się tutaj wynikami sondażów, z których wynika, że zarówno koalicji PSL-Polska 2050, jak i Lewicy kurczy się elektorat, a wyborców przejmuje partia Tuska.
Symetryzm zakłóca Sroczyńskiemu
ostrość widzenia. Nie pomylił
się jedynie w kwestii Konfederacji
Warto by w tym miejscu zapytać Sroczyńskiego, co – według niego – powinien zrobić Tusk, gdy jego wyciągnięta ręka zawisłą w powietrzu? Odpowiedzi na to pytanie brak w tekście znanego symetrysty. A Tusk zrobił to, co musiał – nie doczekał się współpracy, więc ruszył do walki z Kaczyńskim i jego ferajną samodzielnie, czyli stojąc na czele PO, a jednocześnie ogłosił, że zamierza wygrać te wybory.
I – jak na razie – idzie mu dobrze, na co wskazuje ostatni sondaż, wykonany przez IBRiS na zlecenie Rzeczpospolitej”. Wynika z niego, że wprawdzie PiS wygrałoby wybory z wynikiem 32,7 procent, ale po piętach depcze mu KO, która przebiła sufit 30 procent i uzyskała 30,2 procent. Warto zaznaczyć, że wynik PiS był niższy o 0,2 punktu procentowego, a KO urosła o 4,5 punktów.
Trzecie miejsce zajęła Konfederacja, która przekroczył 12 procent, a czwarte Trzecia Droga (PSL-Polska 2050) z wynikiem 10,8 proc. (spadek o 2,3 pkt). Do Sejmu weszłaby jeszcze Lewica, która uzyskała 9 procent i zaliczyła wzrost o 1,2 pkt.
Sroczyński w jednym ma rację – mianowicie w tym, że tak ostra polaryzacja sprzyja Konfederacji, której elektorat rośnie, ale nie ma jednocześnie racji twierdząc, że Tusk „zjada” pozostałe partie opozycyjne. Trzecia Droga traci na własne życzenie – być może na rzecz Konfederacji – zaś Lewica nawet zyskuje. Zresztą nawet Trzecia Droga ma zupełnie przyzwoity wynik, bo przecież już jej się zdarzało, że w sondażach ocierała się o próg wyborczy. Chociaż, jeśli nie zatrzyma tendencji spadkowej, może wylądować poniżej progu. Ale trudno winić za to Tuska.
A tym, co napisał Sroczyński dostrzegam jakąś niezrozumiałą animozję autora tekstu wobec Tuska. Animozję, która psuje mu ostrość widzenia i nie pozwala trafnie ocenić przedwyborczej rzeczywistości.
Komentarze
Prześlij komentarz