Ceny paliw powinny być niższe. PKN Orlen i Daniel Obajtek obdzierają nas z pieniędzy
Zadziwia mnie, jak grupa trzymająca władzę w Polsce próbuje manipulować opinią publiczną, wciskając jej smutne kawałki niemal na każdy temat. Wczoraj pisałem o naszym premierze Mateuszu Morawieckim, który kłamał, że wzrost minimalnego wynagrodzenia to przejaw empatii rządu i jego troski o godne życie Polaków. To samo robił w lutym, gdy ogłaszał skalę rewaloryzacji emerytur. To było też tylko kolejne kłamstwo. Ostatnio przemknęła mi w mediach wypowiedź prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka, który chwalił się, że w Polsce mamy jedne z najtańszych paliw w Europie, co również jest kłamstwem i manipulacją. Zadziwia mnie, że ci, którzy otrzymali od kumpli partyjnych nieco władzy, są przekonani, że reszta społeczeństwa jest na tyle nierozgarnięta, że można jej wcisnąć każdy kit.
Jeśli chodzi o ceny paliw w Polsce, to trzeba zaznaczyć – o czym Daniel Obajtek pewnie nie pamięta, bo jest za młody, aby pamiętać – że paliwa w Polsce zawsze były tańsze w detalu od paliw w Zachodniej Europie. Więc prezes Orlenu nie ma żadnej zasługi w tym, że są one tańsze i teraz. Powiem więcej – nasze paliwa były tańsze od tych zachodnich również w Peerelu i różnica była o wiele większa niż teraz. Gdyby iść torem rozumowania Obajtka, komunistycznym władzom Polski należałyby się jeszcze większe brawa niż Obajtkowi. Niestety, to tak nie działa, a morał z tego wynika taki: gdy się manipuluje informacją, niemal zawsze pada się ofiarą tejże manipulacji.
Za rządów PiS ceny paliw rosły szybciej
Na początek może kilka danych statystycznych dotyczących polskiego rynku paliw. Dzisiejszych i historycznych. Otóż w 2007 roku, kiedy władzę w Polsce przejęła koalicja PO-PSL, za najpopularniejsze paliwa trzeba było zapłacić: za Pb95 – 4,20 zł, za ON – 3,74 zł, za LPG – 2,04 zł. Minęło osiem lat i w 2015 roku ceny paliw kształtowały się następująco: Pb95 – 4,63 zł (wzrost o 10 proc.), ON – 4,49 zł (wzrost o 20 proc.), LPG – 1,97 zł (spadek o 3 proc.).
W 2015 roku wybory w Polsce wygrała tak zwana zjednoczona prawica i to ona przejęła władzę kraju z głównym decydentem Jarosławem Kaczyńskim na czele. Po ośmiu latach rządów Kaczyńskiego i jego ferajny ceny paliw kształtują się następująco: Pb – 6,49 zł (wzrost o 40 proc.), ON – 6,09 zł (wzrost o 36 proc.), LPG – 2,84 zł (wzrost o 44 proc.). Jest różnica? Oczywiście, że jest – za Kaczyńskiego i jego ferajny ceny paliw urosły o wiele więcej.
I niech mi nikt nie mówi, że to rezultat wojny w Ukrainie i wywołanego przez nią kryzysu energetycznego, bo tenże kryzys mamy już za sobą. Gdybym chciał pokazać efekt kryzysu energetycznego w cenach paliw, przytoczyłbym ceny ubiegłoroczne.
I niech mi też nikt nie mówi, że jest to rezultat szalejącej, dwucyfrowej inflacji, ponieważ – wbrew temu, co próbuje do głów Polaków wcisnąć prezes NBP Adam Glapa Glapiński – polska inflacja jest rezultatem nieudacznej działalności Kaczyńskiego i jego ferajny. Tak czy inaczej zatem, to i tak wina PiS.
Daniel Obajtek manipuluje. Ceny paliw w Polsce powinny być niższe
I teraz przejdźmy do sedna rzeczy. Prezes PKN Orlen, nominat Kaczyńskiego Daniel Obajtek próbuje nas przekonać, że ceny paliw w Polsce są jednymi z najniższych w Europie, co oczywiście jest zasługą empatii zarządu Orlenu, rządu, partii PiS i diabli wiedzą czyją jeszcze. Poniekąd ma rację, bo jeśli weźmiemy pod uwagę aktualną cenę benzyny Pb95, to w Niemczech – po przeliczeniu na złotówki – wynosi ona 8,18 zł (tylko o 26 proc. więcej niż w Polsce), w Norwegii – 8,80 zł (o 35 proc. więcej niż w Polsce), zaś w Wielkiej Brytanii – tylko 7,49 zł (o 15 proc. więcej niż w Polsce). Cena tej benzyny we Francji czy Włoszech jest na podobnym do Niemiec poziomie.
Czy zatem Obajtek ma rację? Do pewnego momentu, bo na przykład ropę kupuje z podobnych mniej więcej źródeł, co pozostałe kraje Europejskie i płaci za nią w dolarach. Jest to jednak tylko surowiec, który trzeba przerobić w orlenowskiej rafinerii. Za pracę w tejże rafinerii Orlen płaci po Polsku, a więc ponosi znacznie niższe koszty niż na przykład Niemcy. Na stacjach paliw Orlenu również płaci po Polsku ich obsłudze.
Oczywiście istnieją również inne koszty poza osobowymi, ale nie sądzę, aby różniły się one istotnie od kosztów, jakie ponoszą rafinerie Zachodniej Europy. Tymczasem koszty pracy różnią się diametralnie – na przykład średnia płaca miesięczna jest w Niemczech trzykrotnie wyższa niż w Polsce. Zaś benzyna Pb95 jest tam zaledwie o 26 procent droższa od naszej.
Wiadomo więc, skąd biorą się tak ogromne zyski Orlenu pod zarządem Obajtka – Kaczyński, Morawiecki oraz inni z rządzącej ferajny chcieliby widzieć w nim genialnego menedżera, ale wygląda na to, że co najwyżej możemy w tym przypadku mówić o geniuszu rzezimieszka. Orlen pod zarządem Obajtka po prostu nas niemiłosiernie łupi, wykorzystując pozycję monopolisty.
Zwłaszcza że ceny ropy na światowych rynkach są jednymi z najniższych w ostatnich latach – płaci się za nią 73,50 USD za baryłkę. Pamiętam jej ceny przekraczające 100 USD za baryłkę.
Komentarze
Prześlij komentarz