Bursztynowe ciekawostki: Co ze złotem Bałtyku ma czarny dąb i cedr libański?
Dziś bursztynnicy wytwarzający biżuterię ze złota Bałtyku coraz częściej łączą bursztyn z drewnem, wyłowionym z morza, najczęściej z tak zwanym czarnym dębem. Zdarza się również połączenie bursztynu z cedrem libańskim, też wyrzucanym przez morze. Warto więc wspomnieć o tych dwóch – niezwykle ciekawych – dodatkach do bursztynu.
Czarny dąb w Bałtyku pochodzi nie tylko z wraków statków, spoczywających na dnie Zatoki Gdańskiej. Ogromne złoże tego materiału zalega na dnie morza w pobliżu Kępy Oksywskiej. Tam, gdzie się znajdują, kiedyś był ląd porośnięty lasami dębowymi. Klif z dąbrową naturalnie cofał się, zaś umierające drzewa wpadały do morskich fal. Drewno, leżąc na dnie morza podlegało różnym procesom, między innymi częściowej mineralizacji, i w ciągu kilkuset lat zamieniało się w materiał, znany jako czarny dąb. Złożami tymi swego czasu zarządzał i czerpał z nich zyski klasztor Norbertanek.
Norbertanki weszły w jego posiadanie w naturalny sposób. Wśród książąt pomorskich panował zwyczaj, że jeśli któraś z ich córek z różnych względów nie mogła wyjść za mąż, była wysyłana do klasztoru. Za młodymi kobietami z rodów książęcych, wstępującymi do klasztoru szło bogate uposażenie bogactwami morza. Mogły czerpać zyski z połowu ryb i innych mieszkańców Bałtyku, tak zwanych potworów morskich, połowu bursztynu oraz eksploatacji złóż czarnego dębu.
Czarny dąb chętnie nabywali gdańscy mistrzowie, wytwarzający z niego słynne gdańskie szafy i inne meble. Innego nie chcieli używać w swoich warsztatach, ponieważ czarny dąb, dojrzewający w morskiej wodzie nabywał właściwości, które czyniły go bardziej szlachetnym niż ten wydobywany ze słodkowodnych bagien. Między innymi zachowywał długie włókna celulozowe. W rezultacie był w owych czasach materiałem tak pożądanym, że cieszył się większym szacunkiem niż bursztyn. Historycznie czarny dąb był największym skarbem Pomorza i najbardziej charakterystycznym materiałem tej krainy. Nic dziwnego zatem, że gryf – herb Pomorza – sporządzony został właśnie z czarnego dębu.
– Zadziwiające jest to, że choć czarny dąb, podobnie jak bursztyn pochodził z morza, nigdy nie łączono tych dwóch materiałów w biżuterii – podkreśla jeden z bursztynników działających na Mierzei Wiślanej. – Owszem, używano bursztynu do inkrustacji drobniejszych mebli i szkatułek, ale w tradycji bursztynniczej czarny dąb nie funkcjonował. Pierwsze egzemplarze biżuterii, powstałe z połączenia bursztynu i czarnego dębu wyszły z moich rąk. Przynajmniej nie zauważyłem, aby wcześniej ktoś to robił. Teraz mam już wielu naśladowców.
Zresztą do wytwarzania swojej biżuterii używa nie tylko wyrzuconych przez morze kawałków czarnego dębu, ale również innych kawałków drewna, też pochodzących z zatopionych statków. Do najciekawszych należy cedr libański.
Skąd statki zbudowane z cedru – drewna południa – wzięły się w Morzu Bałtyckim? Otóż po odkryciu Ameryki nastąpiła rewolucja w konstrukcji statków. Genueński żeglarz dotarł bowiem na drugi brzeg oceanu statkiem zbudowanym z cedru, statkiem będącym prototypem późniejszego lekkiego galeonu. Zrozumiano, że jednostką, skonstruowaną z ciężkiego dębu nigdy by tam nie dopłynął.
W budowie statków z drewna cedrowego specjalizowali się szkutnicy weneccy. Cała północna Europa, podobnie jak polskie pomorze, zaczęła więc sprowadzać weneckich mistrzów, aby budowali dla jej armatorów. Cedr jednak importowano z odległego Libanu, co było nieco kłopotliwe. Jakaś tęga głowa wpadła więc na pomysł, aby hodować cedr na Żuławach. Powstały plantacje, które jednak nie dotrwały do czasu, gdy drzewa można było ścinać i przygotowywać do produkcji statków. Ale przetrwał do naszych czasów ślad po nich w nazwach podgdańskich miejscowości – Cedry Wielkie i Cedry Małe.
W każdym razie galeony, zbudowane z cedrowego drewna wyparły dębowe statki również na wodach Bałtyku. Ale tylko na pewien okres, bo później sprowadzeni szkutnicy weneccy nauczyli się budować duże oceaniczne statki z dębu. Część cedrowych jednostek zatonęła przy polskim wybrzeżu, między innymi w Zatoce Gdańskiej, osiadając na dnie pomiędzy dębowymi wrakami.
Komentarze
Prześlij komentarz