PiS sprawił, że jesteśmy biedniejsi. I przez pewien czas będzie jeszcze gorzej, a Europa będzie nam uciekać
Kwiecień był kolejnym miesiącem, w którym Główny Urząd Statystyczny odnotował znaczący spadek konsumpcji w Polsce, porównywanej rok do roku. To zła wiadomość dla gospodarki, ponieważ konsumpcja jest główną siłą, która powoduje wzrost Produktu Krajowego Brutto. Druga to inwestycje, ale te w 2022 roku były na poziomie 16,8 procent PKB, co jest podobno najgorszym wynikiem od 1994 roku. Nic nie wskazuje, że w roku 2023 z inwestycjami będzie lepiej. Jesteśmy biedniejsi, a może być jeszcze gorzej.
Jesteśmy biedniejsi, więc kupujemy mniej niż rok temu |
Główny Urząd Statystyczny podał, że w kwietniu konsumpcja w Polsce, liczona rok do roku w cenach stałych, była niższa o 7,3 procent. Podobnie było w marcu, zaś w lutym, w porównaniu do lutego 2022 roku jej spadek wyniósł 5 procent.
PiS nie potrafił zapewnić wysokiego poziomu inwestycji. Przez swoją ignorancję
Znaczący spadek konsumpcji to niezbyt dobra wiadomość. Po pierwsze oznacza to, że Polacy są biedniejsi niż rok temu, dlatego ograniczają zakupy konsumpcyjne. Po drugie, jest to zły sygnał dla gospodarki, ponieważ konsumpcja była i jest najsilniejszym kołem zamachowym wzrostu polskiego Produktu Krajowego Brutto. Taka jest jej lokalna specyfika.
Drugim znaczącym czynnikiem, od którego zależy wzrost PKB są inwestycje. Jest to ważniejszy czynnik niż konsumpcja, bo jego wysoka wartość powoduje, że wzrost gospodarczy jest trwały. To jednak nie dotyczy polskiej gospodarki, bo inwestycje w 2022 roku wyniosły w Polsce zaledwie 16,8 procent PKB, co jest – jak twierdzą eksperci – najgorszym wynikiem od 1994 roku. Musimy się pogodzić z tym, że PiS straszliwie zaniedbał ten obszar gospodarki, a raczej przez brak odpowiednich kompetencji nie był w stanie zapewnić polskiej gospodarce wysokiego poziomu inwestycji i tym samym impulsu do trwałego wzrostu.
Polacy zbiednieli, a może być jeszcze gorzej i Europa zacznie nam uciekać
Zresztą potwierdzają to wyniki, według których wzrost polskiego PKB w ubiegłym roku wyniósł 4,9 procent, zaś ekonomiści prognozują, że w tym roku wyniesie od od 0,4 do 0,8 procent. Ze wskazaniem raczej na tę dolną granicę przedziału. Tak by wynikało z prognozy Komisji Europejskiej, która jeszcze w lutym szacowała, że wzrost wyniesie 0,7 procent, a teraz obniżyła tę prognozę do 0,4 procent. Tak więc te prognozy jeszcze mogą się zmienić – in minus oczywiście.
Ekonomiści wskazują jednak jeden korzystny aspekt spadku konsumpcji. Ich zdaniem przyśpieszy to spadek inflacji. Nie znaczy to jednak, że przez to staniemy się zamożniejsi, bo ceny produktów i usług nadal będą rosnąć, tyle że nieco wolniej. Ten korzystny aspekt raczej na pewno zostanie jednak zniwelowany przez wyborcze transfery pieniądza na rynek konsumencki, co z kolei będzie impulsem proinflacyjnym. Tak czy inaczej pozostaniemy biedni, zwłaszcza że zanika wzrost gospodarczy, który jest warunkiem rzetelnego wzrostu zamożności. Na dodatek przez pewien czas sytuacja może się pogarszać. Oznacza to, że Europa Zachodnia zacznie się od nas oddalać.
Komentarze
Prześlij komentarz