PiS i rząd Morawieckiego płaczą, że nie chcą z nimi współpracować. Trudno się dziwić – do współpracy trzeba dorosnąć
Rozbraja mnie premier Mateusz Morawiecki, gdy próbuje innych obarczać winą za własną nieudolność, nieumiejętność rozmawiania z ludźmi i próbę wciśnięcia wszystkiego i wszystkich pod swój but. Do tej pory rząd PiS nie doszedł do porozumienia z władzami Elbląga do porozumienia w sprawie pogłębienia odcinka rzeki Elbląg o długości 800 metrów, który prowadzi do elbląskiego portu. Bez przeprowadzenia tej inwestycji przekop Mierzei Wiślanej jest bez sensu. Kto jednak bierze się za inwestycję o wartości 2 mld złotych, jeśli nie ma uzgodnionych wszelkich szczegółów, które decydują o tym, że przedsięwzięcie ma sens? Tylko PiS, czyli Kaczyński i jego ferajna.
Rząd Morawieckiego, na polecenie Jarosława Kaczyńskiego oczywiście, doprowadził do przekopu Mierzei Wiślanej w miejscu zwanym Nowym Światem, dzięki czemu Zalew Wiślany zyskał połączenie z Zatoką Gdańską. Kaczyński i jego ferajna uzasadniali, że dzięki tej inwestycji Elbląg urośnie do rangi pełnoprawnego portu morskiego. Ale portem takim nie będzie, dopóki nie zostanie pogłębiony odcinek rzeki Elbląg o długości 800 metrów, który prowadzi do elbląskiego portu. Po wykonaniu tej inwestycji statki morskie mogłyby wpływać do portu w Elblągu.
PiS chce przejąć spółkę komunalną, samorządowcy się nie godzą
Początkowo rząd Morawieckiego stał na stanowisku, że inwestycję powinno wykonać miasto, bo – po pierwsze – odcinek rzeki, którą należy pogłębić, znajduje się na terenie Elbląga. Po drugie – jeśli dzięki inwestycji port rozwinie swoją działalność, zarabiać będzie na tym miasto. Problem w tym jednak, że ani miasto, ani spółka komunalna, która zarządza portem, nie mają 100 mln zł na tę inwestycję. Zresztą, może jednak pieniądze by się znalazły, ale możliwe jest również, że władze Elbląga nie bardzo wierzą w PiS-owski sen, że port w Elblągu kiedyś zacznie dorównywać na przykład takiemu portowi w Gdańsku, czy w Gdyni.
W takiej sytuacji Morawiecki doszedł do wniosku, że rząd wyłoży 100 milionów i dofinansuje spółkę komunalną, zarządzającą portem elbląskim. W zamian jednak chce, aby Ministerstwo Aktywów Państwowych, czyli Jacek Sasin, przejęło 51 procent udziałów w tej spółce. Słowem – PiS pragnie położyć na tej spółce swoją łapę. Ciekawe, po co? Czy jest ktoś, kto nie zna odpowiedzi na to pytanie?
Czy jest na świecie ktoś lub coś, co tak działa? Tak jest – to PiS
Władze Elbląga nie chcą się jednak na to zgodzić i słusznie, bo wątpię, aby mieszkańcy Elbląga wybaczyli im oddanie przynoszącej dochody spółki w ręce władz centralnych. A wybory samorządowe tuż, tuż... Morawieckiego wkurza taka postawa władz miasta i ostatnio powiedział, że zachowują się one jak pies ogrodnika. Ubolewał również, że samorządowcy elbląscy nie chcą współpracować z rządem przy tak ważnej, również dla miasta inwestycji.
I tu nasuwa się zasadnicze pytanie: czy gdziekolwiek na świecie istnieje taka instytucja, organizacja, przedsiębiorstwo lub państwo, które podejmuje inwestycję o wartości 2 mld złotych, nie dysponując wszelkimi szczegółowymi uzgodnieniami, które decydują o tym, że ta inwestycja może mieć sens? Owszem istnieje coś takiego. Tym czymś jest PiS, czyli Kaczyński i jego ferajna.
Przecież każdy zdrowy na umyśle inwestor przed rozpoczęciem przekopu próbowałby się dogadać z władzami Elbląga w kwestii zakończenia inwestycji. Ale nie PiS i rząd Morawieckiego. Przeszkadza w tym wrodzona buta, arogancja, przekonanie, że władzy centralnej nikt przecież nie podskoczy. No i zwykły brak wyobraźni i zdrowego rozsądku. Nic dziwnego, że grupa trzymająca władzę co rusz rozbija się o ścianę, a potem roni krokodyle łzy nad tym, że ktoś nie widzi możliwości współpracy z nią.
Komentarze
Prześlij komentarz