Państwo polskie tonie przez PiS. A Morawiecki tak się chwalił. Strach pomyśleć, co będzie za rok
Premier Mateusz Morawiecki chwalił się w styczniu, że finanse państwa znajdują się w bardzo dobrym stanie. Oczywiście dzięki roztropnej polityce finansowej rządu, bo jakże inaczej. Minęły cztery miesiące i prawda okazała się zgoła inna. Morawiecki oczywiście kłamał, bo przecież musiał wiedzieć, jak jest. Chyba że nie nie wiedział, ale to jeszcze gorzej o nim świadczy. Na koniec 2022 roku Polska była zadłużona na ponad 1,5 bilionów złotych. Strach pomyśleć, co będzie za rok, po dewastujących finanse państwa aktach korupcji politycznej z okazji wyborów.
Jak podaje Ministerstwo Finansów, deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2022 roku wyniósł 115 mld złotych, czyli 3,7 procent Produktu Krajowego Brutto. Wstępne szacunki określały poziom deficytu na poziomie 3,4 procent PKB, a jednak okazało się, że jest gorzej. Mało tego – pomimo tych szacunków Morawiecki chwalił się deficytem w wysokości 3 procent PKB. A to już oznacza, że wciskał ludziom kit. Do tego wszystkiego dodajmy, że dług Polski do końca 2022 roku urósł do 1 biliona 512 miliardów złotych. Kwota ta stanowi 49,1 procent PKB. Pytanie, czy istnieje dodatkowy dług nieujawniony, co przy kreatywnej księgowości, stosowanej przez Ministerstwo Finansów, jest całkiem możliwe.
Tak zwana zjednoczona prawica zgotuje nam piekło na koniec roku
Jak szacuje MF, deficyt budżetu państwa na koniec kwietnia wyniósł 10 miliardów 26 milionów złotych. Powinien być zatem mniejszy niż na koniec marca, kiedy to osiągnął on poziom 12,03 mld złotych. Pamiętajmy jednak, że deficyt kwietniowy wynika z szacunków, które w wykonaniu MF zwykle są nazbyt optymistyczne. Podejrzewam, że dla celów propagandowych, bo jak się poda optymistyczny wynik szacunków do wiadomości publicznej, to już tak zostanie, zaś prawdziwy, zweryfikowany już rezultat nie zrobi większego wrażenia.
Tymczasem eksperci nie mają żadnych złudzeń ,co do poziomu deficytu na koniec 2023 roku. I nie mają wątpliwości, że rok 2023 będzie trudny dla finansów publicznych. Wiadomo – wybory, czas korumpowania elektoratu, a to przecież kosztuje niemałe pieniądze. Szacuje się, że na koniec 2023 roku deficyt finansów publicznych może wynieść nawet 200 mld złotych, a kwota ta będzie stanowić już 6 procent PKB.
Deficyt zatem może w porównaniu do końca roku 2022 urosnąć nawet o 100 mld złotych i o 2,3 punktów procentowych PKB. Strach pomyśleć, co to będzie. Zwłaszcza że pieniądze te trafią na rynek konsumpcyjny, a więc będą stanowić potężny impuls inflacyjny.
Komentarze
Prześlij komentarz