Ośmioletni Kamil mógłby żyć, gdyby nie atmosfera, jaką wobec rodziny wytwarzają politycy tak zwanej zjednoczonej prawicy

            Wciąż obszernie komentowana jest śmierć ośmioletniego Kamila z Częstochowy, zakatowanego na śmierć przez swojego ojczyma. Ważne osoby w państwie winą za to wydarzenie obarczają ludzi, którzy – ich zdaniem – byli ślepi i nie zauważyli objawów zbliżającej się tragedii. Tak twierdzi między innymi Mikołaj Pawlak – Rzecznik Praw Dziecka, zaś minister edukacji Przemysław Czarnek przekonuje, że szkoła zachowała się odpowiednio. Jednocześnie politycy utrzymują, że system jest w porządku, nie wymaga wprowadzenia jakichkolwiek zmian. A premier Mateusz Morawiecki ogłosił nawet, że jest zwolennikiem przywrócenia kary śmierci. Zupełnie inną postawę prezentuje były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

            Ośmioletni Kamil z Częstochowy był dotkliwie maltretowany przez swojego ojczyma. Chłopiec z rozległymi obrażeniami ciała został 3 kwietnia przetransportowany do szpitala śmigłowcem. Ponad miesiąc lekarze bezskutecznie walczyli o jego życie – dzieciak zmarł w poniedziałek.

Polskie państwo i polski system są bez skazy. Winni są ludzie

            Oczywiście sprawą zajęła się prokuratura, a jednocześnie w mediach pojawiły się komentarze polityków, próbujących ocenić to, co się stało. Szeroko wypowiadał się na ten temat między innymi Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak. Stwierdził między innymi, że nie zawiodło w tym przypadku państwo i system, tylko ludzie byli ślepi i nie dostrzegli oznak zbliżającej się tragedii. Tragedii, której mogli zapobiec, zdaniem RPD.

            Rzecznikowi wtórował minister edukacji Przemysław Czarnek. Ten jednak skupił się na szkole i przekonywał, że nie można jej niczego zarzucić.

Twardziel Zbigniew Ziobro i twardziel Mateusz Morawiecki,
czyli punkt widzenia głupka wioskowego

            Szeryfa twardziela zgrywał minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie, czyli Zbigniew Ziobro, który zapowiedział, że zarządzi zmianę kwalifikacji czynu, jakiego dopuścił się ojczym Kamila na „zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem oraz znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem”. 

            Z niesmakiem przyjąłem wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego na konferencji prasowej, poświęconej śmierci ośmioletniego chłopca, który nie chciał być gorszy od Ziobry, zwłaszcza że nazwany został przez niego kiedyś miękiszonem. Pokazał zatem, że żadnym miękiszonem nie jest, lecz twardzielem, może nawet większym od Ziobry – twardzielem, który bez mrugnięcia okiem oznajmił, że jest za przywróceniem kary śmierci. Mało tego. Poinformował również, że wydał Ziobrze polecenie, aby podwyższyć kary za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.

– Będziemy apelować do ministra Ziobry w sprawie zmiany przepisów – dodała minister pracy i polityki społecznej Marlena Maląg, która musiała przecież wesprzeć swojego szefa.

            Wypowiedzią Morawieckiego zniesmaczony był widać także jeden z internautów. Słowa premiera skomentował następująco (pisownia oryginalna):

Zakaz aborcji i przywrócenie kary śmierci albo głowa nie pracuje albo z wiarą coś nie tak.

            Trudno nie być rozczarowanym kompetencjami premiera naszego rządu i wypowiadających się w sprawie śmierci Kamila jego ministrów. Ludzi, którzy rozwiązanie skomplikowanego problemu widzą w niezwykle prostym zabiegu: zaostrzeniu przepisów i kar. Myślę, że na takie rozwiązanie problemu może wpaść nawet głupek wioskowy. Od premiera i ministrów należy jednak oczekiwać czegoś więcej.

Rodzina najważniejsza, a prawa rodziców do wychowywania dzieci według własnych przekonań jeszcze ważniejsze

            Dziwi postawa polityków, którzy nie widzą niedomagań państwa i systemu, zaś winą obarczają ludzi, którzy – ich zdaniem albo po prostu zawiedli albo byli ślepi. Nie zauważają bowiem, że system czy państwo nie potrafią działać samodzielnie – całą machinę wprawiają w ruch właśnie ludzie, którzy tworzą i państwo, i system. Ludzie, którzy działają tak, jak im państwo i system pozwalają. A system i państwo to nie tylko przepisy prawa i narzędzia, jakie trafiają do rąk urzędników. System to jeszcze coś nieuchwytnego, ale na tyle istotnego, że jednocześnie nie należy tego lekceważyć.

            Co to takiego? Wyjaśnił to były Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Adam Bodnar, który był gościem „Rozmowy Piaseckiego” w TVN24. Według Bodnara tym czymś nieuchwytnym, bo nieujętym w przepisy, jest ogólna atmosfera, którą swoimi poglądami, wypowiedziami, a nawet działaniami tworzą i już stworzyli politycy. Istotą tej atmosfery jest powszechne i niepodważalne przekonanie, że „Rodzina najważniejsza, prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami – jeszcze ważniejsze”.

– Żeby ludzie w takim systemie opieki społecznej, interwencji kryzysowej dobrze działali, muszą działać w poczuciu absolutnego zaufania do ich kompetencji – ocenił Adam Bodnar. – Pracownik socjalny, kiedy stoi przed decyzją na przykład o odebraniu rodzicom dziecka, musi mieć poczucie, że władze będą za nim stały.

            Do tej atmosfery wspomnianej przez Bodnara należy zaliczyć ogólne przyzwolenie na to, że rodzic, czy opiekun, ma prawo skarcić dziecko, stosując nawet kary cielesne.

Przemoc w polskiej rodzinie to norma?

            Dowodem na to, że politycy stwarzali i nadal tworzą tego rodzaju atmosferę, jest chociażby bardzo głośne medialnie wydarzenie z 2018 roku. Otóż obywatelka Norwegii uciekła ze swojego kraju do Polski, aby uchronić troje swoich dzieci przed Bernavernetem, czyli norweskim urzędem do spraw dzieci. Tamtejsze służby socjalne wszczęły przeciwko Norweżce postępowanie, ponieważ nie ujawniła aktów przemocy, jakich wobec dzieci dopuszczał się ich ojciec.

            Gdy kobieta przyjechała do Polski Norwegia wystawiła za nią nakaz aresztowania. Policja ją wprawdzie zatrzymała, ale sąd nie podjął decyzji o jej tymczasowym aresztowaniu i następnego dnia kobieta wyszła na wolność. Dodać należy, że sprawą Norweżki zajęli się w Polsce prawnicy Ordo Iuris – kontrowersyjnej, ultrakonserwatywnej organizacji, żyjącej z tak zwaną zjednoczoną prawicą w swoistej symbiozie.

            Trzeba także zauważyć, że politycy PiS wykorzystywali ten fakt politycznie, z werwą krzycząc, że oto jedynie w Polsce rodzina znajduje się pod ochroną i może korzystać ze swoich praw. Natomiast oni – politycy tak zwanej zjednoczonej prawicy – będą tych praw bronić do upadłego i bronić będą prawdziwej demokracji, z jaką mamy do czynienia tylko w Polsce.

            Owa atmosfera i związane z nią ogólne przyzwolenie na stosowanie wobec dzieci kar cielesnych powoduje, że do podobnych przestępstw dochodzi także za granicą. Przypomnę tylko jeden przypadek. W styczniu tego roku w Niemczech w wyniku bestialskiego pobicia stracił życie czteroletni Fabian. Okrutnego aktu przemocy wobec chłopca dokonał partner jego matki. Czy kogoś zdziwi fakt, że zarówno matka czterolatka, jak i jej partner okazali się Polakami?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne