Dla MON i PiS wspólne czytanie Biblii przez żołnierzy jest ważniejsze niż obrona kraju
Wspólne czytanie Biblii okazało się bardzo ważnym zadaniem dla żołnierzy Wojska Polskiego, zalecanym przez politruków z Ministerstwa Obrony Narodowej. To z tego resortu, z departamentu edukacji, kultury i dziedzictwa narodowego, wyszło pismo, kierowane do dowódców jednostek wojskowych, w którym zalecano zaangażowanie żołnierzy i pracowników wojska w akcję wspólnego czytania biblii. Miało to się odbyć 23 kwietnia, kiedy to miały miejsce obchody Narodowego Czytania Pisma Świętego. Wygląda na to, że czytanie Biblii to dla żołnierzy zadanie ważniejsze niż czuwanie nad bezpieczeństwem państwa i jego obywateli, skoro rosyjskiej rakiecie udało się przelecieć nad większością terytorium kraju. I przez kilka miesięcy nikogo to nie obeszło.
Do pisma, wysmarowanego przez dyrektora departamentu Edukacji, Kultury i Dziedzictwa Narodowego MON Pawła Dychtę dotarli dziennikarze Onetu. Było ono skierowane do dowódców jednostek wojskowych na terenie kraju i zawierało sugestię, aby dowództwo zaangażowało żołnierzy i pracowników wojska we wspólne czytanie Biblii. Miało się to odbyć 23 kwietnia, kiedy to odbywały się obchody Narodowego Dnia Czytania Pisma Świętego.
Wojsko Polskie czyta Biblię. Tak chce MON. Przypomina to Peerel
Jak ustalili dziennikarze, dowódcy jednostek przekazali pismo z Ministerstwa Obrony Narodowej niże, do oficerów wychowawczych, którzy mieli zająć się tą sprawą. Niektórzy zignorowali ją i pismo schowali do szuflady, inni potraktowali poważnie i zorganizowali w jednostkach wspólne czytanie Biblii.
Informacja o całej tej sprawie początkowo mnie rozbawiła mocno, ale gdy się nad nią zastanowiłem, dreszcz mi przeszedł po plecach. Uznałem bowiem, że jest to oznaka pełzającej i rozlewającej się coraz szerzej dyktatury, wprowadzanej przez PiS, czyli Kaczyńskiego i jego ferajnę. Dyktatury podobnej do tej z czasów Peerelu, ale z nieco inną ideologią. Ideologia bowiem jest bardzo ważna i niezbędna dla każdej dyktatury.
Pamiętam, że w wojsku w czasach Peerelu ważną rolę odgrywali oficerowie polityczni zwani politrukami, odpowiedzialni za odpowiednią indoktrynację żołnierzy w duchu ideologii komunistycznej. Prowadzili obowiązkowe dla żołnierzy zajęcia polityczne, podczas których grzmieli o wrogach socjalizmu i interpretowali bieżące wydarzenia na scenie politycznej. Czasem zadawali pytania biednym żołnierzom.
– Melduję obywatelu kapitanie, że nie pamiętam – wypalił zapytany o jakieś najświeższe wydarzenie podchorąży Guca.
– Jak to nie pamiętacie, podchorąży! – żachnął się politruk. – A Dziennika Telewizyjnego nie oglądaliście? Przecież to obowiązek. A gazet nie czytaliście?
– Ja zawsze dziennik oglądam z uwagą, a gazety czytam od deski do deski, tylko że...
– Tylko co, podchorąży! – dociskał politruk.
– Tylko że ja mam trochę słabą głowę – cicho dokończył Guca, a reszta gruchnęła śmiechem.
Kapitan westchnął ciężko, kazał Gucy usiąść i dalej prowadził zajęcia, opowiadając o zdemoralizowanym i zgniłym Zachodzie i jego agentach działających w kraju na szkodę jedynie słusznej władzy.
Rządzi PiS, wojsko czyta Biblię, a ruska rakieta leci sobie, gdzie chce
Obawiam się, że do podobnej sytuacji w wojsku może dojść i teraz, gdy rządzi PiS, o ile oczywiście nie zdołamy odebrać Kaczyńskiemu władzy w jesiennych wyborach. A może już do takiej sytuacji doszło, a to co wypłynęło na wierzch w sprawie wspólnego czytania Biblii, to tylko czubek góry lodowej? To tłumaczyłoby fakt, że w grudniu ubiegłego roku, nad większością terytorium Polski przeleciała rosyjska rakieta i spadła w lesie pod Bydgoszczą.
Po prostu wojsko zaangażowane w religijne obrzędy nie jest w stanie czuwać nad bezpieczeństwem kraju i jego obywateli. I nie zauważyło rakiety, która ponoć nadleciała z terenu Białorusi. A jak nie zauważyło, to i nie zestrzeliło. Chociaż szef MON twierdzi, że siły powietrzne zauważyły tajemniczy obiekt i nawet zostały poderwane do lotu myśliwce. Tylko że bez żadnego rezultatu, co już jest zupełnie niezrozumiałe. Zauważono rakietę i pozwolono jej lecieć, być może trafić w blok mieszkalny lub inny obiekt użyteczności publicznej i zrównać go z ziemią? I zabić ileś tam osób?
Na to nie ma odpowiedzi. Myślę, że robi się nieco strasznie człowiekowi, kiedy widzi jakim jełopom dał władzę do ręki.
Komentarze
Prześlij komentarz