Andrzej Duda i PiS wskrzesili i Peerel, i Inkwizycję. Zaleciało stęchlizną
Andrzej Duda w pośpiechu podpisał ustawę Lex Tusk, choć niektórzy mieli jeszcze nadzieję, że się opamięta. Wygląda na to, że Kaczyński i jego ferajna już wiedzą, że legalnie nie wygrają wyborów i idą na rympał, czyli na wojnę ze społeczeństwem. Joanna Szczepkowska może ogłosić, że 29 maja 2023 roku skończyła się demokracja w Polsce. Nasz kraj może również zapomnieć o unijnych pieniądzach na realizację Krajowego Planu Odbudowy, bez względu nawet na to, co trybunał Przyłębskiej zrobi z nowelą ustawy o Sądzie Najwyższym. Prawdopodobnie będziemy mogli również zapomnieć o jakichkolwiek finansach z Unii Europejskiej.
No i stało się – Andrzej Duda w iście ekspresowym tempie podpisał ustawę o powołania komisji do spraw badania wpływów rosyjskich, zwaną też Lex Tusk, a jednocześnie wysłał ją do TK w celu zbadania jej konstytucyjności. Ustawę, która według ekspertów narusza Konstytucję i burzy demokratyczny porządek w państwie. Nic dziwnego, że Wojciech Sadurski – profesor nauk prawnych – napisał na Twitterze: „Wysyłając ustawę do TK w trybie następczym, Prezydent ujawnia, że ma ma wątpliwości co do jej konstytucyjności. Podpisując ją, Strażnik Konstytucji zaświadcza, że takich wątpliwości nie ma. Normalny człowiek widziałby w takich działaniach sprzeczność. Polityczny debil – nie”.
PiS dąży do konfrontacji ze społeczeństwem. Wie, że przegra wybory
Sondaż United Syrveys dla portalu Wirtualna Polska pokazał, że prawie 61 procent Polaków uważa ustawę Lex Tusk za „przedwyborczą zagrywkę, która ma za zadanie dyskredytować przeciwników politycznych”. Zaledwie co piąty badany natomiast uznał, że jest to „właściwe posunięcie i organ, który wyjaśni rzetelnie nieprawidłowości ws. współpracy z Rosją”. Wyniki te jasno pokazują, że społeczeństwu nie podoba się ta ustawa.
Trudno zakładać, że Kaczyński i jego ferajna nie zdają sobie sprawy z tego, co Polacy myślą o tej inicjatywie ustawodawczej. Oni to wiedzą doskonale. A jednak robią swoje. Oznacza to, że oni są już przekonani, że w legalny sposób jesiennych wyborów nie wygrają i idą na rympał, na konfrontację ze społeczeństwem, czyli na wojnę z nim. Bo przecież nie mogą przegrać i dać się zamknąć w celach za swoje przewinienia. Świadczy o tym również narracja PiS, zgodnie z którą kto domaga się dymisji szefa MON Mariusza Błaszczaka, jest współpracownikiem Kremla. Pomimo tego, że badania wyraźnie pokazują, że większość Polaków życzy sobie dymisji Błaszczaka.
Wzorem dla Kaczyńskiego i PiS jest Peerel oraz Inkwizycja
Gdy komisja do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 zostanie powołana przez Sejm, przed jej oblicze będzie mógł być wezwany każdy, kto jest niewygodny lub groźny dla obecnej władzy. I może być przez tę komisję skazany na odsunięcia od życia publicznego oraz zakaz sprawowania jakichkolwiek funkcji publicznych. Nie będzie zatem mógł skorzystać na przykład z biernego prawa wyborczego i w konsekwencji zostać posłem lub senatorem. Jest to zatem armata wycelowana w najgroźniejszego przeciwnika PiS Donalda Tuska. Dlatego ustawa została nazwana Lex Tusk.
Wyraźnie widać, że pracując na tą ustawą Kaczyński – co zresztą robił wielokrotnie – korzystał ze wzorców, wypracowanych w okresie wczesnego Peerelu. Wtedy również każdego, kto był niewygodny dla reżimu, można było postawić przed tak zwanym sądem i skazać – na karę śmierci lub wieloletnie więzienie – pozbawiając jednocześnie praw publicznych. Dziś wprawdzie Lex Tusk nie zakłada kary śmierci lub kary wieloletniego więzienia, ale pozbawienie przynajmniej części praw publicznych – już tak. Zasada działania zatem jest identyczna.
Kaczyński i jego ferajna korzystali nie tylko z doświadczeń Peerelu, konstruując Lex Tusk. Czerpali również pełnymi garściami z doświadczeń chrześcijańskich, że przywołam zasady działania Inkwizycji, szalejącej kilkaset zaledwie lat temu. Przed jej oblicze też mógł być powołany każdy, kto był podejrzany o nieprawomyślność i antychrześcijańskie poglądy. I zwykle źle się to dla niego kończyło. Dodam tylko, że zarówno Inkwizycja była, jak i Lex Tusk będzie umocowane poza obowiązującym porządkiem prawnym.
Kaczyński do spółki z Dudą zamordowali w Polsce demokrację
Można snuć długie dyskusje, ja jednak sądzę, że aktorka Joanna Szczepkowska, która 34 lata temu ogłosiła, że 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm, dziś śmiało może ogłosić, że 29 maja 2023 roku Kaczyński do spółki z Dudą zamordowali w Polsce demokrację. Co na to Polacy? Trudno przewidzieć, zwłaszcza że mam o społeczeństwie, do którego sam należę, nie najlepszą opinię po mdłych i nic nie dających protestach, gdy PiS dewastował wymiar sprawiedliwości. Ale zabierano nam wolne sądy powoli, zgodnie z przepisem na gotowanie żaby. Teraz jest inaczej – jak już wspomniałem PiS i Kaczyński jawnie pokazali społeczeństwu środkowy palec, pokazali, że mają nas w dupie. Czy Polacy im odpuszczą? Zobaczymy.
A jest o co walczyć, bo najprawdopodobniej w tej chwili możemy już zapomnieć o unijnych pieniądzach na realizację KPO. I to bez względu na to, co skłócony trybunał Przyłębskiej zrobi ze znowelizowaną jakiś czas temu ustawą o Sądzie Najwyższym, która miała odblokować te pieniądze. Przypomnę, że są to niemałe pieniądze, bo chodzi o ponad 35 mld euro, czyli około 170 mld złotych.
Mało tego – ze względu na oczywisty już brak praworządności możemy stracić o wiele większe pieniądze z unijnego Funduszu Spójności, wypłacanie w ramach zwykłego budżetu unijnego. Myślę też, że tak zwana zjednoczona prawica już jawnie dąży do wyprowadzenia nas z UE. To oznacza utratę wspólnego rynku i związany z tym krach finansowy i gospodarczy. Mogą nadejść trudne dla Polaków czasy. Wszystko w naszych głowach, rękach i nogach.
Komentarze
Prześlij komentarz