Grupa trzymająca władzę przekonuje, że Polska jest demokratyczna. Otóż nie jest

            Zastanawiająca jest konsekwencja, z jaką ludzie tak zwanej zjednoczonej prawicy starają się wykazywać, że nie wolno Polski zaliczać do państw autorytarnych, a nawet wręcz przeciwnie – przekonują, że jest najbardziej demokratycznym państwem w Unii Europejskiej. Ostatnio z takim właśnie faktem zaklinania wrzeszczącej rzeczywistości były wypowiedzi podczas dzisiejszego Śniadania w Trójce. I to w sytuacji, gdy z ust prowadzącej audycję Beaty Michniewicz nie pada ani jedno pytanie o stan demokracji czy praworządności w naszym kraju. Jednak chyba coś jest na rzeczy.

            Już w pierwszych chwilach programu Śniadanie w Trójce państwa Europy Zachodniej zaatakował doradca prezydenta Andrzeja Dudy profesor Andrzej Zybertowicz. Atak był zaskakujący, ponieważ prowadząca program Beata Michniewicz poprosiła o komentarz na temat skazania białoruskiego opozycjonisty Alesia Bialackiego na 10 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.

Tak zwana zjednoczona prawica nie rozumie rzeczywistości,
nie powinna więc rządzić

– Demokratyczny świat, który w jednym rzędzie stawia Węgry, Polskę i Białoruś jako państwa autorytarne, stracił zdolność odróżniania dobra i zła – stwierdził profesor Andrzej Zybertowicz.

            Wypada dodać, że Zybertowicz jest profesorem socjologii i powinien dysponować większą niż inni wiedzą na temat procesów społecznych i politycznych. I pewnie ją ma – chociaż może się mylę – ale korzysta z niej w sposób wybiórczy tak, aby uzyskać założony efekt natury politycznej. Chodzi mi o to, że żadne państwo, które należało do rodziny państw demokratycznych, reżimem autokratycznym nie staje się nagle, w momencie dojścia do władzy grupy autokratów, bo to nie jest po prostu możliwe. Odchodzenie od demokracji i dochodzenie do autokracji jest procesem społeczno-politycznym. I takim właśnie procesom podlegają w chwili obecnej zarówno Polska, jak i Węgry.

            Jeżeli ludzie tak zwanej zjednoczonej prawicy tego nie rozumieją, to znaczy, że nie rozumieją rzeczywistości, którą próbują zarządzać i – w związku z tym – nigdy nie powinni być dopuszczeni do władzy. Ale rządzą i muszą przyjąć do wiadomości, że państwo, które odchodzi od demokracji, nie może być zaliczane do grupy państw demokratycznych. Ich celem bowiem, ku któremu zmierzają, jest właśnie reżim autokraty Łukaszenki. I myślę, że akurat Zybertowicz zdaje sobie z tego sprawę, ale z właściwą sobie hipokryzją udaje, że nic mu na ten temat nie wiadomo, a na wszelki wypadek próbuje dowieść, że jesteśmy jednak demokracją.

Organa ścigania i resort sprawiedliwości swoich traktują lepiej

            Jako przykład, że jednak żyjemy w demokratycznym państwie, doradca prezydenta przytoczył fakt, że jednak posłowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński i Michał Szczerba, mogli wypełniać swoje poselskie mandaty poselskie i badać aferę związaną z podziałem pieniędzy, dokonanym przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. I nawet udostępniono im wszystkie materiały, jakich tylko zażądali. A przecież mogli zostać zaaresztowani i wysłani do kolonii karnej.

            No tak, tylko jednocześnie grupa trzymająca władzę ogłosiła wykrycie tak zwanej afery śmieciowej w stołecznym ratuszu, a jej sprawca, podejrzany o korupcję sekretarz miasta Włodzimierz Karpiński został zatrzymany. I teraz pytanie – kto został zatrzymany w sprawie afery z rozdawnictwem publicznych pieniędzy przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju? Jakoś nikogo nie zatrzymano. To znaczy, że polskie organa sprawiedliwości swoich traktują o wiele łagodniej niż polityków opozycji, co jest sprzeczne z zasadami demokracji.

            Nie mówiąc już, że osoby związane z tak zwaną aferą respiratorową nadal cieszą się wolnością, przez nikogo nie są niepokojeni, a nawet pełnią ważne funkcje publiczne. Nie mówiąc już o tym, że samego prowodyra narodowo-prawicowej hucpy – mowa o Jarosławie Kaczyńskim – nie spotkała żadna przykrość z powodu tak zwanej afery dwóch wież, a prokuratura nie wszczęła nawet postępowania wyjaśniającego. Nie chcę mi się wymieniać kolejnych przykładów łamania zasad demokratycznego państwa, bo pewnie nigdy nie skończyłbym tego tekstu.

Tak zwaną zjednoczoną prawicę kręci reżim Orbana,
a może nawet reżim Łukaszenki

            W każdym razie faktem jest, że Kaczyński i jego ferajna z ogromną ochotą naśladują Victora Orbana, który w budowaniu autorytarnego reżimu w Węgrzech jest dużo bardziej zaawansowany, bo po prostu zaczął wcześniej. Nie darmo zaraz po objęciu władzy przez tak zwaną zjednoczoną prawicę Jarosław Kaczyński ogłosił, że życzyłby sobie Budapesztu w Warszawie. A więc kierunek został wyraźnie wytyczony. Dodajmy jeszcze, że Orban wyraźnie i bez żadnej żenady sympatyzuje z Putinem i Łukaszenką i stara się dbać o interesy tychże reżimów.

            Całkiem niedawno Jarosław Kaczyński na jednym ze spotkań ze swoimi wyznawcami oświadczył, że on i jego ferajna muszą wygrać wybory, aby doprowadzić założony projekt do końca. Dla bystrego obserwatora politycznych wydarzeń na polskiej scenie jest oczywiste, o jaki projekt chodzi – kierunek autorytarne Węgry, a może nawet reżim Łukaszenki! A to co mówią ludzie Kaczyńskiego to jedynie słowna zasłona rzeczywistych działań i zamierzeń.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne