Politycy, ogarnijcie się – to z wami jest coś nie tak. Polacy są raczej rozgarnięci
Polacy narzekają na niskie emerytury, a jednocześnie zdecydowanie opowiadają się przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego. Tak, jakby zupełnie do nich nie docierało, że dłuższa praca oznacza wyższą emeryturę. Niektórzy politycy twierdzą nawet, że jeden rok pracy więcej może podwyższyć emeryturę o 10 procent. Rzeczywistość jednak okazuje się zupełnie inna, zaś Polacy doskonale się orientują, co w trawie piszczy. Zatem to politycy nie zdają egzaminu z dziedziny, która powinna być dla nich najważniejsza – nie mają pojęcia o tym, w jakiej rzeczywistości żyje ogromna większość społeczeństwa i z jakimi problemami się boryka. Widać to również w sondażach, badających poparcie dla poszczególnych partii. Tak zwana zjednoczona prawica uważa, że ma największe poparcie, bo jest najlepsza dla ludzi, a politycy opozycji zachodzą w głowę, co jest z tymi Polakami nie tak, że nie widzą przekrętów i skandali władzy i nie rozliczają jej z nich. A może to z politykami jest coś nie tak?
Z sondażu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych wynika, że większość Polaków nie zgadza się na podwyższenie wieku emerytalnego, zaś prawie połowa społeczeństwa opowiada się za jego obniżeniem. Eksperci i politycy kręcą na to głowami ze zdziwieniem, bo jednocześnie Polacy narzekają na niskie stawki emerytur, a w przekonaniu tychże ekspertów i polityków im dłużej się pracuje, tym wyższą emeryturę się dostanie. Niektórzy przekonują nawet, że jeden rok pracy dłużej może owocować emeryturą wyższą o 10 procent.
Ludzie nie chcą dłużej pracować, bo wiedzą, że to nic nie da
Nieco inny pogląd na problemy związane z wiekiem emerytalnym i wysokością świadczenia emerytalnego ma ekspertka do spraw zabezpieczenia społecznego Janina Petelczyc, która udzieliła wywiadu Grzegorzowi Sroczyńskiemu z Gazeta.pl. Jej zdaniem, Polacy doskonale orientują się, jak działa nasz system emerytalny, a przede wszystkim, jak działa rynek pracy w Polsce, który ma ogromne znaczenie dla wysokości przyszłych emerytur. I wiedzą też, jaką pozycję na tym rynku mają osoby po 50. roku życia.
– Wielu ekonomistów powtarza, że dłuższa praca zawodowa oznacza lawinowy wzrost świadczenia. Ale dla dużej części osób kolejny rok czy dwa lata pracy niczego nie zmieniają, a często nawet pięć lat pracy nie zwiększy emerytury, bo i tak te osoby nie uzbierają kapitału wyższego niż ten, który uprawnia do emerytury minimalnej – przekonuje Janina Petelczyc. – Mówienie, że dłuższa praca na pewno wam się opłaci jest mamieniem ludzi. Kobieta z rocznika 1986 dostanie najprawdopodobniej emeryturę minimalną.
Winna reforma emerytalna rządu, na czele którego stał Jerzy Buzek
Rozmówczyni Sroczyńskiego winą za ten stan rzeczy obciąża reformę emerytalną z 1999 roku, przeprowadzoną przez rząd Jerzego Buzka. Osoby, które po tej reformie trafiły na rynek pracy, zostały bez kapitału liczonego przed reformą według korzystniejszych dla pracowników zasad. Poza tym nie zachowywali ciągłości pracy przez dopadające ich bezrobocie, a jeśli już tę pracę mieli, to na umowach śmieciowych, które nie były oskładkowane, ewentualnie byli zatrudniani jako jednoosobowa firma. Pracą na etacie i do tego dobrze płatną mogli się pochwalić nieliczni.
Słowa Janiny Petelczyc potwierdza prof. Joanna Tyrowicz, zasiadająca w Radzie Polityki Pieniężnej. Twierdzi ona mianowicie, że 78 procent społeczeństwa urodzonego po 1980 roku będzie otrzymywać emeryturę minimalną. Ale jest jeszcze jeden aspekt problemu. Otóż jeśli ktoś da się jednak omamić politykom i będzie pracował dwa lub trzy lata dłużej, może jednak nie zebrać kapitału na tyle dużego, aby przekroczyć emeryturę minimalną. I co? Ano obudzi się z ręką w nocniku.
ZUS nie zginie, ale koszty tego poniosą ludzie pracy
To jednak nie oznacza, że dłuższa praca nie ma sensu. Może mieć ogromny sens i znaczenie, ale nie dla pracownika, lecz dla finansów państwa. Jest bowiem tak, że jeśli osoba nie zbierze kapitału, na podstawie którego da się naliczyć emeryturę minimalną – w tej chwili 1.455 zł – to różnicę dopłaca budżet państwa. Gdy zatem ta osoba pracuje dłużej, korzysta na tym państwo, nie pracownik.
Według rozmówczyni Sroczyńskiego, twórcy reformy emerytalnej z 1999 roku wiedzieli, co robią. Przewidywali, że nadejdzie zapaść demograficzna i należy uchronić system emerytalny przed zupełnym bankructwem. Udało im się, ale jednocześnie nie zreformowano rynku pracy i systemu ochrony zdrowia. Oznacza to, że system emerytalny nie załamie się, ale koszty niekorzystnych zmian demograficznych zostały przerzucone na przyszłych emerytów. To oni zapłacą za to, że ZUS nadal będzie funkcjonował.
W czym się orientują politycy? W niczym, co nie dotyczy ich samych
Dlaczego zatem politycy i eksperci przypisują Polakom niską świadomość ekonomiczną oraz niską wiedzę na temat otaczającej ich rzeczywistości? Prawdopodobnie nie mają pojęcia o tym, że jednak ludzie doskonale wiedzą, co jest dla nich dobre. Nie mają też kompletnego pojęcia w jakiej rzeczywistości ludzie żyją, czym się kierują w swoich wyborach i opiniach. A ludzie kierują się tym, co jest dla nich bardziej korzystne i to nie powinno nikogo dziwić.
Dlatego właśnie politycy na karb niskiej świadomości składają fakt, że Polacy chcą krótko pracować i mieć godne emerytury. A okazuje się, że wcale tak nie jest. O niskiej świadomości politycznej mówią, gdy widzą sondaże poparcia dla partii politycznych, w których wciąż wygrywa zużyty, wstrząsany aferami i skandalami PiS. Nie dziwi ich natomiast, że tak niski odsetek Polaków deklaruje chęć uczestniczenia w wyborach i niski odsetek w nich bierze udział. Ostatnio przeczytałem w artykule omawiającym kolejny sondaż, że „aż” nieco ponad 53 proc. populacji chce wziąć udział w wyborach. Dla autora tekstu to dobry wynik, co oznacza, że ogromna część społeczeństwa ma dość waszej polityki, państwo politycy z Boże łaski. Ma dość waszej polityki i was i waszych kłamstw, niespełnionych obietnic i wielu innych grzechów.
A wy – politycy – nawet o tym nie wiecie, bo tak naprawdę o czym wy wiecie cokolwiek? Na pewno o tym, co wy sami chcecie przez politykę osiągnąć dla siebie. Prawdopodobnie o niczym więcej.
Komentarze
Prześlij komentarz