Albo władza jest prostacka, albo ci, którzy ją wybierają. A może i władza, i wyborcy?

            Choć tak zwana zjednoczona prawica rządzi w Polsce już ponad siedem lat, wciąż jestem zaskoczony tym, że jej przedstawiciele na proste pytania nigdy nie odpowiadają wprost, lecz w prostacki sposób kłamią, mataczą, odwracają kota ogonem, albo – jak już zostają zapędzeni w kozi róg – oskarżają opozycję. I robią to osoby nie byle jakie, bo te, które zgromadziły w swoich rękach ogromną władzę. W tym przypadku Mateusz Morawiecki i Daniel Obajtek. Strategia, jaką przyjmują w takich razach, świadczy aż nadto o ich – delikatnie mówiąc – niezwykle słabych kompetencjach komunikacyjnych.

            W poniedziałek, 2 stycznia, premier Mateusz Morawiecki czatował na Fejsbuku z użytkownikami portalu i odpowiadał na ich pytania. Jedno z pytań musiało go zaskoczyć, bo nie tylko było niewygodne, ale wyraźnie oskarżało grupę trzymającą władzę. Brzmiało tak: „Czy przywrócenie kary śmierci za najcięższe przestępstwa, w tym zdradę stanu, zahamuje pańskie oraz kolegów zapędy do niszczenia i grabieży polskiego mienia i sprowadzenia obywateli do rangi niewolnika?”.

            Morawiecki na początku nawiązał oczywiście do wspomnianej w pytaniu „grabieży mienia polskiego”, ale w charakterystyczny dla siebie sposób. Mianowicie zaczął mówić o czasach rządów Platformy Obywatelskiej, kiedy to dochodziło – jego zdaniem – do rozsprzedawania „dóbr narodowych”. Po czym gładko przeszedł do samej istoty kary śmierci stwierdzając, że według niego kara śmierci za najcięższe zbrodnie powinna być dopuszczalna.

            Premier jakby nie zauważył, że pytanie wyraźnie dotyczyło „grabieży polskiego mienia”, dokonywanego przez niego samego oraz jego kolegów. Morawieckiemu najzwyczajniej w świecie napluto w twarz, a on udał, że deszcz pada.

            Dziś natomiast konferencję prasową zwołał prezes Orlenu Daniel Obajtek. Bardzo ponoć zdenerwowany chciał wyjaśnić – jak to określił – dlaczego podwyżka podatku VAT na paliwa z 8 procent do 23 procent nie spowodowała podwyżki cen detalicznych tychże paliw na stacjach benzynowych. To miała być jego odpowiedź na zarzuty opozycji, że skoro podwyżka Podatku VAT od paliw o 15 procent nie skutkowała podwyżką cen detalicznych, to znaczy, że wcześniej Orlen świadomie zdzierał haracz z polskich kierowców.

            Jeden z portali stwierdził, że Obajtek grzmiał podczas konferencji, co dziwi, bo jeśli ktoś raz słyszał prezesa Orlenu to wie, że on nie grzmi. Trudno bowiem jego głos skojarzyć z groźnym pomrukiem burzy. Obajtek krzyczał zatem. Krzyczał oczywiście na opozycję, która chce, aby było jak najgorzej i żeby za litr paliwa Polacy płacili po 10 złotych. Prezes koncernu paliwowego nie dostrzega, jak absurdalne jest to jego oskarżenie.

            Nie twierdzę, że politycy opozycji są święci, ale po siedmiu latach rządzenia Jarosława Kaczyńskiego i jego ferajny opozycję można co najwyżej oskarżyć o niemrawość w punktowaniu grupy trzymającej władzę i wykorzystywaniu jej nie tyle błędów, co oszustw i przekrętów. Oskarżenie o to, że opozycja chce, aby paliwo było po 10 zł za litr, mogło być wydalone jedynie przez umysł, który z racjonalnym myśleniem niewiele ma wspólnego. Trudno bowiem zakładać, że opozycja sama sobie nałoży pętlę na szyję i oczekiwać jednocześnie, że ktokolwiek w to uwierzy. Prawdą jest bowiem, że ktoś, komu udało się zdobyć mandat poselski, nie musi od razu być geniuszem, ale na pewno jest cwany. A cwany człowiek aż tak się nie podkłada.

            Dla mnie oczywiste jest, że w sytuacjach dla siebie niewygodnych i przede wszystkim przez siebie wykreowanych, grupa sprawująca władzę stosuje taktykę nader prostacką. Najprawdopodobniej dlatego, że sama jest prostacka, albo w przekonaniu, że wyborcy są prostaccy. Mam nadzieję, że się przeliczą.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne