Teraz łupi nas koncern, a od Nowego Roku ten przywilej przejmie państwo
Niewielu jest chyba Polaków, którzy by nie słyszeli Daniela Obajtka lub przedstawicieli grupy trzymającej władzę w kraju, jak chwalili się, że mamy z czego się cieszyć, bo za paliwo do samochodów płacimy najtaniej w Europie. Otóż okazuje się, że kłamali, bo jest dokładnie odwrotnie. Z analiz wynika bowiem, że benzynę mamy najdroższą w Europie, zaś olej napędowy jest droższy od naszego tylko w Szwecji. Wniosek stąd, że państwowy koncern paliwowy łupi nas, jak najeźdźca.
Jeśli od ceny, jaką za paliwa płacimy na stacjach, odejmiemy podatki, otrzymamy rzeczywistą cenę jednego litra benzyny czy oleju napędowego. Idąc tą drogą dowiemy się, że litr benzyny Pb95, kosztujący u nas bez podatku 4,47 zł jest najdroższy w całej Unii Europejskiej, zaś litr oleju napędowego ( 5,65 zł bez podatku) jest tańszy tylko od litra tego samego paliwa w Szwecji o 49 groszy.
Na przykład Niemcy mają benzynę Pb95 o 71 groszy tańszą od polskiej (dane z 19 grudnia), zaś olej napędowy jest tam tańszy od naszego o 68 groszy. Najtaniej w całej Unii Europejskiej jest na Malcie – litr benzyny Pb95 jest tam o 1,72 zł tańszy od polskiej, a litr oleju napędowego jest tańszy o 3,06 zł. Francuzi płacą za diesla o 1,70 zł taniej niż Polacy, a benzynę mają tańszą o 1,22 zł. W Austrii płaci się o 1,35 zł mniej za benzynę i o 1,39 zł za diesla.
Trzeba jednak pamiętać, że tak wyglądają relacje cen paliw, gdy odejmiemy od nich podatki pobierane przez państwo. Wychodzi więc na to, że podatki, zawarte w cenie końcowej paliw, u nas są stosunkowo niskie – zasługa to między innymi tego, że podatek VAT został obniżony z 23 procent do 8 procent. Ale wychodzi też i na to, że najwyższe w Unii ceny zawdzięczamy pazerności koncernu Orlen, który swoje marże wywindował do niebywałych dotychczas rozmiarów.
Od 1 stycznia 2023 roku podatek stawka podatku VAT od paliw wróci do poziomu 23 procent, ale grupa trzymająca władzę zapewnia, że kierowcy nie odczują tej podwyżki. Po prostu Orlen będzie musiał zrezygnować z części swojej marży. Wychodzi więc na to, że do tej pory na zwiększonej marży bogacił się Orlen, a od 1 stycznia haracz ten przejmie budżet państwa.
Znamienne jest to, że podobną sytuację obserwowaliśmy ostatnio w głębokim Peerelu. Po wprowadzonej mianowicie reformie podatkowej, podatek dochodowy wyniósł 20 procent, ale nie odbiło się to na wynagrodzeniach pracowników, ponieważ przedsiębiorstwa państwowe lub urzędy odprowadzały ten podatek z funduszu płac. W rezultacie więc wynagrodzenie brutto pracowników państwowych wzrosło o 20 procent, ale oni tego nawet nie zauważyli.
Komentarze
Prześlij komentarz