Niech nadejdzie czas nudy
Nadeszła Wigilia, ten jedyny dzień w roku – pełen magii i niezwyczajnych wydarzeń – w którym nie będę, jak co dzień , pisał o Jarosławie Kaczyńskim, Andrzeju Dudzie, Mateuszu Morawieckim, Przemysławie Czarnku i innych należących do grupy sprawującej władzę, tych mistrzów dyplomacji i prestidigitatorów wielkiej polityki. Tego dnia będę życzył wszystkim, aby mieli możliwość życia w przewidywalnym świecie, a więc... w nudzie.
Nie będę pisał o prezydencie Andrzeju Dudzie, który sprawuje swój urząd już drugą kadencję i miał wiele czasu, aby udowodnić, że jest prezydentem wszystkich Polaków i nie skorzystał z tej okazji. Zwany długopisem, podpisuje wszystko, co mu ludzie z ferajny Kaczyńskiego podsuną, czasem tylko stawiając stanowcze veto, bo każdy chciałby czasem pokazać, że jest niezależny i sprawczy. Trudno powiedzieć o nim coś dobrego, więc dzisiaj nie napiszę o nim nic.
Nie napiszę również o Jarosławie Kaczyńskim, który na czas świąteczny przerwał tournée po Polsce ze swoim programem stand-upowym. Trudno do tego człowieka, który narobił tyle zła, żywić jakieś ciepłe uczucia, więc też dam mu spokój w ten wigilijny czas. Można wprawdzie nieco ponabijać się z tej groteskowej postaci, ale po co? Przecież, jak powiedział Jerzy Kryszak w świątecznym wydaniu „Gazety Wyborczej”, „Z Kaczyńskiego można drwić bez końca. To trochę tak, jakbym chciał skarykaturować karykaturę”.
Nie będę też wspominał o Mateuszu Morawieckim i aferze z działkami, które kupił od Kościoła za bezcen, aby zarobić fortunę. Dodajmy, że Morawiecki kupił działki, które Kościół wcześniej miał wyłudzić od Skarbu Państwa, sam odgrywając dość niejasną rolę w tym procederze. Nie będę wnikał w tę sprawę tego pięknego dnia.
Nie chce mi się wspominać także o Zbigniewie Ziobrze i jego roli w dewastacji państwa prawa i wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Nie będę dziś opisywał jego podłych czynów i decyzji, które szkodzą naszemu pięknemu krajowi.
Nie zamierzam też rozpisywać się o spotkaniu Morawieckiego z Ziobrą, do którego doszło wczoraj – spotkania tak absurdalnego, że aż szkoda na jego omawianie dzisiejszego dnia. O spotkaniu premiera z ministrem jego rządu, a więc o spotkaniu szefa i podwładnego, podczas którego szef miał wyprosić u podwładnego poparcie dla projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Nie będę zatem pisał o spotkaniu, które stało się symbolem absurdu, w jakim pogrążył się nasz kraj.
Żyjemy i doświadczamy ciekawych, absurdalnych czasów, w których codziennie zaskakują nas irracjonalne słowa, czyny i decyzje ludzi dzierżących władzę otrzymaną, niestety, z naszych rąk. Doświadczamy czasów nieustannych niespodzianek i zdarzeń tak niewiarygodnych, że rozdziawiamy usta z niedowierzania i marzymy o powrocie do normalnego świata.
W tym dniu zatem, dniu wigilijnym życzę sobie i wszystkim ludziom dobrej woli powrotu do świata, w którym króluje normalność, a czasem wręcz nuda. Powrotu do świata przewidywalnego, w którym można zaplanować przynajmniej najbliższy rok swojego życia, w którym można poczuć się bezpiecznie, chociaż czasem chce się ziewać z nudów. Wierzcie mi, taki świat jest o niebo lepszy, zatem tego życzę wszystkim w tym wigilijnym dniu.
Komentarze
Prześlij komentarz