No cóż, tak nie powinno się stać, ale... bądźmy wyrozumiali
Jak donoszą media, w jednym z centrów handlowych zaatakowany został polityk Prawa i Sprawiedliwości senator Stanisław Karczewski, były marszałek Senatu. Polityk czuje się chyba dobrze, bo nie omieszkał wykorzystać tego incydentu dla celów politycznych. Orzekł mianowicie, że został napadnięty przez jedną z bojówek Tuska. Przypominam, że Karczewski jest lekarzem, a więc człowiekiem wykształconym, zatem powinien orientować się również i w realiach społecznych, a tym samym wyciągać ze zdarzeń adekwatne wnioski. Z drugiej strony, jak powiedziała w 2017 roku po pobiciu działacza Komitetu Obrony Demokracji Beata Mazurek, takich aktów agresji nie należy pochwalać, ale można zrozumieć.
Z informacji napływających z mediów wynika, że w jednym z centrów handlowych (niestety, nie podaje się w jakiej miejscowości), znajdujący się tam na świątecznych zakupach senator PiS Stanisław Karczewski, były marszałek Senatu, został napadnięty przez pewnego agresywnego osobnika. Polityk miał zostać wulgarnie zwyzywany, uderzony, i przewrócony. Napastnik wyrwał mu również telefon i uszkodził go. Karczewski usłyszał też – jak twierdzi – obelgi pod adresem swoim i Jarosława Kaczyńskiego.
Gdyby nawet nikt nigdy nie słyszał o niejakim Stanisławie Karczewskim i jakiej partii jest on politykiem, to po informacji, jaką napisał na Twitterze, każdy by się zorientował, że to członek PiS. Według polityka bowiem, a także chirurga o specjalizacji drugiego stopnia, jest to oczywiście wina Tuska. Na Twitterze napisał:
– Skala nienawiści, jaką sieje D. Tusk i PO jest ogromna. Podczas świątecznych zakupów zostałem napadnięty, wulgarnie wyzwany, uderzony i przewrócony. Agresywny napastnik wyrwał mi telefon i rzucił na podłogę. Bojówki Tuska posuwają się do najgorszych czynów – czytamy w jego poście.
Nie będę przypominał, jaki poziom agresji wobec przedstawicieli opozycji i Donalda Tuska, zwłaszcza od momentu gdy lider PO wrócił do polskiej polityki, wylewa się z wypowiedzi przedstawicieli tak zwanej zjednoczonej prawicy i samego jej bosa Jarosława Kaczyńskiego. Nie mówiąc już o nagonkach i szczuciu w wykonaniu TVP i jej funkcjonariuszy. Jeszcze raz tylko przypomnę, że senator Karczewski jest lekarzem i chirurgiem posiadającym drugi stopień specjalizacji, a więc człowiekiem dobrze wykształconym i – jak sądzę – dość inteligentnym. Powinien zatem rozumieć pewne procesy społeczne i dokonywać w miarę adekwatnych ocen zjawisk i zdarzeń, nawet tak drastycznych, jak to opisane przezeń.
A jeśli nie rozumie, co się wokół niego dzieje, to przypomnę jeszcze jedną rzecz. Mianowicie fakt, że niektórzy oceniają, jakoby grupa trzymająca władzę zachowywała się, jakby Polska była okupowanym przez nią krajem. Społeczeństwo to widzi i zachowuje się tak, jak wobec okupanta zachować się wypada. Nie chcę przywoływać z nie tak odległej przecież historii przykładów odpowiedniego traktowania okupantów.
Przyznaję jednocześnie, że powyższe porównanie może niektórym wydać się przesadzone. Przytoczę zatem pewne wydarzenie, które miało miejsce w Łodzi pod koniec lat 70. poprzedniego wieku. Byłem wówczas studentem i starałem się zdobyć bilet na koncert zespołu Procol Harum. Nie udało mi się, ale w dniu koncertu pojechałem pod halę sportową przy al. Politechniki z nadzieją, że w jakiś sposób uda mi się dostać do środka. Nie udało się, zwłaszcza że takich jak ja były dziesiątki osób. Staliśmy sobie pod halą w grupie i w pewnym momencie zauważyliśmy, że pewien młody człowiek wchodzi na schodki przy hali. Milicjant nakazał mu zawrócić, na co chłopak odparł, że ma prawo przebywać na tych schodach. Wówczas milicjant bez słowa wyjął pałkę i z całej siły uderzył chłopaka w plecy. W tej samej chwili do milicjanta dołączyło kilku innych funkcjonariuszy i z zapałem zaczęło katować chłopaka, który już po pierwszym ciosie padł na schody.
Zaczęliśmy krzyczeć na oprawców, wymyślać im w obelżywych słowach i obrzucać grudami gliny, której było pełno pod halą, bo prowadzone były w jej pobliżu jakieś wykopy. Może budowano kanalizację? Tymczasem z hali natychmiast wytoczyło się kilkunastu funkcjonariuszy. Ruszyli na nas ze swoimi pałkami. Jeszcze raz obrzuciliśmy ich grudami zeschłej gliny i zaczęliśmy się wycofywać, od czasu do czasu rzucając w oprawców czym tam popadło. Awantura więc rozwinęła się na całego.
Następnego dnia w lokalnym dzienniku napisano, że grupy agresywnych chuliganów i przedstawicieli tak zwanego półświatka zaatakowały funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, pilnujących porządku podczas koncertu w hali sportowej. W wyniku ataku kilku funkcjonariuszy doznało obrażeń, ale udało się aresztować kilku uczestników tego ordynarnego ataku na milicjantów. Tak komunistyczne władze nazywały – panie Karczewski – wszystkich, którzy im się sprzeciwiały i nie zgadzały na okrutne akty przemocy wobec obywateli. Tak władza – zwłaszcza ta o zakusach autorytarnych – traktuje i nazywa swoich opozycjonistów.
A tak w ogóle, to przypomnę tylko słowa Beaty Mazurek, która niegdyś pełniła funkcję rzecznika PiS. Gdy w 2017 roku podczas demonstracji aktywista Komitetu Obrony Demokracji został pobity przez młodych ludzi z Młodzieży Wszechpolskiej, pani rzecznik powiedziała między innymi: „To sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale też ich rozumiem”. No tak – taka sytuacja, jak atak na senatora Karczewskiego nie powinien mieć miejsca, ale...
Komentarze
Prześlij komentarz