Interesuj się polityką dla własnego dobra

            Powiadają niektórzy, że Polacy mają dość polityki i coraz częściej odcinają się od niej. Byłby to bardzo zły prognostyk, bo pamiętam czasy Peerelu, które udało się zamknąć właśnie dlatego, że naród był mocno rozpolitykowany. Najpierw rozpolitykowanie to miało charakter werbalny, ale szybko przeszło w stan czynu, który zniszczył komunę. Dziś jesteśmy w podobnej sytuacji – musimy coś zrobić, aby zapobiec złu, które zaczęło się rozlewać siedem lat temu i niewiele brakuje, aby opanowało cały kraj. W końcówce Peerelu sytuacja wymagała czynów bardziej gwałtownych i ryzykownych, dziś jest o wiele prościej – mam nadzieję, że wystarczy ruszyć tyłek i pójść na wybory. By to jednak zrobić, trzeba choć trochę interesować się tym, co się w kraju dzieje. Myślę optymistycznie i uważam, że nie mają racji ci, którzy twierdzą, że Polaków nic nie interesuje.

            Pewnego razu spotkałem się z opinią na temat swojego bloga.

            – Fajnie piszesz – mówił mój rozmówca. – Ale dlaczego aż tyle o polityce, przecież ludzie mają już jej po dziurki w nosie. Jest tyle ciekawych rzeczy, o których może na pisać i może ludzi bardziej by to zainteresowało... Powiem ci, że ja przestałem nawet oglądać telewizję i czuję się zdecydowanie lepiej, bo nie dochodzą do mnie żadne wiadomości i nie muszę się denerwować.

            Zmroziło mnie, gdy to usłyszałem. Doszedłem bowiem do wniosku, że jeśli Polacy przestali się interesować polityką, bo dzięki temu lepiej i spokojniej im się żyje, to musi być bardzo źle. Oznacza to, że doskonale zdają sobie sprawę z tego, ile zła dzieje się w kraju, że grupa sprawująca władzę powolutku zawłaszcza coraz więcej przestrzeni publicznej – należącej przecież do wszystkich obywateli – i urządza ją na swoją modłę, chociaż popiera ją zaledwie jedna trzecia wyborców, czyli ogromna mniejszość. A może nawet dużo mniej.

            Zmroziła mnie ta ocena znajomego, ponieważ wiem, że brak zainteresowania polityką oznacza tylko jedno – że z takim narodem można zrobić wszystko, chwycić za pysk i nałożyć uzdę jaką się tylko chce. Bo naród, który nie interesuje się polityką, to naród bezwolny. Pamiętam przecież, że w końcowej fazie Peerelu Polacy byli niesamowicie rozpolitykowani. Polityczne dyskusje toczyły się u cioci na imieninach, na weselach, pod budką z piwem, w domu przy obiedzie, na weselu i meczu piłkarskim... Dosłownie wszędzie.

            Jestem przekonany, że dzięki temu rozpolitykowaniu tak łatwo udało się przejść od słów do konkretnych czynów i obalić komunizm. Gdyby naród miał politykę w tyle, kolejne pokolenie dysydentów coś by tam kombinowało w konspiracji, od czasu do czasu lądując w więzieniu. A naród byłby zdrowszy i szczęśliwszy, bo daleki od polityki.

            A tak naprawdę brak zainteresowanie polityką, tą najbliższą, krajową, oznacza po prostu wypieranie problemu, który należy rozwiązać. Ten problem, to wyniszczające kraj i Polaków rządy tak zwanej zjednoczonej prawicy, czyli Jarosława Kaczyńskiego i jego ferajny. Naród, który nie interesuje się polityką, to naród słaby, bezwolny, oddający władzę nad sobą okupantowi.

            Czy tacy jesteśmy, czy mój znajomy trafnie ocenił sytuację? Po dłuższym namyśle uznałem, że się pomylił – przecież widzę, że ludzie jednak interesują się wydarzeniami, zwłaszcza że niektóre dotykają ich bezpośrednio. Przekonuję się o tym, podsłuchując rozmowy na ulicy, targowisku czy w autobusie, widząc napisy malowane sprayem na murach, czy wręcz obserwując bezpośrednie zaangażowanie w manifestacje przeciwko rządom PiS, udział w akcjach protestacyjnych itp. Dowodem chociażby akcje psucia krwi Kaczyńskiemu, gdy ten objeżdża kraj spotykając się ze swoimi wyznawcami, a niektórzy twierdzą nawet, że wozi ich ze sobą, by nie dopuścić do sytuacji, że spotka się z pustymi krzesłami... Albo z wściekłymi przeciwnikami. W sobotę tenże człowiek, przez wielu nazywany wrogiem publicznym nr 1, przybył do Legnicy, gdzie oczywiście czekała na niego grupa protestujących z okrzykami „Będziesz siedział”.

            Tym razem protestującym w Legnicy udało się dostać bardzo blisko szefa grupy trzymającej władzę – a więc było zupełnie inaczej niż dotychczas. Zauważył to nawet sam Kaczyński. Kolejna zmiana to reakcja policji. Jak relacjonuje jedna z aktywistek, która uczestniczyła w legnickim proteście, grupa protestujących spotkała się z agresją werbalną zwolenników Kaczyńskiego, ale policjanci opanowali sytuację. To ważna zmiana w postawie sił porządkowych, które jakby zaczęły właściwie rozumieć swoją rolę.

            Wychodzi więc na to, że jednak interesujemy się polityką, czyli tym kto i jak nami rządzi. To dobry znak, bo dzięki temu jesteśmy w stanie rozwiązać problemy, których nieco się nawarstwiło. Rozwiązać je dla swojego dobra.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne