Głupcy rechoczą, więc są traktowani jak głupcy

             Jarosław Kaczyński, szef grupy trzymającej władzę w Polsce, dla niepoznaki nazywany prezesem partii Prawo i Sprawiedliwość, bo i jakie to prawo i sprawiedliwość, coraz śmielej obsypuje swoich wyznawców najprzeróżniejszymi niedorzecznościami. Ostatnio, w ramach swoje tournée po kraju zawieziono go Elbląga, razem z całą trupą, która ponoć odgrywa rolę jego publiczności. Prezes zasiadł w fotelu i z mądrą miną zdiagnozował sytuację demograficzną w kraju.

            Jarosław Kaczyński kontynuuje swoją podróż po kraju i opowiada ludziom, którzy go popierają. Swoiste banialuki. Swego czasu lubił wciskać swojej publice kit o Stanisławie, który o godzinie 17 staje się Zosią i na odwrót, zaśmiewając się przy tym – razem ze swoimi słuchaczami – do rozpuku. Innym razem z kolei opowiadał o tym, jacy to za Tuska Polacy musieli być biedni i głodni, skoro wykopywali z ziemi kartofle, zakopane tam przez leśników dla dzików.

            Kaczyński nie zawiódł także i w ten weekend, kiedy to odwiedził Ełk. Mówił tam różne dziwne rzeczy, ale chyba najmocniej wbiła się jego obserwatorom i słuchaczom diagnoza o sytuacji demograficznej w Polsce. Swoim specyficznym językiem przekonywał, dlaczego w Polsce rodzi się tak mało dzieci i przez to ubywa – nas, Polaków, jak to stwierdził kiedyś klasyk. W skrócie diagnoza Kaczyńskiego brzmiała następująco: kobiety rodzą mało dzieci, ponieważ dają w szyję, czyli – mówiąc po ludzku – nadużywają alkoholu.

            Słowa prezesa PiS wywołały burzę i najprzeróżniejsze komentarze – polityków opozycji, publicystów, feministek itp. Co mnie zadziwiło, komentarze były dość łagodne i – według mnie – nie dotykały istoty sprawy, o której napomknę dalej. Oczywiście Kaczyńskiego bronili ludzie z jego ferajny. Podsekretarz stanu w ministerstwie spraw zagranicznych Marcin Przydacz stwierdził na przykład, że każdy może używać argumentów, jakie uważa za słuszne. Zaś profesor socjologii Andrzej Zybertowicz doradzał, aby spróbować odtworzyć ciąg rozumowania prezesa, a wówczas okaże się, że jego słowa stanowiły element diagnozy pewnego problemu.

            Obydwaj pisowscy politycy spróbowali wywindować słowa swojego bosa do rangi poważnego głosu w poważnej debacie o poważnym problemie. Tymczasem słowa, jakie wypowiedział Kaczyński z powodzeniem – moim zdaniem – mogły paść w rozmowie, jaka toczyła się w ekipie węglarzy, znanej z filmu „Miś”. Nie mam nic do węglarzy i absolutnie nie mam ochoty ich obrażać, ale uważam, że to, co powiedział Kaczyński, może świadczyć o niedowładzie intelektualnym szefa grupy trzymającej władzę.

            Jest jeszcze inne wytłumaczenie słów prezesa PiS. Mogą one świadczyć mianowicie o tym, jak Kaczyński traktuje swoich rodaków. Otóż traktuje Polaków jak głupców, osoby o wspomnianym już niedowładzie intelektualnym, do których może trafić jedynie takimi słowami. Potwierdza to rechot, jaki rozległ się na sali po jego słowach. Rechot głupców. Zresztą Kaczyński kiedyś stwierdził, że mało jest ludzi na świecie mądrzejszych od niego. I ten otaczający go świat traktuje tak, jak wynika z tego stwierdzenia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne