Czy mamy państwo policyjne? Rozstrzygnie to test, który właśnie trwa
Trwa ogólnopolski protest służb mundurowych przed budynkiem kancelarii premiera w Warszawie. Uczestniczy w nim około 8 tysięcy policjantów, celników, funkcjonariuszy straży granicznej, służby więziennej i strażaków. Domagają się podwyżek wynagrodzeń większych niż udało się uzyskać nauczycielom. Jeśli im się to uda, to według definicji klasyka, będziemy już mieli do czynienia z państwem policyjnym. A władza obecna ma dług wdzięczności przynajmniej wobec policjantów. Podkreśliła to zresztą Lotna Brygada Opozycji, której nie mogło zabraknąć na tym proteście.
W środę, 9 listopada, ponad 8 tysięcy policjantów, celników, funkcjonariuszy straży granicznej i służby więziennej oraz strażaków wzięło udział w proteście przed budynkiem Kancelarii Rady Ministrów. Niemal całkowicie zostały zablokowane Aleje Ujazdowskie. Protesty odbyły się także w innych dużych miastach Polski.
Funkcjonariusze służb mundurowych nie akceptują obiecanych im przez rząd podwyżek wynagrodzeń o 7,8 procent. Mają je dostać od marca przyszłego roku. Domagają się 20 procentowych podwyżek od początku 2023 roku. Policjanci domagają się także wzrostu wysokości dodatków, które w tej chwili wynoszą średnio 400 złotych. Protestujący żądają, aby po 25 latach pracy wynosiły one 2 tys. złotych.
Do protestujących w Warszawie wyszedł wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Wąsik. Odebrał od przedstawicieli związków zawodowych petycję i obiecał, że władza rozważy postulaty w niej zawarte.
Grupa trzymająca władzę znalazła się w trudnym położeniu, wystarczy bowiem przypomnieć niedawne protesty nauczycieli, którzy również domagali się między innymi podwyżek wynagrodzeń. Resort edukacji obiecał, że podwyższy im płace o 9 procent, ale słowa nie dotrzymał. Ostatecznie w projekcie ustawy budżetowej na 2023 rok zapisano, że ich podwyżki wyniosą 7,8 procent.
Jeśli zatem władza ugnie się pod żądaniami mundurowych, będzie to znak, że wyżej ceni sobie pracowników zatrudnionych w resortach siłowych. Przecież nauczyciele nie obronią ich przed ewentualnym gniewem społeczeństwa. Można będzie wówczas powiedzieć, że żyjemy już w państwie policyjnym, gdyż jak stwierdził niegdyś klasyk, czyli Włodzimierz Lenin, z państwem policyjnym mamy do czynienia wtedy, gdy policjant zarabia więcej niż nauczyciel.
Z drugiej strony władza doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że jest coś winna chociażby funkcjonariuszom policji, którzy doskonale spisali się podczas pacyfikacji protestów nie tylko po orzeczeniu trybunału Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji, ale i podczas innych manifestacji. Nie trzeba przypominać, po czyjej stronie stała wówczas policja. Policjanci z kolei mają świadomość, że władza jest im coś winna i idą po swoje.
O tym, po czyjej stronie stoją policjanci przypomnieli członkowie Lotnej Brygady Opozycji, którzy zorganizowali kontrprotest – stanęli z banerami, na których były zdjęcia z interwencji policjantów podczas różnych protestów społecznych przeciwko tej władzy.
Ważą się zatem losy statusu naszego państwa.
Komentarze
Prześlij komentarz