Cmentarze na drugim krańcu Europy i u niedalekich sąsiadów. Są inne [ZDJĘCIA]

            Swego czasu odwiedziłem Wiedeń, a innym razem Lizbonę. Od dawna mam świadomość, że goszcząc w obcych krajach warto odwiedzać tamtejsze cmentarze, które mówię wiele nie tylko o historii danej części świata i danego narodu, ale i o jego kulturze, stosunku do świata i innych narodów. Mamy dzień Wszystkich Świętych, więc warto rzucić okiem, jaki stosunek do zmarłych i ich pochówku mają inne nacje.



            Cmentarz wiedeński, erygowany przez cesarza Franciszka Józefa, to iście multikulturowa nekropolia o niewyobrażalnych rozmiarach. Mamy tam wydzieloną część żydowską, buddyjską czy islamską i nagrobki charakterystyczne dla różnych odłamów chrześcijaństwa. I tak sobie funkcjonują obok siebie, w ogóle sobie nie wadząc. Udało mi się nawet sfotografować młodego jelonka, który spacerował między grobami. Widocznie czuł się tam bezpiecznie.

            Wiedeński cmentarz warto również odwiedzić ze względu na groby sławnych muzyków: Beethovena, Mozarta, Brahmsa, Straussów a także między innymi nagrobek poświęcony Ludvigowi Wittgensteinowi, wielkiemu filozofowi o ogromnym wkładzie w teorię języka i logikę.

            Niektóre wiedeńskie nagrobki przyprawiają o zawrót głowy różnorodnością form, iskrzących się pomysłowością i poczuciem humoru, czasem zupełnie niewyrafinowanemu. Ale nikomu to nie przeszkadza.

            Ostatnich siedem zdjęć pochodzi z cmentarza w Lizbonie, który ma zupełnie inny charakter niż ten w Wiedniu. Przypomina miasto z ciasno zabudowanymi uliczkami, przy których znajdują się monumentalne, o ciekawej architekturze grobowce. Czuć tam jeszcze powiem i sznyt całkiem niedawnego przecież imperium.

































Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne