Zakopane, Zakopane, czyli wędrówka Drogą Nad Reglami
I to byłby ostatni dzień w Zakopanem po prawie dwudziestoletniej przerwie. Dzisiaj, czyli w czwartek 6 października, wybraliśmy się z Pawłem na wędrówkę Drogą Nad Reglami z zejściem do doliny Strążyskiej. Ponad dwadzieścia lat temu trasę tę zrobiłem z Johnym, moim kumplem, z którym przyjechaliśmy na Jazz Camping Kalatówki. Gdybym miał iść sam, nigdy wtedy nie poszedłbym tą trasą, ale Johny był bardzo wrażliwy na ekspozycje, więc wybrałem dla niego Drogę Nad Reglami. Wtedy ruszyliśmy tą trasą z Kuźnic, dziś z Doliny Białego.
Powiem jedno, ponad dwadzieścia lat temu przeszedłem całą Orlą Perć w siedem i pół godziny, rozpoczynając od Kasprowego Wierchu, na który wjechałem kolejką, aby ni tracić czasu, bo dzień październikowy jest krótki. Pogoda trafiła mi się znakomita – w tatrach wysokich nie było śniegu, temperatura oscylowała wokół 15 stopni i świeciło słońce. Wszystko poszło znakomicie, o zmroku dotarłem do końca szlaku, zszedłem do doliny z przełęczy Krzyżne, dotarłem do murowańca, gdzie odbywał się zlot taterników, spragniony napiłem się piwa, po czym przez Dolinę Jaworzynki dotarłem do Zajazdu Kuźnice w Kuźnicach, gdzie oczekiwała mnie grupa przyjaciół. Ucieszyli się na mój widok, dali mi dwadzieścia minut, abym doszedł do siebie, po czym ruszyliśmy do hotelu Kalatówki na jam session w ramach Jazz camping Kalatówki.
Dlaczego o tym piszę? Bo po powrocie z Olej Perci wcale nie czułem się mniej zmęczony niż po dzisiejszej wędrówce Drogą Nad Reglami. No cóż – dwadzieścia lat nieobecności w Tatrach robi swoje. I teraz najtrudniejsze, co trzeba zrozumieć, a mianowicie, że lata robią jeszcze więcej...
Komentarze
Prześlij komentarz