Z pisem kariera na skróty. Dla wielu to jedyna szansa
Dziwimy się, dlaczego niektórzy współpracują z grupą trzymającą władzę w Polsce, chociaż – przynajmniej według nas – grupa ta szkodzi krajowi i jego obywatelom. Domyślałem się, dlaczego tak jest, ale pewności nabrałem, gdy w miniony piątek zadzwonił do mnie znajomy, nieco podchmielony i podekscytowany sytuacją, w jakiej się ostatnio znalazł. Otóż otrzymał ofertę objęcia dość wysokiego, kierowniczego stanowisko redaktorskiego w spółce medialnej, współpracującej z obecną władzą. Zadania, jakie mu wyznaczono, miały polityczny charakter i związane były ze zbliżającymi się wyborami do parlamentu. Miał również podjąć pewne decyzje kadrowe, czyli – mówiąc krótko – wykonać mokrą robotę.
Znajomek, którego znam od prawie ćwierćwiecza, miał niby to ogromny dylemat i rozważał wszystkie za i przeciw. Zapytał mnie oczywiście, co ja bym zrobił na jego miejscu.
– Dobrze wiesz, co ja bym zrobił – odparłem nieco zirytowany tematem tej rozmowy i nieco późną już porą. Ale sam byłem sobie winien, bo mogłem nie odebrać telefonu, ale odebrałem, więc byłem zirytowany również sobą.
– No domyślam się... Tylko wiesz, ja lata swoje już mam, a chciałoby się coś osiągnąć, mieć jakieś znaczenie... Zastanawiam się tylko, dlaczego do mnie się zwrócili... Jak myślisz? – zapytał nieśmiało.
– Domyślam się, dlaczego, ale nie powiem ci, bo nie chcesz tego słyszeć – odparłem coraz bardziej zirytowany.
– No co ty, przecież nie jestem żadnym jakimś tam pisiorem – żachnął się. – Zresztą pytali mnie o to, to powiedziałem im, że jeśli już, to blisko mi do Konfederacji. Zresztą jestem prawicowcem, a PiS to żadna prawica.
Człowiek ten dość często zastrzegał się, że nie jest zwolennikiem PiS, ale jeśli słowa mijają się z czynami, to raczej nie bardzo im ufamy. A on w ostatnich wyborach prezydenckich oddał głos na Andrzeja Dudę. Wiedziałem również, że – delikatnie określając – nie lubi osób LGBT+. Jego zdaniem, nieheteronormatywność można i powinno się leczyć, jak mi kiedyś powiedział w dyskusji na ten temat. Odpowiedziałem mu nieco kpiąco, że równie dobrze można leczyć prawicowe poglądy, powołując się na epizod w jednym filmie Woody'ego Allena. Otóż był tam ojciec i syn, ojciec miał poglądy lewicowe, syn był skrajnym prawicowcem. Pewnego razu syn trafił do szpitala, gdzie okazało się, że ma guz na mózgu. Gdy guz mu wycięto zaczął głosić poglądy liberalno-lewicowe.
Ale wróćmy do rozmowy z moim znajomym... W pewnym momencie podekscytowany zaczął mówić, że Ukraińcy zaczęli się dogadywać z Rumunami i teraz jest dobry czas, aby zmaterializować ideę tak zwanego międzymorza. Gdy mu przypomniałem, że to przecież idea fix Prawa i Sprawiedliwości, a nie Konfederacji, nieco się poddenerwował.
– Inaczej się nie da, bo przecież cała reszta Polaków to albo opcja niemiecka, albo rosyjska – mówił wyraźnie podniecony.
Widząc, że ociera się o bandę, postanowiłem zakończyć tę rozmowę. Powiedziałem mu, że nie mam ochoty słuchać tych głupot, na co on, żebym sp...lał. I tak też uczyniłem.
A co do oferty, którą otrzymał... Myślę, że ją przyjmie. Są ludzie, którzy dla kariery zrobią wszystko, nawet wykonają mokrą robotę. Co zresztą wyraźnie widać, jeśli się obserwuje dynamikę społeczną naszej obecnej rzeczywistości.
Komentarze
Prześlij komentarz