Od Sasa do lasa. A czemu nie?

            Podobno – tak przynajmniej przekonują członkowie grupy trzymającej władzę w naszym pięknym kraju – Polacy obydwiema rękami podpisują się pod pomysłem odbudowania Pałacu Saskiego w Warszawie, Pałacu Brühla oraz kamienic przy ul. Królewskiej. Ogłoszono nawet narodową zbiórkę na ten cel, z możliwością odpisania darowizny od podatku. Jak informuje portal Wirtualna Polska, na apel odpowiedziało 95 osób, które ofiarowały w sumie 150 tys. zł. 95 osób to nawet nie połowa posłów tak zwanej Zjednoczonej Prawicy, nie licząc senatorów oraz europarlamentarzystów i nie wspominając o lokalnych działaczach PiS. Zatem inicjatywa nie zyskała poparcia w obozie władzy. A może po prostu członkowie grupy trzymającej władzę wiedzą coś, czego inni się tylko domyślają.

            Warto dodać, co ustalili dziennikarze Wirtualnej Polski – ano to, że sama kampania, która miała wypromować inwestycję, kosztowała 3,2 mln zł. Trzeba też dodać, że minister kultury Piotr Gliński przekonywał, że inwestycja ta jest z utęsknieniem wyczekiwana przez Polaków. Jak się okazuje, na rekonstrukcję Pałacu Saskiego tak naprawdę czeka 95 osób, które ofiarowały w sumie 150 tys. zł. Koszty inwestycji oszacowano natomiast na poziomie prawie 2,5 mln zł, a może się okazać, że rzeczywiste koszty będą dwukrotnie wyższe.

            To wstydliwie mało jak na prawie 38 milionowy naród. Czasem nawet prywatne zbiórki dają lepszy efekt. I wstydliwie mało, jak na liczbę pisowskich lub popierających PiS parlamentarzystów i europarlamentarzystów, którzy – co widać jak na dłoni – najzwyczajniej w świecie olali projekt.

            Słyszałem nawet głosy, bardzo optymistyczne, że to świadczy o rzeczywistym poparciu, jakie grupa trzymająca władzę ma w społeczeństwie. Byłbym bardzo ostrożny z takim stawianiem sprawy. Bo tak słabe finansowe wsparcie projektu przez tak zwaną dobrą zmianę może świadczyć, że członkowie grupy po prostu wiedzą to, czego wszyscy się domyślamy. A mianowicie doskonale zdają sobie sprawę, że inwestycja ta nigdy nie powstanie. Po co więc wpłacać pieniądze na coś, czego nie będzie?

            Dlaczego zatem tyle czasu i pieniędzy poświęca się czemuś, co nigdy nie powstanie? Domyślcie się sami, a dla ułatwienia podam kilka faktów. Początkowo pomysłem zajmowało się Stowarzyszenie Saski 2018. Od grudnia 2021 roku inwestycją zajmuje się spółka państwowa Pałac Saski. Jej prezesem jest Jan Edmund Kowalski, były szef Biura Programu Niepodległa, wiceprezesem – Robert Cicirko (były dyrektor controllingu spółek nadzorowanych przez Agencję Rozwoju Przemysłu), członkiem zarządu spółki został były wicekanclerz Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku Robert Bernisz.

            Panowie ci otrzymują wynagrodzenie w wysokości pięciokrotności średniego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat z zysku. W 2022 roku członkowie zarządu spółki Pałac Saski zarabiali po ponad 31 tys. zł. Jeśli dodać do tego nagrody, każdy z nich może zarobić w 2022 roku po 560 tys. zł.

            To nie wszystko. Sześciu członków rady nadzorczej tej spółki otrzymuje miesięcznie od od 6,2 tys. zł do 6,8 tys. zł miesięcznie. Spółka wynajmuje biuro o powierzchni kilkuset metrów kwadratowych w biurowcu Centrum Królewska na rogu ulicy marszałkowskiej i Królewskiej.

            Myślę, że teraz już każdy się domyśla, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne