Kolejna reforma, czyli kolejny skok na kasę

            Prawo i Sprawiedliwość zamierza reformować spółdzielnie mieszkaniowe, ponieważ są z jednej strony reliktami poprzedniego ustroju, a ponadto – i to jest chyba kwestia decydująca – znajdują się poza wszelką kontrolo, a tego grupa trzymająca władzę bardzo nie lubi. Niektórzy prawdziwej przyczyny zainteresowania obecnej władzy spółdzielniami mieszkaniowymi upatrują w chęci obsadzenia stanowisk kierowniczych swoimi ludźmi. Jednocześnie jednak zgadzają się, że spółdzielnie mieszkaniowe wymagają reformy.

            Rzeczywiście spółdzielnie mieszkaniowe zaczynały swoją działalność w czasach PRL i przetrwały do obecnych czasów w niemal niezmienionej postaci. Wciąż zresztą opierają swoje funkcjonowanie na ustawie prawo spółdzielcze z 1982 roku. Jarosław Kaczyński podczas z jednego ze spotkań ze swoimi wyznawcami stwierdził, że chciałby zabrać się również za uporządkowanie spółdzielczości mieszkaniowej, ponieważ obecnie spółdzielnie znajdują się poza wszelką kontrolą. Nie jest to prawda, bo w myśl wspomnianego prawa spółdzielczego nadzór nas spółdzielniami sprawuje Krajowa Rada Spółdzielcza. Ma ona stać na straży zarówno przestrzegania prawa, jak i wartości spółdzielczych. Ponadto przy każdej spółdzielni działa rada nadzorcza, która może nawet odwołać zarząd spółdzielni.

            – Może i przydałaby się reforma spółdzielczości mieszkaniowej, bo ten system nie działa tak, jak powinien – mówi jeden z działaczy spółdzielczych. – Ale może niech nie robi tego PiS. Bo wyjdzie, jak zawsze i będzie jeszcze gorzej.

            Mężczyzna zapewnia, że ogromną winę za nieprawidłowości, do jakich dochodzi w spółdzielczości mieszkaniowej, ponoszą sami spółdzielcy.

            – Raz w roku odbywają się walne zebrania, w których może wziąć udział każdy członek spółdzielni. Walne zebranie ma ogromną władzę i może dokonywać istotnych zmian w działalności spółdzielni – tłumaczy. – Problem w tym, że na takie zebrania przychodzi garstka spółdzielców, i to najczęściej etatowi pracownicy spółdzielni, zależni od prezesa. Nic dziwnego zatem, że prezes może dobie dosłownie wszystko poukładać po swojemu, łącznie ze składem rady nadzorczej.

            Dlaczego członkowie spółdzielni są tak słabo zainteresowani jej funkcjonowaniem?

            – Ponieważ zostali spółdzielcami nie ze swych zamiłowań społecznikowskich, a przez konkretną potrzebę, polegającą na tym, że niezbędne im było mieszkanie. Gdy już to mieszkanie posiedli, reszta ich nie obchodzi. Dochodzi też kwestia zapracowania, braku czasu zmęczenia i wszystkiego, co jest związane z życiem w naszych trudnych czasach – wyjaśnia.

            W taki sam sposób tłumaczy to zjawisko prezes jednej ze spółdzielni mieszkaniowych.

            – Ja bym nawet chciał, aby więcej członków spółdzielni uczestniczyło w walnych, ale tak, niestety nie jest – mówi. – Walne musi się odbyć, bo tylko ono może zatwierdzić niektóre formalne sprawy ważne dla funkcjonowania spółdzielni i ważne z punktu widzenia zgodności z zapisami ustawy. Ale zawsze stajemy przed groźbą, że na walnym nie będzie kworum i nie będzie można podjąć żadnej decyzji. Dlatego często prezesi wręcz zobowiązują pracowników spółdzielni do udziału w walnym, aby zapewnić sobie to wymagane przepisami kworum.

            Aktywista spółdzielczy nie spodziewa się niczego dobrego po tym, że PiS zainteresowało się spółdzielniami mieszkaniowymi. Jego zdaniem chodzi o to, aby stanowiska w zarządach obsadzić swoimi ludźmi. A to wcale nie oznacza poprawy działalności spółdzielni. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne