Kaczyński nie przejął się Konstytucją. On się wystraszył

            No i grupa trzymająca władzę w Polsce porzuciła pomysł, aby zarządy pięciu spółek skarbu państwa przyspawać do stanowisk chociaż na okres pięciu lat. Taki okres czasu bowiem miała trwać kadencja członków zarządów  oraz rad nadzorczych tych spółek. Radosław Fogiel, rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, próbuje tłumaczyć, że zapisy projektu ustawy mogły być niezgodne z Konstytucją, dlatego został wycofany. Kto jednak mu uwierzy – powszechnie przecież wiadomo, gdzie tak zwana zjednoczona prawica ma Konstytucję. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Czegoś się zatem wystraszyli. Tylko czego?

            Projekt ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym i o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami został złożony sejmie przez posłów PiS w poniedziałek, 24 października. Zasady owe miały dotyczyć tylko pięciu spółek: Polfy Tarchomin oraz czterech spółek energetycznych – Orlen. PSE, PERN i Gaz-System.

            Projekt ustawy przewidywał, że władze oraz organy nadzorcze tych spółek przez okres kadencji trwającej pięć lat nie mogą być odwołane w dotychczasowym trybie. Konkretne osoby pełniące funkcje zarządcze lub nadzorcze mogą być odwołane jedynie za zgodą tak zwanej rady do spraw bezpieczeństwa strategicznego. W jej skład miały wchodzić trzy osoby wskazane przez sejm, jedna wskazana przez senat i jedna przez prezydenta. Kadencja tej rady miała trwać sześć lat.

            Na ten projekt ostro zareagowała opozycja zarzucając rządzącym, że przewidują już przegraną w najbliższych wyborach parlamentarnych i próbują się przyspawać do niektórych spółek. Jak się dowiadujemy z doniesień medialnych, projektem zaskoczona była nawet część posłów tak zwanej zjednoczonej prawicy. Niektórzy z nich wręcz ostrzegali, że taki krok może spowodować dalszy spadek poparcia dla grupy trzymającej władzę.

            Minęły dwa dni i PiS postanowił wycofać kontrowersyjny – delikatnie mówiąc – projekt. W czwartek rzecznik PiS Radosław Fogiel próbował przekonywać, że po analizach okazało się, że zapisy w projekcie mogą być niezgodne z Konstytucją, dlatego zdecydowano o jego wycofaniu. Oczywiście nikt nie wierzy w takie zapewnienia, bo wszyscy wiedzą, że PiS i pozostała ferajna nie ma zwyczaju przejmować się Konstytucją, zwłaszcza że ma na swoich usługach Julię Przyłębską, która na żądanie Kaczyńskiego każdy akt prawny uzna za zgodny z Konstytucją.

            Wygląda na to, że projektodawcy po prostu wystraszyli się i wycofali projekt. Wystraszyli się przede wszystkim reakcji w swoim własnym obozie. Prawdopodobnie duże wrażenie wywarła na nich zwłaszcza postawa członków Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, którzy nie kryli niezadowolenia, że projekt nie był z nimi konsultowany. Ich poparcie dla projektu stanęło zatem pod znakiem zapytania. Czyli po prostu grupa trzymająca władzę przeliczyła głosy, które na pewno poprą projekt i okazało się, że jest ich za mało. A scena, w której tak zwana zjednoczona prawica traci większość w sejmie, to jeden z największych koszmarów sennych Kaczyńskiego. Ot i całe wytłumaczenie – przyznacie, że dość banalne.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne