Dyktatura zawsze upada. Gdy tylko skutecznie potknie się o własne nogi

             Większość Polaków nie życzy sobie reform systemu sądownictwa Zbigniewa Ziobry, jeśliby oznaczały utratę pieniędzy z Unii Europejskiej. Zwłaszcza że dotychczasowe reformy, przeprowadzone przez Ziobrę, raczej zdeformowały polskie sądownictwo, o czym świadczą twarde dane liczbowe. Tymczasem Jarosław Kaczyński podczas spotkań ze swoimi zwolennikami jak mantrę powtarza słowa o konieczności dokończenia reformy, czy raczej deformy, zapoczątkowanej przez Ziobrę. Przyznaje jednocześnie, że aby tego dokonać, grupie trzymającej władzę w Polsce potrzebna jest trzecia kadencja. Kaczyński prze do tych zmian w wymiarze sprawiedliwości, chociaż grozi to utratą miliardów euro.

            Sondaż na temat tak zwanej reformy sądownictwa przeprowadziła dla „Rzeczpospolitej” firma SW Research. Swoim respondentom ankieterzy zadali pytanie: „Czy rząd powinien nadal realizować reformę sądownictwa prowadzoną przez resort Zbigniewa Ziobry, jeśli będzie to oznaczać zablokowanie pieniędzy z Unii Europejskiej dla Polski?”. Większość badanych, bo aż 53,8 proc. badanych odpowiedziało negatywnie na to pytanie, wyrażając zdanie, że takie zdanie nie powinny już miej miejsca. Dalszych działań Zbigniewa Ziobry, zmieniających sądownictwo, oczekuje 19,2 procent badanych, zaś 27 procent nie ma w tej sprawie własnego zdania.

            Co ciekawe, odsetek badanych negatywnie oceniających tak zwane reformy sądownictwa wzrasta wraz z wiekiem. O ile bowiem w grupie w wieku do 24 lat takich osób jest 43 procent, to w grupie w wieku powyżej 50 lat jest ich już 61 procent. Być może różnica ta wynika z faktu, że młodzi ludzie nie zdołali jeszcze zetknąć się z systemem sądownictwa? Jednocześnie grupa ta jest bardziej mobilna, czyli zdolna do emigracji, jeśli coś jej się w ojczystym kraju nie spodoba, na przykład brak perspektyw, wynikający z zapóźnienia cywilizacyjnego ojczyzny, spowodowanego brakiem dopływu gotówki.

            Kontynuacji reform przez Ziobrę nie chce 59 procent mieszkańców dużych miast, o liczbie mieszkańców od 200 tys. do 499 tys., oraz 59 procent z wyższym wykształceniem. Takiego samego zdania jest 69 procent osób zarabiających ponad 5.000 zł netto miesięcznie.

            Nie sądzę, aby grupa trzymająca władzę nie posiadała wiedzy na temat preferencji Polaków w omawianych kwestiach. Mimo to jej lider Jarosław Kaczyński podczas spotkań ze swoimi wyznawcami nie ukrywa, że kontynuowanie tak zwanej reformy systemu sądownictwa polskiego jest dla niego jednym z priorytetów. Nie sądzę też, aby Kaczyński nie zdawał sobie sprawy z tego, że Polska może utracić miliardy z Unii Europejskiej – już prawie straciła 36 miliardów euro z Funduszu Odbudowy, a niedawno pojawiły się informacje, że może utracić także 75 miliardów euro wypłacanych w ramach polityki spójności. Raczej na pewno o tym wie.

            Niewątpliwie grupa trzymająca władzę zdaje sobie również sprawę z tego, że reforma Ziobry nie spełnia żadnych oczekiwań, w imię których ją zapoczątkowano. Reforma ta miała przede wszystkim skrócić czas postępowań sądowych. A jak jest w istocie? Jak informował w ubiegłym roku Business Insider, średnia długość postępowań sądowych w 2011 roku w sądach I instancji wynosiła 4,1 miesiąca. W 2020 roku natomiast postępowania sądowe trwały już średnio 7 miesięcy. Ich długość zatem wzrosłą o 2,9 miesiąca.

            W sądach okręgowych w tym samym okresie średni czas postępowań sądowych wydłużył się o 3 miesiące – z 7 do 10 miesięcy. W latach 2015-2020, a więc już w okresie rządów grupy trzymającej władzę w Polsce, średni czas postępowań wydłużył się o 2,8 miesiąca – z 4,2 do 7 miesięcy, a więc aż o 67 procent. Z najgorszą natomiast sytuacją mamy do czynienia w sądach gospodarczych, gdzie na wyrok w 2020 roku czekało się o 3,5 miesiąca dłużej niż w roku 2015.

            Te dane liczbowe dobitnie dowodzą, że Ziobro swoimi działaniami w istocie prowadzi do katastrofy, jego tak zwana reforma systemu sądownictwa w Polsce, to raczej dewastacja tego systemu, czyli deforma. Dlaczego zatem taki nieudacznik, człowiek pozbawiony jakichkolwiek kompetencji wciąż pełni funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego?

            Być może ważniejsze jest jednak pytanie, dlaczego mimo tych wszystkich argumentów przeciw reformie, Kaczyński zamierza jednak kontynuować działania podjęte przez nieudacznego Ziobrę? Niektórzy snują przypuszczenia, że Ziobro musi mieć jakieś „kwity” na Kaczyńskiego. Być może, ja jednak sądzę, że wyjaśnienie jest bardziej banalne, tak jak banalna jest ta cała tak zwana prawica. Kaczyński jest po prostu człowiekiem o osobowości psycho i socjopatycznej o skłonnościach dyktatorskich. Tak, to dyktator, może nieco pokraczny i groteskowy, ale jednak dyktator. A dyktator robi coś nie dlatego, że tak nakazuje rozsądek i racjonalne argumenty, ale dlatego, że może, mimo wszelkich niesprzyjających okoliczności. On pokaże, że może!

Tak działają dyktatorzy i dlatego wcześniej czy później upadają. Tak jak upadnie Kaczyński i kierowana przez niego grupa trzymająca władzę w Polsce. Być może skutecznie potknie się już o tak zwaną reformę systemu sądownictwa, czyli własne nogi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne