Może nie chcą też wody i powietrza?
Zasiadająca w Sejmie RP partia Konfederacja zwykle wzbudza moje zażenowanie, a czasem ponury śmiech, ponieważ jej wyskoki są wręcz groteskowe. A śmiech jest ponury, ponieważ poglądy i działania członków tej partii rodzą ponure skojarzenia. Jak na przykład hasło „Nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków, Unii Europejskiej”, wydrukowane na koszulkach i kubkach zamówionych przez Konfederatów w jednym ze skrajnie prawicowych wydawnictw.
Koszulki i kubki ze wspomnianym hasłem zostały skonfiskowane przez policję w jednym z częstochowskich wydawnictw, współpracującym z Konfederacją. Z jednej strony hasło jest komiczne, wręcz groteskowe. Co to znaczy bowiem, że nie chcą Konfederaci Żydów, skoro oni byli, są i będą – zarówno w swoim własnym kraju, jak i w innych miejscach na kuli ziemskiej w tym w Polsce, podobnie jak rozsiane są po całym świecie inne nacje, również Polacy. Okrzyk „nie chcemy Żydów” przypomina wrzask rozwrzeszczanego bachora, który żenuje, czasem wkurza, a czasem rozśmiesza swoją bezgraniczną głupotą. Myślę nawet, że Żydów może nie brakować również w szeregach Konfederacji, a są nawet tacy, którzy z różnych względów uważają to za pewnik.
Konfederacja nie chce także homoseksualistów, którzy towarzyszą populacji ludzkiej od samego początku jej istnienia zapewne, bo o osobnikach reprezentujących inne niż powszechna orientacje seksualne wspomina się już w tekstach dotyczących starożytności. O przypadkach homoseksualizmu naukowcy mówią także opisując świat zwierząt innych niż człowiek. Ciekawe zatem, co Konfederaci zamierzają zrobić zarówno z Żydami, jak i homoseksualistami. Zwłaszcza że wielce prawdopodobne jest, że jedni i drudzy są członkami tejże partii. Nie chcę sobie nawet wyobrażać.
Politycy tej partii brzydzą się także aborcją, której oczywiście też nie chcą. No i co z tego? Jak zamierzają ją wyrugować z współczesnej rzeczywistości? Wielu próbowało i próbuje, a nikomu się to nie udało. Nie uda się również i Konfederacji, bo aborcja – jak Żydzi i homoseksualiści – towarzyszyła nam, towarzyszy i towarzyszyć będzie. Jeśli zostanie oficjalnie zakazana w naszym pięknym kraju, to i tak nie zniknie w nim. Kwitnąć natomiast będzie w krajach ościennych.
Szczególny niesmak natomiast budzą w Konfederatach podatki. I oczywiście osobnicy ci ich nie chcą. Jednak jako ugrupowanie parlamentarne Konfederacja przyjmuje należne jej coroczne subwencje. Ba, z tejże subwencji bardziej znaczący Konfederaci wypłacili sobie nawet sute premie, w niektórych przypadkach w wysokości przekraczającej 100 tys. zł, jak donosiły niektóre media. Oznacza to, że politycy Konfederacji są łasi na kasę jak wszyscy inni politycy. Podkreślić jednak trzeba, że subwencje wypłacane partiom politycznym pochodzą właśnie z podatków, których Konfederaci nie chcą. Powinni zatem nie chcieć również tych pieniędzy. A chcą, więc komu próbują zamącić w głowach?
Szczególne zaś obrzydzenie w Konfederatach wzbudza Unia Europejska, której oczywiście nie chcą. Co zaś chcą w zamian? Trudno powiedzieć – może tak zwaną niezależność i suwerenność Polski osamotnionej? A przy tym słabej, bo taka – niestety – jest. A jeśli tak, to jak długo będziemy się cieszyć ową niezależnością i suwerennością? No chyba że Konfederaci marzą o tym, abyśmy zwrócili się w stronę Wschodu i padli na kolana przed rosyjskim misiem. Niektórzy o takie sympatie Konfederatów podejrzewają. W takim przypadku nie chodziłoby o żadną niezależność, a oddanie się w niewolę wschodniemu tak zwanemu mocarstwu. Być może Konfederacja chciałaby spełniać w zniewolonym w ten sposób kraju taką rolę, jaką kiedyś spełniała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Rolę wiodącą, proszę Państwa...
Nie wiadomo, czego jeszcze nie chce partia nazywająca się Konfederacją. Niewykluczone, że jej politycy nie chcą również powietrza i wody. Niech więc przestaną ich używać.
Komentarze
Prześlij komentarz