To jak to z panem jest, panie Morawiecki...

 

        Jak donosi portal Wirtualna Polska, podczas wizyty w Pałacu Elizejskim w Paryżu premier Mateusz Morawiecki niespodziewanie wypalił, że Polska, która przyjmuje miliony uchodźców z Ukrainy, jest drugim po Rosji państwem, w które uderzają sankcje europejskie. Chodziło mu oczywiście o zablokowanie przez Komisję Europejską pieniędzy dla Polski z planu odbudowy. Słowa te zaskakują o tyle, że kilka dni wcześniej Morawiecki próbował przekonywać, że plan odbudowy to furda, a pieniądze, które z niego wynikają są bez znaczenia dla Polski.

        W poniedziałek, 29 sierpnia, premier Mateusz Morawiecki spotkał się w Paryżu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Przemówił najpierw Macrone, a po nim mowę wygłosił Morawiecki. Zaskoczył fragment przemówienia polskiego premiera.

        – Polska, która przyjmuje miliony uchodźców, otwiera serca dla kobiet i dzieci z Ukrainy, dziś podlega sankcjom europejskim – miał, według portalu WP, powiedzieć Mateusz Morawiecki.

        Tymi słowami polski premier nawiązał do felietonu Jana Marii Rokity, ogłoszonym w „Dzienniku Polskim”. W tekście tym Rokita uznał, że Polska jest – po Rosji – drugim państwem objętym europejskimi sankcjami. Chodziło mu oczywiście o blokadę pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy. Co więcej, Rokita uznał, że sankcje dla Polski są bardziej dotkliwe niż te dla Rosji, bo opiewają na kwotę 35 mld euro. „(...)Nikt tego zapewne nie jest w stanie policzyć, ale nic nie wskazuje na to, aby ze strony Unii Rosja poniosła szkody przekraczające 35 mld euro(...)” – ocenił w swoim felietonie Rokita.

        Mniejsza o poglądy Jana Marii. Niepokoi natomiast stanowisko Morawieckiego. Wyglądało bowiem na to, że polski premier wypłakuje się w rękaw Macrona żaląc się, jaka ta Unia niedobra, bo nie chce dać Polsce należnych jej pieniędzy na realizację Krajowego Planu Odbudowy. Dlaczego niepokoi stanowisko Morawieckiego? Ano dlatego, że kilka dni temu szef naszego rządu buńczucznie oświadczył, że pieniądze z planu odbudowy to zaledwie 120-130 miliardów złotych, które dla takiego kraju jak Polska nie mają większego znaczenia. No bo przecież – przekonywał Morawiecki – w perspektywie sześciu lat to zaledwie 20 miliardów rocznie. A więc kwota, na którą możemy machnąć ręką.

        Tym bardziej możemy machnąć ręką, że w perspektywie tych sześciu lat mamy do wzięcia z Unii więcej niż 550 miliardów złotych i – zdaniem Morawieckiego – na tym powinniśmy się skupić, a nie na jakichś 120 miliardach.

        Premier zapomniał jednak o pewnej sprawie. O tym mianowicie, że Polska musi płacić Unii Europejskiej karę w wysokości 1 miliona euro dziennie za funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej. Rok ma 365 dni, więc rocznie zapłacimy 365 milionów euro, zaś we wspomnianej perspektywie sześciorocznej – 2 miliardy 190 milionów euro. Jeśli weźmiemy pod uwagę dzisiejszy kurs euro w wysokości 4,7471, to wyjdzie nam kwota prawie 10,4 mld zł. Taką kwotę zatem musimy odjąć od wspomnianych wyżej 550 miliardów, które mamy otrzymać. Według Morawieckiego to pewnie niewiele, ale zawsze to strata, której można uniknąć, ale trzeba byłoby „ugiąć karku przed Unią”.

        Gwoli ścisłości trzeba jednak podkreślić, że te 35 mld euro z KPO to nie żadne 120-130 mld złotych, tylko – po uwzględnieniu kursu 4,7471 zł za 1 euro – ponad 166 miliardów złotych. Moim zdaniem kwota, obok której – wbrew temu, co twierdzi Morawiecki – nie da się przejść obojętnie. Gdybyśmy te pieniądze otrzymali, to by oznaczało, że spełniamy unijny warunek praworządności i przestalibyśmy płacić wspomnianą karę. W perspektywie sześcioletniej zatem zyskalibyśmy prawie 177 miliardów złotych. Na jeden rok wypada więc 30 miliardów in plus. Ale to dla Morawieckiego i tak chyba niewiele.

        Chociaż, z drugiej strony przecież, premier pożalił się przed Macronem, że nie dają nam tych pieniędzy. A na początku maja wręcz grzmiał, że nie możemy zmarnować drugiego Planu Marshalla... Już sam nie wiem – to jak to z panem jest, panie Morawiecki?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne