Posty

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

                 Ospa to jedna z bardziej znanych postaci Mierzei. Ale i jedna z najbardziej tajemniczych i kontrowersyjnych. Mieszka w Krynicy Morskiej, ukończył – podobnie jak Mors – historię na Uniwersytecie Gdańskim i – również podobnie jak Mors – zajmował się wytwarzaniem różnych rzeczy z bursztynu – rzeźb, płaskorzeźb, różnego rodzaju figurek i ozdób, żaglowców uwięzionych w butelkach i innych pamiątek z napisem „Krynica Morska”, ale przede wszystkim biżuterii, o której mówił z dumą, że jest unisex, a więc może być noszona zarówno przez kobiety, jak i przez mężczyzn. Były to zwykle duże wisiory, zawieszone na rzemieniu, wykonane z ledwo oszlifowanego bursztynu, bo – jak twierdził – to natura tworzy piękno, zaś rzeczą artysty jest je wydobyć z danego materiału lub tylko podkreślić.                Trzeba przyznać, że jego wyroby robiły wrażenie swoim naturalnym i surowym, czasem przypraw...

Mateusz Morawiecki nie jest zdolny, aby odejść z honorem. Tylko czekać aż ogłosi, że on tak naprawdę nigdy nie lubił PiS i Kaczyńskiego

             Mateusz Morawiecki postanowił zmiękczyć swój wizerunek i teraz przekonuje, że zawsze był zwolennikiem kompromisu aborcyjnego, a nawet uważa, że skierowanie wniosku w tej sprawie było błędem. To oczywiste, że zamierza przez to coś osiągnąć, bo nikt nie uwierzy, że mówi prawdę. Przecież w maju tego roku w polityczne złoto próbował zamienić sprawę brutalnie zamordowanego ośmioletniego Kamila z Częstochowy oznajmiając publicznie, że jest za przywróceniem kary śmierci. Czekam z niecierpliwością, aż ogłosi, że tak naprawdę to on nigdy nie lubił ani Kaczyńskiego, ani PiS.                Morawiecki udzielił wywiadu portalowi Interia, w którym mówił wiele interesujących z psychologicznego punktu widzenia rzeczy. Z pewnością dąży do ocieplenia swojego wizerunku, co – jak sądzi – pomoże mu osiągnąć polityczne cele. Jeszcze premier Morawiecki twierdzi, że on zawsze popierał kompromis aborcyjny ...

Przeciwko budowie spalarni odpadów w Wiedniu protestował sam Hundertwasser, który później ją zaprojektował i wyszło mu cudo FOTOREPORTAŻ

Obraz
               Wiemy wszyscy, jakie emocje budzą wszelkie instalacje, kojarzące się z wydzielaniem niezbyt przyjemnych zapachów, żeby nie powiedzieć smrodu. Do takich należą i należały spalarnie odpadów. Pamiętam że gdy lata temu pewne miasto w województwie mazowieckim jako jedno z pierwszych zaplanowało budowę takiej spalarni, wręcz wybuchł społeczny bunt i w końcu z inwestycji zrezygnowano. Podobnie było w Wiedniu, gdy w dzielnicy Spittelau zaplanowano budowę nowoczesnej spalarni odpadów po pożarze starej instalacji utylizacji śmieci. Tam jednak plan zrealizowano, a przysłużył się temu nie kto inny, jak Friedensreich Hundertwasser, który zresztą obiekt zaprojektował, choć wcześniej stał na czele protestów. Mało, że spalarnia powstała w centrum Wiednia i nikomu dziś nie przeszkadza, to jest tak piękna, że stała się atrakcją turystyczną.                Z budową spalarni odpadów w Wiedniu po poż...

Niedobrze jest, gdy publicysta oskarża władzę, która jeszcze nie zaczęła rządzić. Wciąż przecież ster jest w rękach PiS, a Marcin Matczak grzmi na demokratyczną opozycję

               Cenię Marcina Matczaka, felietonistę sobotniego wydania „Gazety Wyborczej”, za jego mądre teksty, trafne diagnozy społeczne i polityczne oraz cięty, a jednocześnie sprawny język. I myślę, że Matczak poczuł, iż jest cenionym felietonistą, po czym dosięgło go ukłucie zjadliwego stwora, dającego złudne poczucie własnej wielkości oraz prawa do pouczania mniej – jego zdaniem – rozgarniętych współobywateli.                Po przeczytaniu felietonu Marcina Matczaka, opublikowanego w wydaniu „Gazety Wyborczej” z ostatniej soboty, wyobraziłem sobie autora tekstu jako nadętego moralizatora, z góry spoglądającego na wszystkich wokół i wydającego zgryźliwe uwagi dotyczące tego, co ludzie mówią i robią. Żart z pieczoną kaczką w roli głównej jest formą odreagowania, społecznej katharsis                Marcin Matczak w swoim felietonie „Teraz k..., my...

Opowiastki z Mierzei przez Bosego Antka spisane – fragment książki

               Guma zaczął opowiadać. Pod koniec listopada temperatura na Mierzei była wprawdzie na plusie, ale oscylowała wokół zera. Guma ze swoją ekipą pewnej nocy wybrali się na robotę.   Poszli nad zalew, w miejsce, co do którego byli niemal pewni, że znajdą bursztyn.                – Gdzie to było dokładnie? – przerwał mu Mors.                – Tam miej więcej, gdzie podobno stary Piróg miał, kurwa, kopać bursztyn po śmierci – zaśmiał się Guma.                – Jak to kopał bursztyn po śmierci? – byłem przyzwyczajony do różnych, najdziwniejszych nawet historii, jakie zasłyszałem od mieszkańców Mierzei, ale to już mi się nie mieściło w głowie.                – Aaa, to też niezła historia – roześmiał się Mors i pokrótce opowiedział, o co chodzi. ...

Cmentarze zupełnie inne niż polskie. Pospacerujmy po nekropolii wiedeńskiej FOTOREPORTAŻ

Obraz
             Od dawna mam świadomość, że goszcząc w obcych krajach warto odwiedzać tamtejsze cmentarze, które mówią wiele nie tylko o historii danej części świata i danego narodu, ale i o jego kulturze, stosunku do świata i innych ludów. Swego czasu odwiedziłem Wiedeń, więc nie omieszkałem przejść się po tamtejszym ogromnym cmentarzu. Warto było, a w przeddzień Święta Zmarłych, chcę podzielić się z Wami tym, co tam zobaczyłem.                Cmentarz wiedeński, erygowany przez cesarza Franciszka Józefa, to iście multikulturowa nekropolia o niewyobrażalnych rozmiarach. Mamy tam wydzieloną część żydowską, buddyjską czy islamską i nagrobki charakterystyczne dla różnych odłamów chrześcijaństwa. I tak sobie funkcjonują obok siebie, w ogóle sobie nie wadząc.                Udało mi się nawet sfotografować młodego jelonka, który spacerował między grobami. Wid...