Posty

Jazz na Starówce. Ostatni koncert sezonu

Obraz
           Zakończyła się 28. edycja festiwalu Jazz na Starówce. Ostatni koncert na Rynku Starego Miasta w Warszawie zagrał w sobotę 27 sierpnia Rosario Giuliani Quartet & Luciano Biondini. Zespół w składzie: Rosario Giuliani – saksofon altowy, Luciano Biondini – akordeon, Enzo Pietropaoli – kontrabas i Michele Rabbia – perkusja zaprezentował program Cinema Italia.           Oczywiste zatem, że program koncertu nawiązywał do muzyki filmowej, komponowanej zwłaszcza przez Nino Rotę czy Enrico Morricone. Tłumnie zebrana na warszawskiej starówce publiczność usłyszała między innymi frazy z filmów Federico Felliniego, takich jak: „La strada”, „Amarcord”, Słodkie życie” czy „Giulietta i duchy”. Muzykę do tych obrazów tworzył oczywiście Nino Rota, który był również autorem ścieżki dźwiękowej do „Ojca Chrzestnego”.           Kompozycje nawiązujące natomiast do twórczości Ennio Morricone wprowadz...

To na nic, robaczku

                 Roztrzęsiona wpadła w drzwi szpitala. Czuła, jak cały jej świat zwija się spiralnie i ginie w jakiejś czarnej czeluści. Omal się nie rozpłakała w poczuciu bezradności, gdy pasek torebki, zahaczywszy o klamkę, szarpnął ją do tyłu. Lecz zdarzenie to pomogło jej także wziąć się nieco w garść. Świat wsysany przez dziurę zatrzymał się na moment, po czym zaczął wracać na swoje miejsce. Na pierwsze piętro, gdzie skierowała ją szatniarka wydająca w holu białe kitle, wspinała się w pełni już panując nad sobą. W końcu podobno to nic takiego – drobne obrażenia ciała, jak oznajmił beznamiętny głos w słuchawce.                Rozejrzała się po nie mającym końca korytarzu, nie bardzo wiedząc, w którą stronę pójść. Po lewej, na wąskiej kanapce, siedziała para. Ona – w szlafroku, z głową owiniętą bandażem, spod którego wyzierał kosmyk platynowych włosów, patrzyła z filuternym uśmiechem w s...

Byle much nie zabrakło

       Dostawszy się w sferę oddziaływania przygniatającej mocy swej żony Zenobii, Walerian Sieciech zwykle gorączkowo wypatrywał muchy na olśniewającej bieli sufitu lub ściany. Był to – w jego mniemaniu – doskonały sposób na to, aby zachować twarz, unikając jednocześnie konfrontacji.      Tak było i tym razem. Zadanie miał o tyle ułatwione, że w pokoju wychowawcy bursy Zespołu szkół zawodowych nr 1 w Skrabli Dużej much nie brakowało, gdyż zdarzenie miało miejsce w upalne popołudnie jednego z czerwcowych dni. Już po niedługiej chwili zatem wpadł mu w oko dorodny egzemplarz owada przecinającego właśnie z głośnym bzyczeniem przestrzeń pokoju. Mucha przycupnęła tuż za maleńkim strupem tynku – w miejscu, gdzie nad samym oknem płaszczyzna sufitu zbiegała się ze ścianą. Walerianowi, który skupił na niej całą swą uwagę, przez moment wydawało się, że słyszy bicie serca zgonionego zwierzęcia.      Cóż w takiej chwili mogła dla niego znaczyć...