Politycy PSL nieustannie starają się wkładać kij w koła wozu, na którym jedzie Koalicja 15 Października. Czyżby myślał o zmianie koalicjanta na PiS?

            Wydaje się, że politykom PSL daleko do troski o losy państwa polskiego. Chociaż mają swój udział w Koalicji 15 Października, to robią wszystko, aby powybijać zęby największemu koalicjantowi, czyli KO, a przynajmniej zęby te mocno stępić. Jednocześnie zachowują się, jakby to oni byli decydującą siłą w koalicji rządzącej, co jest oczywistym absurdem. Ale próbują zbudować swoją siłę, uciekając się do gróźb – między wierszami ich wypowiedzi przebrzmiewa zapowiedź, że w każdej chwili mogą zerwać koalicję i stworzyć większość sejmową, wiążąc się z PiS. Jest to postawa skrajnie nieodpowiedzialna, stawiająca na interes partii, a nie państwa. Postawa, która w pewnym sensie łączy PSL z PiS.

            Ostatnio pretekstem do oczywistego wkładania przez polityków PSL kija w szprychy wozu, na którym po wyboistej drodze jedzie Koalicja 15 Października są wybory prezydenckie i wciąż jeszcze oficjalnie nieokreślony kandydat KO na stanowisko Prezydenta RP. Jeden z polityków PSL świadomie albo z pospolitej głupoty próbuje doprowadzić do konfliktu w środowisku KO z tego powodu.

Donald Tusk słusznie zwleka z oficjalnym namaszczeniem
kandydata na prezydenta

            Od dawna mówi się dość wyraźnie – również w środowisku KO – o tym, że oczywistym i naturalnym kandydatem na stanowisko prezydenta jest Rafał Trzaskowski. Zwłaszcza że premier Donald Tusk już kilka miesięcy temu stanowczo powiedział, że nie zamierza kandydować w wyborach prezydenckich, ponieważ ma dużo do zrobienia jako premier rządu. Mimo to jego nazwisko wciąż wraca na listę potencjalnych kandydatów KO na stanowisko głowy państwa.

            W ogóle uważam, że najlepiej byłoby, aby koalicja rządząca miała jednego kandydata na prezydenta. Byłoby to doskonałym spoiwem dla koalicji, przynajmniej do czasu wyboru głowy państwa. Tymczasem Trzecia Droga – jak wiemy – zamierza wystawić do wyścigu o prezydenturę jednego z dwóch swoich liderów, czyli Szymona Hołownię. Wydaje się, że Donald Tusk celowo zwleka z oficjalnym ogłoszeniem swojego kandydata, słusznie przewidując, że po jego ogłoszeniu rozpoczęłaby się nieoficjalna kampania, w której naprzeciwko siebie stanęliby dwaj kandydaci Koalicji 15 Października. Bo przecież PiS również zwleka z namaszczeniem swojego kandydata. Byłaby to sytuacja nader niekorzystna dla Koalicji 15 Października, prowadząca wręcz do jej dezintegracji, a kto wie, czy nawet nie do rozkładu.

Marek Sawicki z PSL sugeruje, że Donald Tusk chce być prezydentem

            Czyżby takiego biegu zdarzeń oczekiwali politycy PSL? Przynajmniej takie wrażenie można odnieść, uważnie wsłuchując się w ich wypowiedzi. Mam zwłaszcza na myśli Marka Sawickiego, który w niedzielę w Polsat News stanowczo stwierdził, że przecież wszyscy wiedzą o tym, że to nie żaden Rafał Trzaskowski, lecz Donald Tusk będzie kandydował na Prezydenta RP.

– Stąd dzisiaj całą aktywność premiera jest bardziej skierowana na przygotowanie wyborów prezydenckich niż na kierowanie rządem – przekonywał Marek Sawicki. – Gdyby rzeczywiście Tusk nie był zainteresowany kandydaturą to dziś mielibyśmy rozwiązaną już kwestię szczegółowej reformy wymiaru sprawiedliwości, przywrócenie praworządności w Polsce, mielibyśmy odwrócony Polski Ład Morawieckiego, przywrócone prawa dla przedsiębiorców i mielibyśmy sytuację, kiedy poparcie dla PiS spadnie poniżej 20 procent.

            Sawicki mówił tak, jakby nie należał do koalicji rządzącej, lecz do opozycji. Jakby nie wiedział, że nie da się wprowadzić reformy wymiaru sprawiedliwości, dopóki przeszkadzał w tym procesie będzie obecny prezydent Andrzej Duda. I pomimo tego, że PSL należy do koalicji, całą odpowiedzialność zrzuca na najsilniejszego koalicjanta i jego lidera Donalda Tuska. O tyle to dziwne, że Sawicki jest doświadczonym politykiem, więc trudno jego słowa zrzucić na karb zwyczajnej głupoty lub odklejenia od rzeczywistości.

Czyżby dla PSL, podobnie jak dla PiS, liczył się tylko interes partyjny?
To łączyłoby obydwa te ugrupowania

            Zresztą środowisko PSL od pewnego czasu stara wzmocnić swoją pozycję nie tylko w ramach koalicji rządzącej i jej kosztem, ale i na całej polskiej scenie politycznej. Pamiętamy słowa Władysława Kosiniaka-Kamysza, który nie tak dawno przecież stwierdził, że mniejszym kosztem będzie rozpad koalicji niż utrata wyborców. Przy czym nieustannie podkreśla, że Koalicja 15 Października jest możliwa tylko dzięki PSL oraz Trzeciej Drogi. W czerwcu natomiast zapytany, czy zdecydowałby się na oferowane mu przez PiS stanowisko premiera we wspólnym rządzie odpowiedział:

– Myślę, że nie tego oczekują wyborcy Trzeciej Drogi, żeby dzisiaj zmieniać jakiekolwiek koalicje, tylko żeby dobrze współdziałać w tej, która istnieje, bo na taką koalicję postawili Polacy – powiedział lider PSL i współlider Trzeciej Drogi.

            Trzeba zwrócić uwagę na to, że niby zaprzeczył, że jakakolwiek współpraca z PiS jest możliwa w tej chwili, ale zostawił sobie uchyloną furtkę. No bo przecież za kilka tygodni lub miesięcy sytuacja może się zmienić, a wtedy – kto wie...

            Warto również przypomnieć, co Marek Sawicki mówił w październiku 2021 roku, a o czym donosiła PAP. Polityk PSL powiedział wówczas, że dobre dla Polski rzeczy można robić i z PO, i z PiS. Dodał również, że gdyby Jarosław Kaczyński zdecydował się wyrzucić z tak zwanej zjednoczonej prawicy ziobrystów, to namawiałby PSL do koalicji z PiS.

            Wygląda więc chyba na to, że PSL dla władzy i związanych z tym korzyści jest gotów zawrzeć pakt nawet z Lucyferem. Chociaż nie wiem, co gorsze – PiS, czy pan piekieł.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne