PiS zakłamuje rzeczywistość, jak może. Ale to chyba ostatnia, przed upadkiem, akcja tak zwanej zjednoczonej prawicy

            Nie ma już wątpliwości, że PiS nie zamierza ustąpić i – zgodnie z tradycją i prawem – przekazać media publiczne pod zarząd nowej koalicji rządzącej. Posłowie partii Kaczyńskiego w dalszym ciągu okupują siedzibę mediów publicznych, a jednocześnie tworząc rzeczywistość alternatywną, związaną z tymi mediami. Ich tak zwany protest jest z góry skazany na porażkę, bo innej możliwości nie ma. Okupujący liczą, że zostaną wyrzuceni siłą z siedziby TVP, ale rząd nie kwapi się do użycia wobec nich siły. Liczą też na poparcie suwerena, ale suweren, czyli stały elektorat PiS, to ludzie raczej w podeszłym wieku i schorowani, co było widać, podczas protestów przed siedzibą TVP kilku czy nawet kilkunastoosobowych grupek. Marne to wsparcie.

            PiS jednak zaklina rzeczywistość. W wigilię Bożego Narodzenia odwołana przez ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, a więc nieistniejąca rada nadzorcza TVP powołała na stanowisko pełniącego obowiązki prezesa TVP Macieja Łopińskiego. Nowy prezes nie porządził sobie, bo w drugi dzień świąt Rada Mediów Narodowych, organ powołany przez PiS w 2016 roku dla obchodzenia prawa, na stanowisko prezesa TVP powołała Michała Adamczyka. Mamy zatem dwóch prezesów TVP.

PiS mąci, bo wie, że w mętnej wodzie ryba, czyli suweren, lepiej bierze

            Jeden z członków Rady Mediów Narodowych podkreśla, że jest to tworzenie alternatywnej rzeczywistości, ponieważ przed powołaniem na prezesa TVP Michała Adamczyka, nieistniejąca rada nadzorcza TVP powinna przynajmniej się wysilić i na przykład uchwałą wycofać nominację dla Macieja Łopińskiego. Nic takiego jednak się nie stało. Dla PiS jednak nie ma znaczenia, że realnie mamy do czynienia z dwoma prezesami TVP z ich powołania. Bo jest jeszcze trzeci prezes – Tomasz Sygut, powołany przez ministra Sienkiewicza.

            Dla PiS taka kuriozalna sytuacja nie ma znaczenia, bo i tak Kaczyński ze swoją szajką zdają sobie sprawę, że ich kroki są ruchami pozorowanymi, które mają spełnić dwa cele. Po pierwsze eskalować konflikt i sprowokować nową władzę do interwencji i siłowe oczyszczenie okupowanych pomieszczeń TVP z posłów PiS. Wygląda na to, że nic takiego nie nastąpi, i dobrze.

            Drugi cel, jaki mają do spełnienia pozorowane kroki szajki Kaczyńskiego, to jak najmocniej zmącić wodę, czyli rzeczywistość, bo w mętnej wodzie (rzeczywistości) ryba, czyli suweren, lepiej bierze, łykając wszystko, co mu PiS podsunie.

            Aby jeszcze bardziej zamącić wodę, Rada Mediów Narodowych postanowiła wystąpić do sądu rejestrowego, aby ten zdecydował, kto jest prawowitym prezesem TVP i dokonał ewentualnie korzystnych dla PiS zmian w rejestrze. Powołała nawet pełnomocnika, który przed sądem rejestrowym przedstawi stanowisko RMN.

Media publiczne wymkną się z rąk PiS i to będzie początek końca
tak zwanej zjednoczonej prawicy

            Tymczasem w to, że PiS utrzyma w swoich rękach media publiczne, nie wierzy nawet prezydent Andrzej Duda. Zawetował przecież ustawę okołobudżetową, bo – jak uzasadniał – zapisano w niej 3 mld zł na finansowanie mediów publicznych. Gdyby wierzył, że PiS będzie miał kontrolę nad TVP, nie wetowałby przecież tej ustawy.

            Niektórzy analitycy i eksperci przekonuję, że Kaczyński i PiS grają na uwalenie budżetu i przyśpieszone wybory parlamentarne, zaś prezydent Andrzej Duda ma ich w tym wspierać. To raczej niedorzeczność, bo bez mediów publicznych PiS nie ma żadnych szans na wygranie wyborów, bo nie będzie miał narzędzi do przekazywania skrzywionego, zmąconego obrazu rzeczywistości. Nie będzie miał jak snuć swojej opowieści o sukcesach PiS, wybitnych walorach Kaczyńskiego jako męża stanu, o walce PiS i tak zwanej zjednoczonej prawicy o demokrację i praworządność, o niegodziwej UE i jej pomysłach na zniewolenie Polaków i złym Tusku, realizującym niecne plany i Niemiec, i Rosji.

            W takiej sytuacji czarno widzę przyszłość PiS. Ferajnę Kaczyńskiego opuści bowiem ta bardziej labilna część elektoratu, której członkowie zorientują się w działaniach PiS, które coraz bardziej przypominają działania zorganizowanej grupy przestępczej. Żelazny zaś elektorat – odcięty od zmanipulowanej przez funkcjonariuszy PiS rzeczywistości – zniechęci się i zostanie w domach. Uważam zatem, że akcję, jaką na zlecenie Kaczyńskiego podjął PiS, to początek końca tak zwanej zjednoczonej prawicy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne