Bursztynowe ciekawostki: Bursztyn i jego krewni rozsiani po całym świecie
Zdaniem znawców znad Zatoki Gdańskiej, nazwa bursztyn jest uzasadniona jedynie w stosunku do skamieniałej żywicy, której złoża występują zwłaszcza na terenie Polski i Półwyspie Sambijskim, a więc materiału będącego niegdyś obiektem pożądania starożytnych mieszkańców basenu Morza Śródziemnego, przede wszystkim Greków i Rzymian. Aby go zdobyć, podejmowali ryzyko i wysiłek dalekich wypraw w północne rejony Europy, aż do wybrzeży Bałtyku.
Ciekawe, że całkowicie ignorowali znajdujące się niemal w zasięgu ręki i znane im libańskie złoża żywic kopalnych.
– Chodziło im o bursztyn, a więc materiał zawierający kwas bursztynowy w ilości od 3 do 8 procent – tłumaczy jeden z bursztynników. – Trzeba bowiem pamiętać, że w starożytności bursztyn był ceniony przede wszystkim jako surowiec posiadający właściwości lecznicze, służący także do balsamowania zwłok, oraz jako kadzidło, bowiem podczas spalania wydziela charakterystyczny, miły dla nosa zapach. Obydwie te właściwości wynikały z obecności kwasu bursztynowego, którego pozbawione są inne żywice. Do dziś wytwarza się maść bursztynową, stosowaną przeciw oparzeniom. Oczywiście bursztyn służył także jako materiał do wytwarzania różnego rodzaju ozdób, ale wydaje się, że te dwie funkcje, o których wspomniałem, miały większe znaczenie.
Żywice kopalne bywają
przetwarzane na materiał
przypominający bursztyn bałtycki
Do bursztynu mój rozmówca zalicza także materiał wydobywany w Bitterfeld na terenie Niemiec oraz w Ukrainie na Wołyniu. Charakterystyczne, że starożytni ignorowali także bursztyn ukraiński, który musieli znać i do którego złóż mieli znacznie bliżej. To jeszcze jeden dowód na to, że chodziło im o bursztyn o wysokiej zawartości kwasu bursztynowego, a ukraiński ma go nie więcej, jak dwa procent.
Bursztyn lub żywice ubogie w kwas bursztynowy, lub zupełnie go pozbawione, podczas spalania wydają raczej fetor niż zapach. I to najprawdopodobniej było przyczyną, dla której materiał z Libanu czy bursztyn ukraiński były ignorowane przez starożytnych.
Nazwę bursztyn przypisuje się także innym żywicom kopalnym. Jest to jednak rodzaj mistyfikacji, która ma służyć celom handlowym. Żywice bowiem, pochodzące z różnych regionów świata, poddaje się między innymi obróbce termicznej, po której do złudzenia przypominają bursztyn. Z materiału tego następnie wykonuje się różne rzeczy, również biżuterię, które sprzedaje się jako wyroby bursztynowe. Żywice kopalne, które nie są bursztynem, są znacznie tańsze niż bursztyn naturalny, jeśli zatem sprzeda się wyrób wykonany z takiej żywicy jako wytworzony z bursztynu, pomnaża się swój zysk. Według oceny specjalistów odsetek falsyfikatów obecnych na rynku wyrobów bursztynniczych sięga 15 proc.
Bliżsi i dalsi krewni bursztynu bałtyckiego
Trzeba jednak pamiętać, że w złożach sambijskich nad Bałtykiem i na zachód od nich występują w niewielkich ilościach także inne żywice. Jedną z nich jest gedanit, której nazwa pochodzi od Gdańska. Gedanit jest młodszy od bursztynu i bardzo kruchy, przez co zupełnie nie nadaje się do jakiejkolwiek obróbki. Nie zawiera więcej niż 3 procent kwasu bursztynowego.
Na plażach Bałtyku można także znaleźć stantienit oraz bekeryt. Ten pierwszy niektórzy nazywają czarną żywicą, jest zupełnie pozbawiony kwasu bursztynowego.
Bekeryt jest bardzo lekki i jego beżowobrązowa bryłka bardziej przypomina kawałek drewna niż żywicy. Nazwy obydwu żywic pochodzą od nazwisk właścicieli firmy Stantien i Beker, która w XIX wieku działała na Półwyspie Sambijskim, zajmując się wydobyciem bursztynu i jego przetwarzaniem.
Należące do najstarszych żywice znaleziono w Austrii w rejonie miejscowości Lunz – szacuje się, że powstały około 230 milionów lat temu. Występują najczęściej w postaci niewielkich, przezroczystych kawałków barwy jasnego miodu. W okolicach Goelling natomiast – również w Austrii – wydobywa się żywiczne otoczaki pokryte czarną, jakby węglową korą, których wiek określa się na poziomie 130 milionów lat. Kilka rodzajów żywicy znaleziono też w Alpach Szwajcarskich. W Czechach na Morawach kolekcjonerzy znajdują walchowit, zwykle przybierający kształt spłaszczonych pasiastych – beżowo-żółtych – soczewek.
W kopalni węgla na Węgrzech znaleziono żywicę, którą od miejscowości Ajka, położonej w górach Bakony, nazwano ajkaitem. Jej drobne bryłki przybierają barwę od żółtej lub złotej, przez ciemnoczerwoną aż po brunatną. Ajkait pojawia się także na obszarze Anglii.
Znaną i poszukiwaną jest żywica sycylijska, zwana symetytem od rzeki Simeto, która przenosi jego przezroczyste, żółtoczerwone lub ciemnoczerwone, a czasem zielonożółte bryłki. Szczególną popularnością cieszy się symetyt czerwony, przypominający rumuński rumenit. Ten ostatni zresztą uznawany jest przez niektórych znawców za ciekawą odmianę bursztynu.
Bursztyn bałtycki jest
przedmiotem zainteresowania Chińczyków. Ma to źródło
w tradycji
Państwa Środka
Wszystko wskazuje na to, że rumenit był narażony podczas procesów geologicznych na ogromne ciśnienie, a przy okazji działały na niego wysokie temperatury i przez to przybrał taką formę, odmienną od bursztynu, tworząc nowy gatunek. W ten sposób prasowane były także inne żywice, w rezultacie osiągając znacznie wyższą twardość. Rumenit zawiera niewiele kwasu bursztynowego – zaledwie 3 procent – ale nadaje się do obróbki jubilerskiej. Ten gatunek żywicy występuje też w Azji, a nawet na Sachalinie.
Duże ilości żywicy, znanej jako birmit, wydobywano na terenie dzisiejszej Birmy w Azji już 200 lat przed naszą erą. Przetwarzany był przede wszystkim przez Chińczyków, którzy uznawali go jako symbol męstwa i szczęścia. Mieszkańcy Państwa Środka do dziś zresztą darzą bursztyn ogromną atencją i importują ten materiał w ogromnych ilościach między innymi z Rosji, Ukrainy i Polski.
Znany jest w Europie kopal dominikański nazywany bursztynem, wydobywany w górzystych rejonach Haiti. Zwykle jest żółty, ale przybiera czasem barwę czerwoną. Często opalizuje błękitnymi barwami, natomiast jego cytrynowe bryłki do złudzenia przypominają bursztyn.
Żywice kopalne znane są także na kontynencie północnoamerykańskim. Występują między innymi na wyspach w okolicach Nowego Jorku. Natomiast Indianie kanadyjscy znajdowali i wykorzystywali w swojej twórczości już w epoce przedkolumbijskiej żywicę pochodzącą znad jeziora Cedar, od którego nazwany został cedarytem.
Żywice kopalne, podobne do bursztynu, używano również w Meksyku
Podobnie znali i wykorzystywali żywice kopalne do twórczości artystycznej o charakterze religijnym Indianie meksykańscy z prowincji Chiapas. Do dziś znajdowane są ozdoby, fetysze, a także figurki wzbogacające miejsca pochówków, którym przypisywano najprzeróżniejsze funkcje magiczne. Meksykański kopal używany był również przez miejscową ludność jako rodzaj pieniądza – jego posiadacze mogli swoje bryłki wymienić na każdy towar. Do tej pory znajdowany jest w osadach piasku i wapienia utworzonych przed około 35 milionami lat. Prawdopodobnie jego źródłem były silnie żywicujące drzewa liściaste, należące do strąkowców.
Trudno nie powiedzieć o wspomnianej nieco wcześniej żywicy, którą w górach Libanu wydobywano już w starożytności w okresie rozkwitu imperium rzymskiego. Jednak w zbiorach wytworów bursztynowych z okresu rzymskiego nie ma znalezisk przedmiotów wykonanych z żywicy libańskiej, chociaż jej złoża znajdowały się w granicach imperium. Dlaczego jego mieszkańcy pogardzili materiałem pozostającym w zasięgu ręki, organizując jednocześnie dalekie i niebezpieczne wyprawy na północ w poszukiwaniu bursztynu bałtyckiego, wyjaśniłem wcześniej.
Złoża bursztynu, współwystępujące z pokładami węgla brunatnego, znaleziono w Bitterfeld na terenie Niemiec oraz w okolicy Halle.
Lodowiec jako środek transportowy dla bursztynu
Jak już wspomniałem wcześniej, bursztyn powstał z żywicy drzew porastających ląd skandynawski w dorzeczu hipotetycznej rzeki Eridanos. Żywica spływała dopływami do głównego nurtu rzeki, a następnie wraz z drewnem, z którego pochodziła i z którym początkowo była związana, płynęła dalej na południe.
Materiał żywiczny gromadził się wraz z iłami i naniesionym przez piaskiem przy ujściu do morza, do którego wpadała rozgałęzioną deltą chłapowsko-sambijską na wysokości wejścia do dzisiejszej Zatoki Gdańskiej. Tam przeleżał kilkadziesiąt milionów lat, podlegając różnorodnym procesom chemicznym, aby w końcu uzyskać postać, w jakiej go dzisiaj znamy. Więcej na ten temat pisałem w lipcu w artykule Bursztyn spłynął Eridanosem.
Musiało jednak wydarzyć się coś, co sprawiło, że bursztyn naniesiony przez Eridan do delty chłapowsko-sambijskiej rozprzestrzenił się nie tylko na większości obszaru dzisiejszej Polski, ale i Europy. Mamy go na Kurpiach i Mazurach, w Borach Tucholskich, w Wielkopolsce, a nawet pod Łodzią. Dotarł na Ukrainę, do Rumunii, w niewielkich ilościach na Syberię, a także do Niemiec. Musiał mieć jakiś środek transportu, który przeniósł go na tak wielkie odległości. Był nim lodowiec.
W okresie ostatniego miliona lat doszło do nagłego ochłodzenia klimatu i tereny dzisiejszej Skandynawii pokryły ogromne masy śniegu, które – nie topniejąc – przeobraziły się w lądolody przemieszczające się na południe. Krocząc powoli głęboko żłobiły powierzchnię ziemi i jak gigantyczny spychacz przesuwały ją wraz z całym ulokowanym w niej materiałem daleko przed siebie. Siłą rzeczy zmieniły swoje położenie także nagromadzone u ujścia Eridanu osady.
W czasie wędrówki lodowca zdarzały się także okresy cieplejsze, gdy masy lodu zastygały w bezruchu, a gromadząca się pod nim woda tworzyła wartkie potoki a nawet rzeki, które jeszcze głębiej wcinały się w podłoże, wypłukując co lżejszy materiał, a zwłaszcza bryłki bursztynu, którego ciężar właściwy jest niewiele większy od ciężaru właściwego wody. Wypłukany bursztyn osadzał się na przedpolach lądolodu i gdy ten ruszał dalej w swoją wędrówkę na południe, lodowy spychacz niósł go przed siebie, rozsiewając po całym obszarze, jaki nawiedził.
Ukraina – jak Skandynawia – mogła być kolebką bursztynu
Jakkolwiek przyjmuje się, że bałtycki bursztyn dotarł na Ukrainę w podobny sposób, jak gdzie indziej, czyli niesiony lodowcem, to jednak niektórzy badacze ukuli hipotezę, że tamtejsze złoża mogą mieć charakter pierwotny. Ich zdaniem tereny dzisiejszej Ukrainy, podobnie jak Skandynawię, mogły porastać lasy z obficie żywicującymi drzewami. Osadzająca się żywica mogła zatem podlegać podobnym procesom organicznym, zawartymi między innymi w cyklu Krebsa, w wyniku czego powstał bursztyn o właściwościach sukcynitu.
Warto też zauważyć, że południowy brzeg morza, do którego deltą chłapowsko-sambijską wpadała skandynawska rzeka Eridan niosąca bursztyn, opierał się o tereny dzisiejszej Ukrainy. Morskie sztormy i prądy mogły zatem przenosić żywiczny materiał, zgromadzony w delcie, na południowy brzeg. W podobny sposób mogły oczywiście powstać bursztynowe złoża na Lubelszczyźnie, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że ówczesne morze – zwane także morzem Tetydy – pełne było wysp układających się w archipelagi.
Zresztą istnieje też koncepcja, że złoża lubelskie powstały w jeszcze inny sposób. Wynika ona z założenia, że złoża ukraińskie mają charakter pierwotny i mniej więcej na terenie dzisiejszej Lubelszczyzny do morza Tetydy wpadała rzeka niosąca żywicę z porosłych żywicującymi lasami obszaru Ukrainy, podobnie jak Eridan w delcie chłapowsko-sambijskiej na północy, nanosząc tam swoje osady w analogicznej, ale dużo mniejszej delcie.
Rzeka Eridanos ruszyła na Zachód i tam poniosła bursztyn
I jeszcze jedna dziwna rzecz – bursztyn występuje również na wybrzeżach Morza Północnego. Początkowo środowiska naukowe, interpretujące „Historię naturalną” Pliniusza Starszego, były przekonane, że opisywane tam wyspy pełne bursztynu, leżące na zachód od sztolni sambijskich, to Wyspy Fryzyjskie na Morzu północnym. Najnowsze jednak badania dowodzą, że Pliniuszowi chodziło o wyspy z delty Wisły, uchodzącej do Morza Bałtyckiego.
Skąd więc bursztyn bałtycki na wybrzeżu Morza Północnego? Raczej trudno domniemywać, że został tam przeniesiony ze wschodu przez lodowiec. Jedyne wyjaśnienie, jakie się nasuwa, ma związek z Eridanosem. Otóż mniej więcej 12 milionów lat temu, a więc w miocenie, brzegi morza Tetydy cofnęły się na południe. Skandynawskiej rzece nie pozostało zatem nic innego, jak opuścić deltę chłapowsko-sambijską. Eridan skierował swój bieg na zachód i dotarł do terenów dzisiejszego Morza Północnego.
W obszarze współczesnej Holandii rzeka utworzyła nową deltę, która miała być wiele potężniejsza niż delta chłapowsko-sambijska. Od tego momentu tam właśnie musiała składać bogactwa skandynawskich lasów.
Komentarze
Prześlij komentarz