PiS mataczy i zaciera ślady? Czego się boi?

             Może to już nieco nudne, ale wciąż w debacie publicznej dominuje sprawa przekazania służbom rosyjskim przez Marka Falentę – za pieniądze oczywiście – nagrań podsłuchanych w restauracji Sowa & Przyjaciele rozmów polityków Platformy Obywatelskiej. Z publikacji „Newsweeka” o tej sprawie wynika, że służby rosyjskie mogły i mogą mieć niemały wpływ na życie polityczne w naszym kraju. Istnieje również podejrzenie, że zmiana władzy w 2015 roku dokonała się za sprawą rosyjskich tajnych służb. W takiej sytuacji Koalicja Obywatelska wystosowała wniosek o powołanie komisji śledczej, która miałaby zbadać tę sprawę, bo – zdaniem jej przedstawicieli – trudno tego oczekiwać od dzisiejszej prokuratury. Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel rezolutnie stwierdził, że taka komisja nie ma sensu, bo przecież sprawa jest zbadana, a winni zostali ukarani. Nie dodał jednak, że ponieśli karę za inne przewinienia.

            W audycji „Śniadanie w Trójce”, prowadzonej przez Beatę Michniewicz, wystąpił między innymi Radosław Fogiel, rzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości. Został zapytany przez prowadzącą, czy PiS poprze wniosek KO o powołanie komisji śledczej, która zbadałaby ewentualną obecność tajnych służb rosyjskim w polskiej rzeczywistości politycznej.

            Rzecznik odpowiedział, że nie widzi sensu powoływania takiej komisji, ponieważ byłaby ona jedynie pretekstem do groteskowych wystąpień polityków KO. Jego zdaniem, taka komisja niczego nie wyjaśni.

            – Sprawa związana z aferą podsłuchową została zbadana i znalazła swój finał w sądzie, zaś winni zostali ukarani – próbował tłumaczyć Radosław Fogiel. – Nie ma już do czego wracać – dodał.

            Rzecznik nie zająknął się natomiast ani słowem, że owszem, Marek Falenta i działający na jego zlecenie kelnerzy restauracji Sowa & Przyjaciele zostali skazani przez sąd, ale za czyny kryminalne, czyli między innymi założenie nielegalnych podsłuchów i nielegalne podsłuchiwanie gości restauracji. Sąd natomiast w ogóle nie zajmował się wątkiem szpiegowskim i udziałem w aferze rosyjskich tajnych służb. Skoro sąd tym się nie zajmował, to prawdopodobnie prokuratura również.

            Na tym jednak dość kuriozalna wypowiedź Fogla się nie skończyła. Otóż rzecznik stwierdził, że Prawo i Sprawiedliwość chętnie poprzez powołanie komisji śledczej, która wyjaśni kwestię energetycznego uzależniania Polski od Rosji od 2007 roku do teraz. Sprawa zupełnie inna, niewątpliwie istotna, ale nie tak istotna, jak ewentualna obecność rosyjskich służb w życiu politycznym i publicznym Polski, konsekwentnie pomijana i przemilczana przez grupę trzymającą władzę.

            Do słów Fogla odniósł się uczestniczący w programie poseł i sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński. Nie kwestionował wyjaśnienia procesu uzależniania energetycznego Polski od Rosji, ale za kluczową uznał ewentualną aferę szpiegowską ze służbami rosyjskimi w roli głównej.

            – Potwierdzono już, że służby rosyjskie miały swój udział w osadzeniu Donalda Trumpa na fotelu prezydenta Stanów Zjednoczonych, potwierdzono również, że znacząco wpłynęły na fakt, że Wielka Brytania dokonała brexitu, więc trudno zrozumieć, dlaczego PiS bagatelizuje sprawę wpływu służb rosyjskich na życie publiczne w Polsce – argumentował Kierwiński.

            Fogiel na to:

            – Jeszcze raz powtarzam, że... – i rzeczywiście powtórzył to, co powiedział wcześniej.

            Powtórzył, bo pewnie nic innego nie miał do powiedzenia. To znaczy, że grupa trzymająca władzę w naszym pięknym kraju próbuje mataczyć, zacierać ślady i trzymać zainteresowanie opinii publicznej jak najdalej od tej palącej sprawy, czyli obecności tajnych służb rosyjskich i ich wpływ na naszą rzeczywistość.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mamy miliardy z UE na KPO, a zwolennicy PiS i polexitu niezadowoleni

Im bardziej ludzie PiS angażują się w obronę ludzi, którym już postawiono zarzuty, tym bardziej PiS przypomina zorganizowaną grupę przestępczą

Szef PiS bardzo się objadł i miał surrealistyczne wizje. Kto wie, czy Jarosław Kaczyński nie wchłonął substancji sprawiających, że czarne zamienia się w białe, a białe – w czarne